Sport

Łzy (nie)szczęścia

PODWÓJNY NELSON - Bogdan Nather

Mecz 26. kolejki Betclic 3. Ligi, w którym zagrają rezerwy Górnika Zabrze z Pniówkiem Pawłowice, wyznaczony był na piątek, 18 kwietnia, na godzinę 15.00. Powiedzmy sobie szczerze, że to niefortunny termin, chociażby z uwagi na fakt, że to Wielki Piątek. Ale to nie jedyny powód, że goście starali się o przełożenie tego meczu na inny dzień. Mianowicie w nadchodzący piątek trener Pniówka Kamil Rakoczy ma do załatwienia bardzo ważną sprawę rodzinną, mniejsza o detale. Szkoleniowiec drużyny z Pawłowic skontaktował się zatem z trenerem zabrzan Sewerynem Gancarczykiem i przedstawił, jak się sprawy mają. Obaj panowie znaleźli wspólny język i ustalili, że zagrają w czwartek w samo południe.

Wszystko szło jak po maśle, ale tylko do pewnego momentu... Otóż we wtorek klub z Pawłowic otrzymał informację, że Polski Związek Piłki Nożnej nie zgadza się na rozegranie tego spotkania w czwartek! Futbolowa centrala argumentowała swoją decyzję tym, że nie jest w stanie załatwić obsady sędziowskiej na godzinę 12.00 w dzień roboczy. Wolne żarty!

Po pierwsze – piątek również jest dniem pracy, czy się to komuś podoba, czy nie. Po drugie – panowie ze stolicy nie powinni czekać do ostatniej chwili z obsadą sędziowską, tylko załatwić to na początku tygodnia! Dlaczego? Bo w tym roku kalendarzowym Pniówek 74 Pawłowice rozgrywał mecze na własnym boisku „pod kuratelą” takich sędziów jak Hubert Zięba z Kielc czy Gerard Gawron z Mielca. Natomiast podczas potyczki z LKS-em Goczałkowice boiskowe spory rozstrzygał Marcin Bielawski z Mysłowic. Dlaczego zatem meczu w Zabrzu nie może sędziować arbiter z Katowic, Chorzowa, Gliwic czy innego miasta z województwa śląskiego? Przecież, jak mawia stare porzekadło, „dla chcącego nic trudnego”.

Zaręczam, że nie znam przypadku, by wysiłek umysłowy kogokolwiek zabił, włącznie z działaczami piłkarskimi. Mój nauczyciel języka francuskiego w liceum ogólnokształcącym do uczniów, którzy nie przygotowali się do lekcji, bardzo często zwykł zwracać się takimi słowami: „Mama, jak na ciebie patrzy, to płacze, ale nie ze szczęścia”. Ja po decyzji piłkarskiej centrali o braku zgody na rozegranie meczu rezerw Górnika Zabrze z Pniówkiem w czwartek płynące mi z oczu łzy wytarłem w rękaw. Ale nie ze szczęścia...