Sport

Znane nazwiska na polskich boiskach

Mistrz świata, Benjamin Mendy, dołączył do Pogoni Szczecin. Nie jest to jednak jedyny zagraniczny piłkarz o dużym nazwisku, który trafił do ekstraklasy w ostatnich latach. Przedstawiamy listę najbardziej znanych piłkarzy, którzy trafili do polskich klubów.

Były piłkarz Arsenalu, Eduardo, nie pograł długo w Legii. Był jednym z tych, którzy po nieudanej przygodzie z ekstraklasą zakończyli karierę. Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus

Benjamin MENDY (45 mln euro*)

We wtorek Pogoń ogłosiła jego transfer. Od lata pozostawał bezrobotny po tym, jak zrezygnowano z jego usług w FC Zurych. Przez ostatnie cztery lata nie rozegrał wielu spotkań. W sumie uzbierał 1041 minut na boisku. Wszystko przez to, że w 2021 roku został oskarżony o gwałty, których miał dopuszczać się podczas organizowanych przez siebie głośnych imprez. Po dwuletnim procesie został oczyszczony ze wszystkich zarzutów. Jest więc zawodnikiem po przejściach. Lata temu był jednak świetny, a świadczy o tym fakt, że Manchester City w 2017 roku zapłacił za niego ponad 57 milionów euro. W 2018 roku sięgnął po mistrzostwo świata z reprezentacją Francji (zagrał w jednym meczu fazy grupowej).

Mendy zaczynał seniorską karierę w Le Havre. Szybko przeniósł się do Olympique Marsylia, a następnie do Monaco. W sezonie 2016/17 był jednym z ważniejszych ogniw zespołu, który dostał się do półfinału Ligi Mistrzów. Skład Monaco został wówczas rozkupiony przez większe kluby. Mendy’emu zaufał Pep Guardiola, ale z czasem piłkarz zaczął to zaufanie u szkoleniowca tracić. Lewy obrońca borykał się z kontuzjami, a ponadto do Obywateli zaczęły docierać plotki o jego zamiłowaniu do nocnego życia. Gdy został postawiony w stan oskarżenia, Manchester City zawiesił go. Po procesie musiał mu jednak wypłacić mu odszkodowanie w wysokości 11 milionów funtów. Nie zwróciło mu to dwóch lat przerwy od gry, więc... dziś trafił do "portowców."

Lukas PODOLSKI (23 mln euro)

Od lat Podolski powtarzał, że w pewnym momencie życia chciałby grać dla Górnika Zabrze. W końcu w 2021 roku ogłosił przenosiny z Antalyasporu na Górny Śląsk. Tym samym 130-krotny reprezentant Niemiec stał się pierwszym mistrzem świata, który zdecydował się na grę w ekstraklasie. I choć na mundialu w 2014 roku zagrał tylko w dwóch spotkaniach, nikt nie jest w stanie odebrać mu zasług dla niemieckiego futbolu. W Górniku gra gwiazda światowego formatu. Grał w Bayernie Monachium, Arsenalu, Interze Mediolan. Jest czwartym pod względem liczby występów zawodnikiem w reprezentacji Niemiec. Wyprzedzają go tylko Lothar Matthaeus, Miroslav Klose oraz Thomas Mueller.

Milos KRASIĆ (20 mln euro)

W 2010 roku Juventus zapłacił za niego 15 milionów euro, wyciągając go z CSKA Moskwa. Kilka miesięcy wcześniej został wybrany piłkarzem roku w Serbii. W Turynie nie był jednak szczególnie długo, bo po dwóch latach i 40 meczach w barwach Starej Damy przeprowadził się do Fenerbahce. We Włoszech i tak zdążył zostać mistrzem kraju. Z Turcji został na moment wypożyczony do Bastii, ale grał już coraz gorzej. W końcu Fenerbahce w 2015 roku chciało się go pozbyć, więc trafił do Lechii Gdańsk. W niej – ku zaskoczeniu wielu – spędził trzy lata, będąc jednym z lepszych zawodników zespołu. Został nawet kapitanem drużyny. Na Pomorzu, w wieku 34 lat, zakończył karierę.

EDUARDO (13 mln euro)

W 2018 roku Legia ogłosiła transfer 35-letniego Eduardo. Miał być on snajperem, który swoimi bramkami będzie dawać radość kibicom przy Łazienkowskiej. W końcu był to zawodnik, za którego Arsenal w 2007 roku zapłacił ponad 13 milionów euro - zaraz po tym, jak z 34 golami został królem strzelców ligi chorwackiej, reprezentując Dinamo Zagrzeb. Rozegrał 62 mecze w reprezentacji Chorwacji, w których zdobył 29 goli. I choć w Premier League nie zrobił zawrotnej kariery (41 meczów, 6 bramek), gdy przeniósł się do Szachtara Donieck, regularnie osiągał sukcesy. Jest pięciokrotnym mistrzem Ukrainy i pięciokrotnym zdobywcą krajowego pucharu. W Legii miał przypomnieć sobie najlepsze czasy, ale nic z tego nie wyszło. W rundzie wiosennej sezonu 2017/18 zagrał w 10 spotkaniach, nie zdobywając bramki. W kolejnych rozgrywkach borykał się z kontuzjami i w sumie zaliczył tylko 14 minut jesienią. Po tym, jak w grudniu 2018 roku Legia ogłosiła, że jego kontrakt nie zostanie przedłużony, zakończył karierę.

