Łzy na pożegnanie
KOMENTARZ „SPORTU” - Paweł Czado
Jest w tej historii element dramatyczny, bardzo przykry, wręcz bolesny. Jakbyś przebywał w domu, wyszedł z niego i nagle, na ulicy, dowiedział się, że nie możesz już do niego wrócić. Tak musieli się poczuć fani Ruchu, którzy chodzili na Cichą i… nagle dowiedzieli się, że już tam nie zobaczą żadnego meczu, bo stadion został zamknięty. Wszystko przez ekspertyzę, która wykazała, że jedna ze świeczek, czyli 55-letni maszt oświetleniowy, jest w bardzo złym stanie technicznym, stąd konieczność demontażu. Liga tam już nigdy nie wróciła, życie zamarło z dnia na dzień… To był dla mnie najsmutniejszy moment z ostatnich pięciu lat najnowszej historii Ruchu. Tak, wiem, że zdarzyło się w tym czasie i wiele dobrego, ale ten epizod najbardziej wbił mi się w pamięć…
Doskwierało mi, że nie mogę z tym miejscem się pożegnać. Wiadomo, że Ruch – kiedy powstanie nowy stadion – tu wróci, ale to przecież będzie już zupełnie nowa przestrzeń. Ta stara, z trybuną krytą, ale i całą betonową resztą - stanowiły jedno z najbardziej charakterystycznych, a i zasłużonych, przestrzeni futbolowych w Polsce. Dlatego tak bardzo ucieszyłem się, gdy okazało się, że Ruch jeszcze na tej starej Cichej rozegra przed rozbiórką jeden pożegnalny mecz towarzyski.
Wiadomo, że trzeba iść dalej i nie oglądać się za siebie, ale tego pożegnania, tych łez na zakończenie potrzebuje, jak sądzę, cała chorzowska społeczność.