Sport

Zwycięstwo w dziesiątkę

„Biała Gwiazda” pokazała, że nawet w osłabieniu jest bardzo mocna

Jonathan de Amo (z lewej) musiał mocno natrudzić się w pojedynakch z Łukaszem Zwolińskim. Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus.pl

Wisła Kraków „wskoczyła” do strefy barażowej o awans. Z łęcznianami zawodnicy Mariusza Jopa stoczyli w niedzielę niesamowitą walkę, która na długo zostanie w pamięci kibiców wypełniających trybuny przy Reymonta.

Przez godzinę „Biała Gwiazda” atakowała, ale nie potrafiła zdobyć bramki. Z jej czterech strzałów w pierwszej połowie, najgroźniejsze były te oddane w ostatnich sekundach przed zejściem do szatni. W 43 min Angel Rodado, po wrzutce Angela Baeny, celnie „główkował" z 8 metra, ale piłkę z linii bramkowej wybił Dominykas Barauskas. Natomiast chwilę później po dośrodkowaniu Kacpra Dudy, wykonującego rzut wolny, Łukasz Zwoliński strzelał z piątego metra, ale Branislav Pindroch zdołał zatrzymać piłkę nogami i nakryć ją, nim Alan Uryga dobiegł na dobitkę.

Także po zmianie stron trwała nawałnicy miejscowych, z rzadka przerywana próbami wyprowadzenia kontry, aż nadeszła 56 minuta. Po zagraniu piłki ze środka boiska przez Baenę do Patryka Letkiewicza bramkarz Wisły fatalnie skiksował, próbując zagrać futbolówkę, którą przejął Marko Roginić. Wprawdzie Chorwat oddał zły strzał i wydawało się, że znakomita okazja została zmarnowana, ale sędziowie VAR dostrzegli, że bramkarz Wisły interweniując musnął piłkę ręką wyciągniętą tuż przed pole karne. Letkiewicz został ukarany czerwoną kartką, a Górnik niespodziewanie stanął przed szansą na zmianę obrazu gry. Nie wykorzystał jednak tej okazji, bo najpierw Kamil Broda, który awaryjnie wszedł do bramki, obronił piłkę po pierwszym celnym strzale gości w tym meczu (Adam Deja).

Krakowianie i w osłabieniu atakowali. Efektem była zwycięska bramka zdobyta na kwadrans przed końcem przez Wiktora Biedrzyckiego. Stoper Wisły znalazł się w polu karnym rywali przy kolejnym rzucie rożnym i gdy Rafał Mikulec, kontynuując akcję, dośrodkował w pole bramkowe Górnika, 27-letni obrońca wygrał pojedynek o górną piłkę z Pindrochem i posłał ją do siatki. Arbiter uznał, że nie było faulu i to zadecydowało o wyniku.

Wisła do końca kontrolowała przebieg gry, choć w 81 min Broda jeszcze raz musiał interweniować po strzale Kamila Orlika. Wychowanek Wawelu Kraków złapał także piłkę w 10 minucie doliczonego czasu, gdy Solo Traore zbyt lekko kopnął w kierunku bramki krakowian, i za moment „Wiślacy" mogli świętować zdobycie 3 punktów.

Jerzy Dusik

OCENA MECZU ⭐ ⭐ ⭐

◼  Wisła Kraków - Górnik Łęczna 1:0 (0:0)

1:0 – Biedrzycki, 75 min (głową)

WISŁA: Letkiewicz – Jaroch, Uryga, Biedrzycki, Mikulec – Baena (84. Kiss), Duda, Igbekeme, Frederico Duarte (64. Broda) – Rodado, Zwoliński (84. Kiakos). Trener Mariusz JOP.

GÓRNIK: Pindroch – Szabaciuk, De Amo, Barauskas (87. Traore) – Malamis (78. Krawczyk), Deja, Żyra (78. Kryeziu), Szczytniewski (78. Ogaga) – Warchoł, Banaszak (41. Orlik), Roginić. Trener Pavel STANO.

Sędziował Piotr Urban (Warszawa). Widzów 25000. Żółte kartki: Biedrzycki – Żyra, czerwona Letkiewicz (60, za zagranie ręką poza polem karnym).

Piłkarz meczu – Wiktor BIEDRZYCKI


Na (duży) plus

25 tysięcy kibiców na meczu pierwszoligowym musi robić wrażenie. Z takim 12. zawodnikiem „Białej Gwieździe” łatwiej walczyć o powrót do elity!