Olivier KAPO (6,5 mln euro)

Może poszczycić się kilkoma meczami w reprezentacji Francji, w których grał u boku wielkich zawodników. Uzbierał w niej dziewięć spotkań, w których zdobył trzy gole. Grał u boku Liliana Thurama, Bixente Lizarazu, Marcela Desailly'ego, Ludovica Giuly, Djibrila Cisse, Thierry’ego Henry'ego, Claude’a Makelele czy Williama Gallasa. W Auxerre wypatrzył go Juventus, z którego był wypożyczany do Monaco i Levante. W końcu trafił też do Anglii – Birmingham zakupiło go za ponad 2 miliony euro. Następnie Wigan zapłaciło za niego prawie 5 milionów euro. Był zawodnikiem, który wiele w europejskim futbolu widział, a na ostatnie chwile kariery został zaproszony do współpracy z Koroną Kielce. Trafił do niej w 2014 roku i spędził tam rok. Radził sobie nieźle. W 27 meczach zdobył siedem bramek i zaliczył pięć asyst. Po zakończeniu rozgrywek zdecydował się jednak na odwieszenie butów na kołek.

Danijel LJUBOJA (4,5 mln euro)

Jeden z najlepszych piłkarzy ekstraklasy w XXI wieku. Do Legii przychodził w 2011 roku i wielu sądziło, że Serb w Polsce będzie „odcinał kupony”. Tymczasem stał się absolutną gwiazdą ligi, zawodnikiem, na którego patrzyło się z szeroko otwartymi oczami. Czarował z piłką przy nodze i potrafił też strzelać. W Warszawie spędził dwa sezony, dwukrotnie kończąc je z dwucyfrową liczbą bramek. Największy sukces, Puchar Francji z PSG, osiągnął w 2004 roku. Mimo upływu lat i bogatej kariery (Stuttgart, Hamburg, Wolfsburg, Nice, PSG) w Legii dalej chciało mu się grać i dał kibicom w Warszawie mnóstwo radości, zdobywając Puchar Polski i wygrywając zmagania w ekstraklasie.

Nacho NOVO (3,5 mln euro)

Jako 22-latek trafił do Szkocji. Najpierw znalazł się w Raith Rovers, po czym szybko został zatrudniony w Dundee FC, a następnie odnalazł się w ekipie Rangers. W najbardziej utytułowanym klubie Szkocji (55 tytułów mistrzowskich, tyle samo co Celtic) stał się niemal legendą. Spędził w zespole sześć lat (2004-10), trzykrotnie zdobywał mistrzostwo kraju, dwukrotnie wygrywał w pucharze ligi, a raz sięgnął po Puchar Szkocji. Grał z nim w Lidze Mistrzów, a w 2008 roku dotarł do finału Pucharu UEFA, w którym jego zespół przegrał 0:2 z Zenitem Sankt Petersburg. W Glasgow był gwiazdą, ale w 2010 roku w końcu zrezygnowano z jego usług. Nacho Novo wrócił do ojczyzny, podpisał kontrakt w Sportingu Gijon. Zespół grał w primera division, ale z czasem przestało mieć to znaczenie, bo pomocnik albo siedział na ławce, albo oglądał mecze z trybun. W końcu w 2012 roku zgłosiła się po niego Legia. Zagrał w  niej… 11 meczów ligowych i wrócił do Hueski, w której się wychował.

Oleg SALENKO

W 1994 roku reprezentant Rosji został królem strzelców mistrzostw świata, choć jego reprezentacja nie wyszła z grupy. Nastrzelał pięć bramek w meczu z Kamerunem (6:1), a kilka dni wcześniej zdobył też gola w starciu ze Szwecją (1:3). To wystarczyło do tego, żeby zaraz po mistrzostwach znaleźć się w Valencii. Później przeniósł się do Rangers, następnie do Istanbulsporu. Gdy jego kariera zmierzała ku końcowi, został zatrudniony przez Pogoń Szczecin. Miał problem alkoholowy, więc w trakcie sezonu 2000/01 zagrał 17 minut w starciu ze Stomilem Olsztyn, po czym opuścił Szczecin, kończąc karierę.

AMARAL

Gdy w 2006 roku Brazylijczyk przechodził do Pogoni, miał 33 lata. W zespole było mnóstwo Brazylijczyków, ale żaden nie miał tak bogatego CV. Amaral zdobył brązowy medal igrzysk olimpijskich w 1996 roku. Był czterokrotnym mistrzem Brazylii (z Palmeiras, Corinthians i Vasco da Gama), mistrzem Turcji z Besiktasem i zdobywcą Pucharu Włoch z Fiorentiną. W reprezentacji Brazylii rozegrał 14 spotkań. Występował obok Roberto Carlosa, Ronaldo Nazario, Rivaldo, Cafu czy Ze Roberto. Był człowiekiem, który w Brazylii coś znaczył. W Szczecinie spędził 1,5 roku, grając w 16 meczach ekstraklasy.

Uli BOROWKA

Na początku 1997 roku Widzew sprowadził do siebie byłego reprezentanta Niemiec, uczestnika Euro 1988, Ulricha Borowkę. Defensor przez lata był podstawowym zawodnikiem Werderu Brema, z którym dwukrotnie zdobywał mistrzostwo kraju i dwukrotnie sięgał po Puchar Niemiec. Gdy przeprowadził się do Łodzi, był już w bardzo słabej formie. Zmagał się z chorobą alkoholową, która nie pozwoliła mu na wejście na wysoki poziom. Jego drogi z Widzewem rozeszły się po ośmiu meczach.

Kacper Janoszka

 * najwyższa wartość zawodnika na rynku wg Transfermarkt (od chwili wprowadzenia przez portal wycen zawodników)