Sport

Zbyt późne przełamanie

Z ŁKS-u musiał odejść trener, żeby drużyna wygrała po raz pierwszy od 14 marca.

Michał Mokrzycki zapewnił ŁKS-owi zwycięstwo. Fot. Artur Kraszewski/PressFocus

W czwartek ŁKS ogłosił zwolnienie trenera Ariela Galeano, a dzień później łódzki zespół musiał zameldować się w Stalowej Woli. Spotkanie ze Stalą miało przynieść przełamanie „Rycerzy Wiosny”, którzy nie wygrali pięciu poprzednich spotkań. W końcu Stal zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. ŁKS do wygranej miał poprowadzić Ryszard Robakiewicz, asystent Galeano, a wcześniej Jakuba Dziółki. Przyjezdni nieźle rozpoczęli mecz, w pierwszej połowie byli lepsi od rywali, ale nie stwarzali groźnych okazji. Do siatki trafił co prawda Marko Mrvaljević, ale jego trafienie zostało anulowane po analizie VAR.

Na boisku naprawdę ciekawie zaczęło dziać się dopiero w ostatnich minutach pierwszej części. Wówczas Koki Hinokio faulował przed polem karnym Jakuba Szveca, który wychodził już na pojedynek z bramkarzem. Sędzia Łukasz Kuźma pokazał Japończykowi początkowo tylko żółtą kartkę, co mocno zdziwiło gospodarzy. Pretensje arbitrowi zgłaszał David Niepsuj, ale widocznie zbyt mocno zareagował, ponieważ za dyskusje został ukarany… drugą żółtą kartką i musiał zejść z boiska. Co ciekawe, pretensje Niepsuja okazały się słuszne, bo Łukasz Kuźma został zaproszony do monitora VAR i po chwili anulował pierwszą karę dla Japończyka, stwierdzając, że zasługuje na bezpośrednią czerwoną kartkę. Niepsuj upomniał się sędziemu – skoro poniekąd przyznał mu rację, wahadłowy chciał, żeby jego druga żółta kartka została skreślona. Jednak kary za niesportowe zachowanie nie da się cofnąć. Gdyby przemilczał sprawę faulu Hinokio, Stal grałaby w przewadze. Tymczasem obie drużyny na drugą połowę wyszły w dziesięcioosobowych składach.

W takich okolicznościach lepiej odnalazł się ŁKS. Zespół gości w 49 minucie wyszedł na prowadzenie. Po kilku próbach pokonania Miłosza Piekutowskiego piłka znalazła się poza polem karnym. Tam pojawił się Michał Mokrzycki, który oddał mocne, precyzyjne uderzenie, zdobywając szóstego gola w tym sezonie. Po tym ciosie Stal już się nie podniosła. Nie można odmówić gospodarzom chęci i zapału, ale te cechy nie przyniosły nawet remisu. ŁKS może świętować. Okazało się, że niepotrzebny był paragwajski szkoleniowiec , żeby drużyna mogła cieszyć się z wygranej. Przygoda Galeano z łódzką drużyną trwała dwa miesiące, a po piątkowym wygranym meczu złośliwi powiedzieliby, że o dwa miesiące za długo…

Kacper Janoszka

OCENA MECZU ⭐ ⭐ 

◼  Stal Stalowa Wola – ŁKS Łódź 0:1 (0:0)

0:1 – Mokrzycki, 49 min

STAL: Piekutowski – Banach, Oko, Mehremić (53. Kukułowicz) – Niepsuj, Walski, Wojtkowski (53. Thiago), Zaucha  (74. Urban) – Szvec (74. J. Junior), Strózik, Bida (63. Mydlarz). Trener Marcin PŁUSKA.

ŁKS: Bomba – Dankowski, Rudol, Guelen, Głowacki – Kupczak – Norlin (63. Młynarczyk), Mokrzycki (80. Wysokiński), Hinokio, Sitek (75. Zając) – Mrvaljević (80. Wzięch). Trener Ryszard ROBAKIEWICZ.

Sędziował Łukasz Kuźma (Białystok). Widzów 2730. Żółte kartki: Niepsuj, Oko, Mydlarz, Kukułowicz – Rudol, Kupczak, Bomba. Czerwone kartki: Niepsuj (43. druga żółta) – Hinokio (45. faul).

Piłkarz meczu – Michał MOKRZYCKI