Zdewastowani
Biało-czerwoni mundial zakończyli na trzecim miejscu. - Nie zrobiliśmy tego, po co tu przyjechaliśmy – nie krył rozczarowania wynikiem Nikola Grbić.
Pojechali po złoto, zostali rzuceni na kolana w półfinale, brąz przyjęli na otarcie łez... Fot. Szymon Gorski / PressFocus
MISTRZOSTWA ŚWIATA
Dla Biało-czerwonych turniej na Filipinach był słodko-gorzki. Słodki, bo ósmą imprezę międzynarodową z rzędu kończą z medalem i... torebkami prezentów od wspierających ich przez całe rozgrywki lokalnych kibiców. Gorzki, bo zabrakło sukcesu w postaci złota. Przegrali pierwszy poważny sprawdzian, w półfinale z Włochami. W każdym secie dość wyraźnie prowadzili, ale wypuszczali wypracowaną przewagę z rąk.
Jedna czarna owca?
- To zdarzało nam się zbyt często. Nie wiem jeszcze, jaka była tego przyczyna. Chcę ochłonąć i przeanalizować, czy zawiodła komunikacja, czy to, że nie byliśmy w miejscach, w których powinniśmy być. Wcześniej nie zdarzało się aż tyle podobnych błędów. Nie wiem, czy to jeden zawodnik robi bałagan, bo tak też może być. Będziemy nad tym pracować i analizować – tłumaczył Nikola Grbić, którego ostateczny wynik nie zadowolił. - Mam mieszane uczucia. Z jednej strony jestem zadowolony z tego, że zdobyliśmy medal i z tego, jak drużyna zareagowała na porażkę z Włochami. A uwierzcie mi: każdy po przegranej z Włochami był zdewastowany. Ja w ogóle nie spałem. Reszta też nie spała za dobrze. Bo przecież nie zrobiliśmy tego, po co tu przyjechaliśmy. To była nasza szansa, żeby wywalczyć złoto, którego wielu brakuje. Ze mną na czele - to jedyne trofeum, jakiego nie zdobyłem w karierze... – wzdychał.
Kto zakręcił ciepłą wodę?
Nie tylko wynik sportowy nasi siatkarze przyjęli z niedosytem. Filipiny też nie wszystkim trafiły do gustu. - Mam nadzieję, że następne poważne turnieje odbędą w innych częściach świata. Może będzie więcej hoteli, więcej hal w większej liczbie miast? Jest spore pole do popisu – nie gryzł się w język Norbert Huber, narzekając przy tym, że nie we wszystkich halach były odpowiednie warunki sanitarne, na czele z brakiem ciepłej wody do umycia się po meczu czy treningu.
Między uniwersjadą a mundialem
Polacy sezon reprezentacyjny zakończyli ostatecznie z dwoma krążkami: złotym w Lidze Narodów i brązowym w MŚ. - To jest sukces. Nie ma takiej drugiej reprezentacji, która z każdej imprezy przywozi medale. Inni mają lepsze i gorsze momenty, a my je zdobywamy regularnie. A dla kilku naszych zawodników to był przecież pierwszy tak poważny turniej, Kewin Sasak dwa lata temu jeszcze trenował do uniwersjady. Nie umniejszam nikomu, ale to jednak trochę inny poziom – podkreślił Tomasz Fornal.
- Jeżeli ktoś przed sezonem zaoferowałby mi, że w takim składzie i pomimo takich problemów zdobędziemy dwa medale, to bym się pod tym podpisał. Jestem zadowolony – wtórował mu Jakub Kochanowski.
(mic)
