Sport

Zmiana filozofii szkolenia

Rozmowa ze Sławomirem Szmalem, prezesem ZPRP, byłym najlepszym bramkarzem globu, trzykrotnym medalistą mistrzostw świata

Piotr Mielczarski, jeden z najciekawszych talentów, odbiera gratulacje od prezesa Sławomira Szmala. Fot. Marcin Bulanda / Press Focus

Już niedługo, bo 26 października, minie rok, odkąd został pan prezesem Związku Piłki Ręcznej w Polsce. Jak pan ocenia swoje dokonania w tym okresie?

- Bardzo roboczo, ponieważ z planów, które przedstawiłem na początku kadencji, część udało się już zrealizować, zaczynając od najważniejszego. Mam na myśli ofensywę na rozwój oraz szkolenie dzieci i młodzieży, zwiększenie liczby młodych osób trenujących piłkę ręczną w każdym miejscu w Polsce, co w dłuższej perspektywie przełożyć się ma na wzrost poziomu sportowego reprezentacji. Chcąc odbudować siłę polskiej piłki ręcznej, liczba zespołów musi być większa, musimy w miarę możliwości pomagać klubom. Przy Ministerstwie Sportu i Turystyki powstał program certyfikacji akademii piłki ręcznej. Za to należy się wielkie podziękowanie ministrowi Jakubowi Rutnickiemu, że program powstał już teraz, bo pierwotnie planowaliśmy ruszyć z nim dopiero w przyszłym roku. Przed nami ogrom zadań, ale mam jeszcze większą energię do działania, bo to był główny cel na początek mojej czteroletniej kadencji.

Rozumiem, że wreszcie - po długich miesiącach oczekiwania na spotkanie z jego poprzednikiem Sławomirem Nitrasem - udało się panu spotkać z ministrem sportu. Z pana słów wnioskuję, że jest między wami chemia...

- Odpowiem tak – zarówno poprzedniemu, jak i nowemu ministrowi przedstawiliśmy program akademii. Spodobał się i od razu rozpoczęliśmy pracę. Podpisaliśmy umowę na dofinansowanie pilotażowego Programu Certyfikacji Akademii Piłki Ręcznej. Oznacza to akceptację inicjatywy zmieniającej filozofię szkolenia, w której ZPRP będzie pełnił funkcję operatora. I to jest najważniejsze, a nie same spotkania z jednym czy drugim ministrem. Chodzi o odbudowę piłki ręcznej od najmłodszych z perspektywą kilku lat.

Będzie więcej turniejów, więcej dzieci na boiskach i ludzi zaangażowanych w piłkę ręczną. To jest fundament przyszłych sukcesów?

- Do tej pory ZPRP nie miał żadnego programu ukierunkowanego do klubów, a teraz wspólnie z ministerstwem taki stworzyliśmy. Został zrobiony pierwszy krok w stronę nowoczesnego podejścia do szkolenia dzieci i młodzieży. Kluby i akademie dostaną pieniądze, aby im pomóc, a dzięki środkom przeznaczonym na ten projekt akademie będą mogły finansować m.in. zakup niezbędnego sprzętu, organizację obozów czy wynagrodzenia dla trenerów, którzy powinni być godziwie wynagradzani. Wszystkie te działania powinny znacząco wpłynąć na profesjonalizację pracy z młodymi zawodniczkami i zawodnikami. Mam nadzieję, a nawet jestem przekonany, że to pobudzi piłkę ręczną z letargu, w jakim się od paru lat znajduje. Ale to olbrzymi temat na osobną rozmowę...

Jakie jest zainteresowanie programem certyfikacji akademii?

- Jest tak wielkie, że sam jestem zaskoczony. W pierwszym terminie naboru do udziału w pilotażowym programie szkolenie dzieci i młodzieży we wszystkich kategoriach wiekowych - młodzik, junior młodszy, junior - zakwalifikowano 350 drużyn. Nie mam jeszcze danych z procesu uzupełniającego, ale już teraz mogę powiedzieć, że stworzenie ogólnopolskiej sieci akademii, funkcjonujących według jednolitych standardów szkoleniowych i infrastrukturalnych, było strzałem w dziesiątkę.

By nie było tak różowo, to trochę zamącę dobry nastrój – w dość zgodnej opinii trenerów, nie tylko polskich (!), leży szkolenie w Szkołach Mistrzostwa Sportowego. Od siebie dodam, że o tym mówimy i piszemy już od lat. Jak pan odniesie się do tych opinii?

- Podjęliśmy decyzję o pozostawieniu tylko jednej żeńskiej i jednej męskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego, ponieważ w obecnej sytuacji finansowej związku nie stać na kilka SMS-ów, jeśli chcemy stworzyć optymalne warunki do szkolenia. Przy trzech szkołach nie bylibyśmy tego w stanie zrobić. Mamy obecnie trudny okres, bo szkoły są wygaszane, co wiąże się z dużymi kosztami dla związku. Celem jest stworzenie jednej szkoły szkolącej najlepszych zawodników w kraju. A odnosząc się do „leżącego” szkolenia, to właśnie stąd wziął się certyfikacyjny program akademii, o jakim wcześniej wspominałem, by kluby miały możliwie jak najlepsze warunki do mocniejszego skupienia się na szkoleniu młodzieży. Nieważne, czy będą to kluby Superligi, Ligi Centralnej, czy niższych lig. Wszystkie, bo za szkolenie dzieci i młodzieży wszyscy jesteśmy odpowiedzialni, nie tylko związek.

