Sport

Zmiana na szczycie

W derbach Madrytu lepsze było Atletico, przez co Real stracił pozycję lidera na rzecz Barcelony. Dla Blaugrany zwycięskiego gola zdobył Robert Lewandowski.

Na Montjuic znów oklaskiwano Lewego! Fot. PAP/EPA/Alberto Estevez

Atletico od początku sezonu ma ogromne problemy z gromadzeniem punktów. Los Colchoneros przegrali z Espanyolem (1:2), zremisowali z Elche (1:1), Deportivo Alaves (1:1) i Mallorcą (1:1), a w międzyczasie stracili też punkty w Lidze Mistrzów, przegrywając z Liverpoolem 2:3. Do minionego weekendu wygrali w Primera Division tylko dwa mecze: z Villarrealem (2:0) i Rayo Vallecano (3:2). To ostatnie zwycięstwo przyszło po bardzo trudnym boju, w którym w ostatniej chwili na listę strzelców wpisał się Julian Alvarez, kompletując hat-trick. Dlatego gdy kibice Atletico myśleli o sobotnich derbach z Realem, przygotowywali się na najgorsze. Królewscy do tej pory nie stracili punktu, pod wodzą Xabiego Alonso z każdym tygodniem grali coraz lepiej. 

„Tylko” pięć goli

Podopieczni Diego Simeone w prestiżowym starciu pokazali jednak kompletnie inne oblicze i zdobyli trzy punkty przed własną publicznością. Co więcej, zdobyli też aż pięć bramek! Przebieg pierwszej połowy nie wskazywał jednak na taki scenariusz. Choć Atletico wyszło na prowadzenie w 14 minucie po bramce Robina Le Normanda, Real potrafił odpowiedzieć na ten cios dwoma golami. Do siatki trafił Kylian Mbappe, a następnie Arda Gueler. Gdy wydawało się, że gospodarze po raz kolejny zawiodą, zdążyli się jeszcze przebudzić przed zmianą stron – Alexander Sorloth doprowadził do wyrównania strzałem głową. 

Diego Simeone zapewne przeprowadził poważną rozmowę ze swoimi zawodnikami w szatni, ponieważ ci wrócili na boisko całkowicie odmienieni. Już w 51 minucie wywalczyli rzut karny, który wykorzystał Julian Alvarez. Chwilę później Argentyńczyk skompletował dublet fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego. A w doliczonym czasie Królewskich dobił Antoine Griezmann. Real był na kolanach i dzięki niezłej postawie Thibauta Courtoisa stracił „tylko” pięć goli.

Nie ma wymówek

Rozczarowania nie krył opiekun Los Blancos. - To był zły mecz, źle w niego weszliśmy. Nie graliśmy dobrze ani drużynowo, ani indywidualnie. Ponosimy pierwszą porażkę, ale wciąż jesteśmy na etapie budowy zespołu i musimy iść dalej. Nie ma jednak wymówek, bo porażka boli nas i kibiców. To był mecz derbowy, w którym zasłużyliśmy na to, żeby przegrać – stwierdził Xabi Alonso, który po raz pierwszy w tym sezonie wystawił w pierwszej jedenastce Jude'a Bellinghama. Anglik od początku sezonu zmagał się z kontuzją pleców, a teraz – gdy już był w pełni sił – od razu zaznał smaku porażki. Trener podczas konferencji prasowej otrzymał pytanie, dlaczego postawił na tego zawodnika, skoro do tej pory bez niego wszystko działało bez zarzutów. Nie odpowiedział wprost na to pytanie. - Decyzje ocenimy po analizie. Mogę zapewnić, że nie zapomnimy o tej porażce – powiedział.

