Sport

Żarty się skończyły

Ligowe porażki z Legią i Koroną wzbudziły we mnie pokłady niepokoju.

Co stało się z tym GKS-em, który przed przerwą reprezentacyjną był w stanie pokonać Pogoń Szczecin 3:1 i zdemolować Puszczę Niepołomice aż 6:0? Gdzie podziała się ta drużyna i co uległo zmianie w trakcie dwutygodniowej pauzy? Piłkarze z Katowic wrócili do gry i zdobyli tylko punkt ze Śląskiem Wrocław. Przykro mi, ale marne to pocieszenie dla kibica. Tym bardziej że odpadliśmy przecież z Pucharu Polski, przegrywając z trzecioligowcem i żadnym usprawiedliwieniem jest fakt, że w Skierniewicach wcześniej Unia zgasiła Motor. To powinien być największy powód do zmartwień, a tymczasem okazuje się, że tracimy punkty także w ekstraklasie. To spory problem, bo przesuwamy się powoli w dół ligowej tabeli. Od strefy spadkowej dzieli nas tylko pięć punktów. Żarty się zatem skończyły.

Możemy uśmiechać się, a nie cieszyć, na myśl o tym, że GieKSa zagrała nieźle z Koroną, że była stroną dominującą, że potrafiła stworzyć ciekawe akcje. Cóż jednak z tego, skoro z tych fenomenalnych akcji naszej drużyny nie mieliśmy żadnego pożytku? W piłce nożnej chodzi przecież o to, żeby zdobywać bramki! Najlepiej jest wtedy, gdy strzela się o co najmniej jedną więcej od przeciwnika. My tego zrobić nie potrafiliśmy… Zawodnicy muszą w końcu się przełamać, a obawiam się, że nie nadejdzie to w sobotę w Krakowie. Zagramy z mocną Cracovią, która w ostatnich dwóch meczach pokazywała beniaminkom, gdzie jest ich miejsce. To samo zrobi teraz z nami?

Co gorsza, najprawdopodobniej wystąpimy w osłabionym składzie. Z powodu kontuzji zapewne zabraknie Nowaka, Kowalczyka i Klemenza... Niestety, nie mamy dla nich następców, którzy prezentowaliby porównywalny poziom. Już samo wyciągnięcie ze składu Kowalczyka, który dowodzi w środku pola, byłoby ogromnym ciosem. Absencja Nowaka i Klemenza tylko pogarsza trudną sytuację GieKSy. Pozostaje nam jednak wiara. Cuda przecież się zdarzają, a ostatni sezon, który zakończyliśmy awansem do ekstraklasy, jest tego dobitnym przykładem. Może akurat „Pasy” będą miały gorszy dzień? Oby.