Zdobywanie złota nie nudzi
Liga będzie monotonna? To nie nasz problem - podkreśla Witold Kulesza, prezes mistrzyń Polski, które w sobotę zostaną podjęte przez Sośnicę Gliwice, zaskoczoną inauguracyjnym sponiewieraniem przez gnieźnieńskie Pszczółki.
Na miano bohaterki inauguracyjnej serii zapracowała skrzydłowa Miedziowych, Natalia Janas. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus
Od sześciu sezonów trzy kluby - z Lubina, Lublina i Kobierzyc nie schodzą z podium mistrzostw Polski i jak pokazała 1. seria - nic w tej materii się raczej nie zmieni.
Jest moc!
Aktualne mistrzynie Polski od razu pokazały moc, odsyłając z bagażem 13 bramek siódemkę z Koszalina. Z dobrej strony pokazały się również brązowe medalistki z Kobierzyc, z 8 nowymi zawodniczkami, które na inaugurację wypunktowały odkrycie poprzedniego sezonu, Energę Start Elbląg. Kobierki - mające od 2020 roku dwa wicemistrzostwa - pokazały, że sę gotowe do walki o najwyższe cele. - Szeroka kadra i twardy charakter mają być naszymi atutami. Chcemy namieszać w lidze, ale też pokazać się z dobrej strony w europejskich pucharach – zapowiedział trener Marcin Palica, nie ukrywając, że zamierza dorzucić do kolekcji kolejny krążek. Pewnie z najcenniejszego kruszcu, ale o to będzie szalenie trudno z uwagi na potęgę składu Zagłębia. A Miedziowym zakłócić spokój zamierzają także wicemistrzynie kraju z Lublina, których inauguracyjny mecz przełożono z powodu powstania nowego zespołu, Ruchu Tauron Szczypiorno Kalisz. - Słyszałem głosy mobilizujące wszystkie zespołu na mecze z nami, by liga nie była monotonna. To jednak nie nasz problem, dalej robimy swoje i zdobywanie złota nam się nie nudzi – zapewnił Witold Kulesza, prezes Zagłębia, mając na myśli 5 tytułów z rzędu.
Falstart Galiczanki i Sośnicy
Największymi przegranymi inauguracyjnej serii były wracająca do elity Galiczanka Lwów, która poległa w Piotrkowie Trybunalskim 23:38, oraz Sośnica Gliwice po porażce 27:32 w Gnieźnie. - Jestem zawiedziony nie tyle porażką, co postawą zespołu - powiedział zły jak osa trener Michał Kubisztal. - Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Mieliśmy grać dużo szybciej, więcej biegać, a tymczasem graliśmy tak, jak byśmy się czegoś bali, ale do tej pory nie wiem czego. Muszę szybko przeanalizować ten mecz, bo jak w sobotę znów popełnimy 25 błędów, to Zagłębie przejedzie po nas walcem.
W spotkaniu rozgrywanym w najstarszej stolicy Polski miała miejsce niecodzienna sytuacja. Będący na totalnym wkurzeniu trener Kubisztal na przestrzeni 20 sekund poprosił o dwie przerwy na żądanie! - Biorę czas, ustawiamy jakieś zagrania, coś sobie tłumaczymy, a potem w 20-30 sekund robimy dwa-trzy błędy techniczne. Jakby to, co przekazałem nie trafiło do dziewczyn. Wpadło jednym uchem, wyleciało drugim. Musiałem więc agresywniej zareagować. Czasem w taki sposób trzeba wstrząsnąć zespołem, bo liczba błędów, jakie popełniliśmy w Gnieźnie, była zatrważająca - podkreślił szkoleniowiec celujących w szóstkę gliwiczanek.
Trzy razy z najlepszymi
Ambitny i już doświadczony trener, który sam był profesjonalistą na reprezentacyjnym poziomie, zdradził nam, że całą noc po przegranym meczu zastanawiał się, co się stało z jego drużyną. Dlaczego zagrała na 30 procent swoich możliwości, skoro przedsezonowe sparingi wskazywały na diametralnie inną formę sportową i mentalną zespołu. - Będę o tym rozmawiał z zespołem, bo tak nie może być. Grając na 100 procent możliwości, jesteśmy w stanie wygrać, no może powalczyć praktycznie z każdym. Ale przy dyspozycji z Gniezna mam sporo obaw. Teraz czekają nas mecze z trzema najlepszymi zespołami w kraju, począwszy od sobotniej wizyty mistrzyń Polski, i trudno będzie o punkty. Z drugiej strony może i dobrze, bo już na początku sezonu dowiemy się, gdzie mamy jeszcze braki, co należy poprawić i nad czym pracować.
Zbigniew Cieńciała
