Zgodnie z przewidywaniami
Chorzowski klub ogłosił dwa pierwsze transfery tego lata.
Aleksander Komor – z ziemi katowickiej do chorzowskiej. Fot. Press Focus
RUCH CHORZÓW
Tak jak pisaliśmy już wielokrotnie, Aleksander Komor i Tomasz Bała trafili do Chorzowa. Niebiescy ogłosili wczoraj dwa pierwsze letnie wzmocnienia, ale to nie koniec, bo w blokach startowych jest już Shuma Nagamatsu.
Blisko 31-letni Komor pochodzi z Lublina, a w ostatnim czasie występował w GKS-ie Katowice. Był kluczową postacią drużyny, która wywalczyła awans do ekstraklasy, ale już w samej elicie szybko stracił miejsce w składzie i prawie cały sezon przesiedział na ławce. W I lidze Komor rozegrał 114 spotkań – w Podbeskidziu, GKS-ie Jastrzębie, Resovii i właśnie GieKSie. Co ciekawe, środkowy obrońca... już kiedyś w Ruchu był. – Pierwszy raz trafiłem do Ruchu 13 lat temu. Byłem blisko pierwszego zespołu, jeździłem na zgrupowania, marzyła mi się gra przy Cichej. Wchodziłem do drużyny razem z Patrykiem Lipskim i Michałem Helikiem. Im się powiodło, ja się nie przebiłem, ale z Chorzowa miałem miłe wspomnienia. Teraz historia zatacza koło – mówił Aleksander Komor, który podpisał kontrakt do 2027 roku z opcją przedłużenia.
Identyczną umowę podpisał Tomasz Bała, urodzony w 2001 roku napastnik, który ostatnio grał w Stali Rzeszów, skąd zresztą pochodzi. W poprzednim sezonie mierząca 195 cm „dziewiątka” zagrała 29 razy, strzelając 7 goli, ale Bałabył tylko rezerwowym – bo zaliczył mniej niż 1000 minut na boisku. Był to jego pierwszy pełny sezon na zapleczu, choć w przeszłości zadebiutował też w ekstraklasie, zaliczając jeden jedyny występ w Cracovii. – Nie zastanawiałem się długo, tylko podjąłem decyzję, że chcę tu dołączyć. Trafiam do drużyny, która zawsze gra raczej o wyższe cele. Mam nadzieję, że wszyscy będziemy szli do przodu: klub, zespół i ja indywidualnie. Nie ma co ukrywać, że kibice Ruchu są jednymi z najlepszych w Polsce. Grając w Stali poczułem już atmosferę Stadionu Śląskiego, była kapitalna. Nie mogę doczekać się pierwszego domowego meczu – powiedział Bała.
Piotr Tubacki