Do SMS-ów mają trafić wszystkie utalentowane gwiazdy?

- To byłoby optymalne rozwiązanie, choć musimy pamiętać, że to rodzice podejmują ostateczną decyzję, czy poślą dzieci do SMS-u.

A jeśli rodzice nie będą zainteresowani oddaniem dziecka do SMS-u, to kto tam trafi?

- Dlaczego mieliby nie chcieć? Nie rozumiem pytania. Jest bardzo duże zainteresowanie naborem do SMS-ów i to jest dla mnie duże wyzwanie, bo szeroko zakrojona reforma systemu szkolenia w piłce ręcznej ma właśnie na celu stworzenie kompleksowego i spójnego modelu rozwoju młodych zawodniczek oraz zawodników, tym samym podniesienie jakości szkolenia.

Niestety, na razie osiedliśmy na mieliźnie międzynarodowych aren - od juniorów po seniorów. Wszyscy w imprezach rangi mistrzowskiej usadowili się w przedziale miejsc od 15. w dół. Klinicznym wręcz przykładem może być reprezentacja młodzieżowa, która, choć to jest podobno dobry, utalentowany i perspektywiczny rocznik, w czerwcowych mistrzostwach świata w Polsce uplasowała się na 19. pozycji...

- Oczywiście, finalnie można patrzeć na miejsce, choć dla mnie najbardziej złe było to, że pierwsze mecze w grupie faktycznie zagraliśmy słabo, a wyraźne porażki ze Słowenią (21:31) i Norwegią (22:35) przekreśliły szansę na awans do rundy głównej. Kolejne mecze były już w miarę przyzwoite (31:26 z Brazylią, 33:32 z Argentyną, 34:19 z Algierią i porażka 32:38 z Islandią - dop. red.). Zaskakujące jest to, że gdy spoglądam na mecze towarzyskie przed mundialem, chociażby z Norwegami, to potrafiliśmy w nich wygrać i remisować, a na samych mistrzostwach z tymi samymi przeciwnikami przegraliśmy wyraźnie. To jest dla mnie niepojęte, dlaczego w ostatnim okresie przed mistrzostwami, zamiast się rozwinąć, to się cofnęliśmy?

Smutne jest to, że nawet Farerzy wyprzedzili nas w szkoleniu...

- Patrząc na 3. miejsce Wysp Owczych na mistrzostwach świata U-21, to faktycznie tak jest. O ile w trakcie pobytu w SMS-ie nasi młodzi kadrowicze grali regularnie, to po opuszczeniu murów szkoły, w swoich klubach grywali zdecydowanie mniej lub byli rezerwowymi, co miało i ma wpływ na ich rozwój. Dlatego zdradzę, że zastanawiamy się nad regulacjami, które sprawią, że polska młodzież będzie więcej grała swoich w klubach.

Zostanie wprowadzony nakaz gry jednego-dwóch młodzieżowców?

- To jest temat, którym właśnie zaczęliśmy się zajmować. Mam pomysł, choć nie na sztywną regulację, że na parkiecie będzie musiało być dwóch młodzieżowców. Nie chcę jednak go zdradzać, bo chciałbym najpierw skonsultować, przegadać tę koncepcję ze środowiskiem. Jeśli kluby nie będą dobrze, nowocześnie i kompleksowo szkoliły młodzieży, to nie będziemy mieć silnych reprezentacji.

Pójdziemy za wzorem skandynawskim, niemieckim, południowoeuropejskim, czyli francusko-hiszpańskim?

- Nie mówmy o Niemczech czy Skandynawii, gdzie liczba dzieci uprawiających tę dyscyplinę, czy liczba drużyn jest na tę chwilę zdecydowanie większa niż w Polsce. Nie możemy się do tych systemów równać, choć powierzchniowo jesteśmy dużym państwem. Skupmy się na sobie, bo prawda jest taka, że jak będzie marchewka, to i chętni się na nią znajdą. Organizujmy piłkę ręczną w regionach, organizujmy turnieje, zachęcajmy nauczycieli, by dyscyplina wróciła do szkół, a kluby mocno i od zaraz postawiły na szkolenie młodzieży. Skupiam się na tym, co możemy dać, co jesteśmy w stanie zrobić i czego oczekiwać od siebie.

Rozmawiał  Zbigniew Cieńciała

W drugiej części rozmowy prezes Szmal powie o m.in.:

◾ pomyśle na zreformowanie Orlen Superligi Kobiet i Mężczyzn

◾ oczekiwaniach względem reprezentacji narodowych, które na przełomie listopada i grudnia (kobiety) i w styczniu przyszłego roku (mężczyźni) wezmą udział w mistrzostwach świata oraz Europy

Biało-czerwoni nie przebili się przez mur Wyspy Gejzerów. Fot. Marcin Bulanda / Press Focus