Sport

Zatrzymał Real

Bezbłędne zawody zanotował Jakub Kiwior podczas rewanżu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

W spotkaniu z Realem Madryt Kiwiora cechował spokój. Fot. PAP/EPA

Polak przechodził w tym sezonie przez wiele trudnych momentów. W Arsenalu na początku sezonu grywał nieregularnie. Później, od połowy grudnia do połowy marca, siedział tylko na ławce w Premier League. Jego forma była tak nieprzewidywalna, że w tym sezonie po raz pierwszy od debiutu w reprezentacji nie zagrał w Biało-czerwonych barwach od pierwszego gwizdka (czyli od meczu Chorwacja Polska we wrześniu 2024 roku). 

Dopiero kontuzja Gabriela sprawiła, że trener „Kanonierów” Mikel Arteta znów zaufał Polakowi i zaczął wystawiać go w pierwszym składzie. Kiwior zagrał też w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Realem Madryt, choć to teoretycznie wcale nie musiało być związane z kontuzją Brazylijczyka – nasz piłkarz z większą częstotliwością grał w Champions League niż na boiskach ligi angielskiej. Niezależnie od powodów, w wyniku których 25-latek znalazł się w wyjściowej jedenastce na dwumecz z „Królewskimi”, trzeba docenić pracę polskiego obrońcy w obu starciach przeciwko zeszłorocznym triumfatorom.

Kiwior został doceniony! UEFA nominowała go do jedenastki tygodnia Ligi Mistrzów. Polak znalazł się w gronie wyróżnionych razem z Gianluigim Donnarummą, Michaelem Olisem, Declanem Rice'm czy Lautaro Martinezem. Nie ma w tym przypadku. Defensor Arsenalu w środę radził sobie wręcz fenomenalnie w pojedynkach z gwiazdami linii ofensywnej Realu. Powstrzymywał Viniciusa, Rodrygo, Kyliana Mbappe i Jude’a Bellinghama. Grał niemal bezbłędnie, popisując się także skutecznymi i trudnymi interwencjami. Nie było po nim widać, że jest tylko zastępcą Gabriela. Co więcej: grał lepiej od swojego partnera z obrony Williama Saliby, który popełnił niewytłumaczalny błąd przy jedynej bramce dla Realu.

Bieżący sezon dla Kiwiora jest więc dość specyficzny. Jeszcze zimą głośno było na temat jego możliwego odejścia z Arsenalu. Trudno było dziwić się takim przypuszczeniom. W końcu Mikel Arteta nie widział dla niego miejsca w pierwszej jedenastce, więc po co miałby marnować swój potencjał, oglądając mecze z perspektywy ławki rezerwowych? Polak łączony był z klubami włoskimi. Miał wrócić do Serie A, w której się wypromował, gdy reprezentował Spezię. Ostatecznie zawodnik urodzony w Tychach pozostał w Londynie i nagle stał się czołową postacią zespołu, pomagając „Kanonierom” w wyeliminowaniu „Los Blancos”. To scenariusz, który zapewne nie mógłby zostać wymyślony kilka miesięcy temu - nawet przez osobę o niezwykle bujnej wyobraźni.

Co więc teraz stanie się z Kiwiorem? Na pewno nadal będzie grał, bo Mikel Arteta nie ma wielkiej możliwości rotacji po kontuzji Gabriela. Na powrót Brazylijczyka szkoleniowiec będzie musiał poczekać – według wstępnych informacji – do lipca. To oznacza, że Polak powinien utrzymać miejsce w wyjściowej jedenastce do końca sezonu. To z kolei powoduje, że przed Kiwiorem następne przygody. Na przełomie kwietnia i maja Arsenal zagra w półfinale Ligi Mistrzów z PSG. Będzie to kolejna szansa dla wychowanka Chrzciciela Tychy na zaprezentowanie się przeciwko fantastycznej drużynie, która w tym sezonie jest w świetnej formie.

Jeszcze jedno: dyspozycja Kiwiora w meczu z Realem dziwić może przede wszystkim dlatego, że nie ma on wielkiego doświadczenia w graniu przeciwko zespołom tego kalibru w Lidze Mistrzów. Do momentu rywalizacji z Realem zagrał przez 45 minut przeciwko Bayernowi oraz tyle samo czasu spędził na boisku w tym sezonie podczas starcia w fazie ligowej z… PSG. Pozostali rywale, przeciwko którym mierzył się Polak, nie byli „na papierze” aż tak silni. Bardzo dobry występ przeciwko Realowi był więc jednym z niewielu tak prestiżowych meczów Kiwiora w karierze. Mimo wszystko wytrzymał presję, więc można wierzyć, żew półfinale też powinien dać sobie radę.

Kacper Janoszka