Daleka podróż

Czasu na analizę Real nie miał jednak za dużo. W sobotę wieczorem zakończył mecz, w niedzielę rano zawodnicy wzięli udział w treningu regeneracyjnym, a chwilę później, po godzinie 13, wsiedli w samolot i udali się w dziesięciogodzinną podróż do Kazachstanu. We wtorek Królewscy zagrają z Kajratem Ałmaty w Lidze Mistrzów. Xabi Alonso w tym spotkaniu nie będzie mógł skorzystać z usług Daniego Carvajala z dwóch powodów. Po pierwsze – Hiszpan w poprzedniej kolejce LM zobaczył czerwoną kartkę. Po drugie – doznał w sobotę kontuzji łydki i pozostaje pod obserwacją fizjoterapeutów. To spory problem dla szkoleniowca, ponieważ kontuzjowany jest też drugi prawy obrońca, Trent Alexander-Arnold, więc najprawdopodobniej na boisku zobaczymy Lucasa Vazqueza, którego sztab szkoleniowy Realu wolałby widzieć na ławce. Ponadto w meczu ligowym drobnego urazu doznał Eder Militao, który jest w fantastycznej formie, a przy kontuzji Antonio Ruedigera trener musi przemodelować niemal całą linię obrony.

„Lewy” za trzy

Przez porażkę Realu Barcelona mogła znaleźć się na szczycie tabeli. Musiała tylko wygrać z Realem Sociedad. Hansi Flick w pierwszym składzie znalazł miejsce dla dwóch Polaków – Roberta Lewandowskiego oraz powracającego między słupki Wojciecha Szczęsnego, który zastąpił kontuzjowanego Joana Garcię. Niemiec pozwolił też zadebiutować 17-letniemu Dro Fernandezowi, który wypełnił lukę po kontuzjowanych Raphinhi, Ferminie Lopezie i Gavim. Duma Katalonii od 31 minuty przegrywała po bramce Alvaro Odriozoli, ale była w stanie się podnieść, a pomógł w tym Robert Lewandowski. Po zmianie stron Hansi Flick wprowadził na boisko Lamine'a Yamala. Chwilę po wejściu na plac gry dograł polskiemu snajperowi na głowę, a ten spokojnym uderzeniem wpisał się na listę strzelców. Była to druga bramka Barcy w tym meczu – pierwszą zdobył Jules Kounde – i to ona zdecydowała o tym, że Katalończycy zajęli pierwsze miejsce w tabeli.

Kacper Janoszka

Girona – Espanyol 0:0

Getafe – Levante 1:1 (0:1)

0:1 – Romero (26), 1:1 – Iglesias (57)

Atletico – Real Madryt 5:2 (2:2)

1:0 – Le Normand (14), 1:1 – Mbappe (25), 1:2 – Guler (36), 2:2 – Sorloth (45+3), 3:2 – Alvarez (51, karny), 4:2 – Alvarez (63), 5:2 – Griezmann (90+3)

Mallorca – Alaves 1:0 (1:0)

1:0 – Asano (37)

Villarreal – Athletic 1:0 (0:0)

1:0 – Moleiro (77)

Rayo – Sevilla 0:1 (0:0)

0:1 – Adams (87)

Elche – Celta 2:1 (1:1)

0:1 – Iglesias (22), 1:1 – A. Silva (18), 2:1 – Donald (68)

Barcelona – Real Sociedad 2:1 (1:1)

0:1 – Odriozola (31), 1:1 – Kounde (43), 2:1 – Lewandowski (59)


1. Barcelona

7

19

21:5

2. Real M.

7

18

16:8

3. Villarreal

7

16

13:5

4. Elche

7

14

10:6

5. Atletico

7

12

14:9

6. Espanyol

7

12

10:9

7. Getafe

7

11

8:9

8. Sevilla

7

10

11:10

9. Athletic

7

10

7:8

10. Betis

6

9

9:7

11. Alaves

7

8

6:7

12. Valencia

6

8

8:10

13. Osasuna

6

7

8:10

14. Levante

7

5

11:14

15. Rayo

7

5

11:14

16. Celta

7

5

6:9

17. Sociedad

7

5

7:11

18. Mallorca

7

5

6:11

19. Oviedo

6

3

2:11

20. Girona

7

3

3:16

1-4 – LM,5 – LE, 6 – LK,18-20 - spadek

Czołówka strzelców


8 Mbappe (Real M.) 

6 – J. Alvarez (Atletico)