Zwycięskie męki
W doliczonym czasie, w przewadze liczebnej, po pierwszym celnym strzale w 77 minucie, Wisła przesądziła jednak, że trzy punkty z Łęcznej jadą do Krakowa.
Mecz w Łęcznej był dla zawodników Wisły pełen cierpienia. Fot. Dawid Pacuła/PressFocus
Po dwóch meczach bez wygranej (porażka i remis) trener Mariusz Jop przekonywał, że nie widzi oznak kryzysu w funkcjonowaniu swojego zespołu. Zwłaszcza pierwsza połowa meczu z Górnikiem – który jeszcze nie wygrał – pokazała, że jednak coś jest na rzeczy. Biała Gwiazda ostatecznie wygrała i zwycięzców się nie sądzi, jednak problemy w jej grze widać gołym okiem.
Prezent, który dodał skrzydeł
Krakowianie zaczęli mocno i przy odrobinie szczęścia mogli wpakować piłkę do bramki. Szybko jednak sami nawarzyli sobie bardzo gorzkiego piwa, które – mimo niedzielnego upału – nie smakowało dobrze. Mówił Jop, że popełniają za dużo błędów w obronie i zbyt łatwo tracą gole? Jego podopieczni - Kamil Broda i Marc Carbo - nie wyciągnęli wniosków i tak rozgrywali piłkę, że blisko bramki oddali ją gospodarzom. Górnicy nie odrzucili propozycji szybkiego objęcia prowadzenia – wrzutkę z lewej strony Dawida Tkacza strzałem głową wykończył Bartosz Śpiączka. Dla doświadczonego napastnika był to dobry złego początek. W drugiej połowie opuścił boisko z groźnie wyglądającą kontuzją kolana i niewykluczone, że czeka dłuższa przerwa.
„Pocisk” Austriaka
Wisła w pierwszej połowie nie oddała celnego strzału. Ba, pierwszy raz trafiła w bramkę, gdy Angel Rodado wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Davida Ogagi. Od kilku minut lider grał w przewadze, bo za spóźniony atak wślizgiem drugą żółtą kartkę obejrzał Kamil Orlik. Mecz się przeciągał, nie brakowało ostrych starć i problemów zdrowotnych (miał je nawet golkiper łęcznian). Krakowianie bili głową w mur, jednak nie zostawili Górnikowi nawet punktu. W doliczonym czasie zaporę łęcznian „pociskiem” z 30 metrów zniszczył stoper Darijo Grujcić i wprawił w euforię siebie oraz kolegów. Krew, pot i trzy punkty – tak można w skrócie opisać to spotkanie z perspektywy przyjezdnych.
Przy remisie 1:1, Górnik dwa razy był bliski podwyższenia. Szansę zmarnował m.in. Bekzod Ahmedov, po którego strzale piłka odbiła się od słupka kilkadziesiąt centymetrów nad murawą. W trafieniach w obramowanie był remis – na początku drugiej połowy podobnego pecha po udanej akcji miał Maciej Kuziemka.
Michał Knura
◼ Górnik Łęczna – Wisła Kraków 1:2 (1:0)
1:0 – Śpiączka, 9 min (głową), 1:1 – Rodado, 77 min (karny), 1:2 – Grujcić, 90+5 min
GÓRNIK: Olszak – Bednarczyk, M. Broda, Kruk, Ogaga (90+10. Krawczyk) – Tkacz (90+10. Traore), Deja, Ahmedov (90+10. Osipiuk) – Orlik, Śpiączka (80. Doba), Spaczil (86. Kroczek). Trener Maciej STOLARCZYK.
Wisła: K. Broda – Lelieveld, Biedrzycki, Grujcić, Krzyżanowski (64. Giger) – Carbo (64. Omić), Duda – Kuziemka (87. Kawała), Ertlthaler (90+3. Nikaj), Duarte (87. Sukiennicki) – Rodado. Trener Mariusz JOP.
Sędziował Piotr Urban (Warszawa). Widzów 2680. Żółte kartki: Kruk, Spacil, Orlik, Ogaga, Śpiączka, Tkacz, Deja – Krzyżanowski, Grujcić. Czerwona kartka Orlik (68., druga żółta).
