Sport

Zapowiada się wystrzał!

Rozmowa z Marcinem Możdżonkiem, mistrzem świata z 2014 roku

Na razie polscy siatkarze mają na Filipinach powody do satysfakcji, ale najważniejsze dopiero przed nimi. Fot. Szymon Górski/PressFocus

Dotychczasowy bilans Polski podczas turnieju na Filipinach to 5 zwycięstw, żadne w pięciu setach. Można powiedzieć, że wszystko idzie zgodnie z przewidywaniami?

- Można, bo dokładnie tak jest. Polska reprezentacja gra tak, jak się spodziewaliśmy. Jest bardzo silna, mecze w fazie grupowej nie zmusiły jej do większego wysiłku. Wszystkie elementy gry wyglądają nienagannie. Fajnie jest móc powiedzieć: jesteśmy na tych mistrzostwach naprawdę bardzo mocni, gra Polaków jest pełna jakości.

Czy coś pana w grze Biało-czerwonych zaskoczyło?

- Jest tak, jak się spodziewałem. Nasza drużyna jest znakomicie przygotowana to tego turnieju, gra efektownie,  ofiarnie, skutecznie, a przy tym - to ważne - wszystko poparte jest niezbędnym spokojem. Naszą drużynę świetnie się ogląda. Przyznaję to z przyjemnością. Polski zespół nie zawodzi, daje sobie radę z rolą wielkiego faworyta i oby tak było do końca! Tak czy inaczej, co bardzo mnie cieszy – jest bardzo mocny mentalnie.

Rewelacyjnie spisuje się choćby Kamil Semeniuk, który na tej imprezie najczęściej wchodził z kwadratu dla rezerwowych. Dopiero w ostatnim meczu z Turcją przyjmujący zagrał od początku i… ponownie zachwycił.

- Zdarzało się, że miał słabsze momenty, ale to fantastyczny, utalentowany facet. Potrafił zacisnąć zęby, zakasać rękawy i przełamać trudne chwile. Teraz daje naszej drużynie rzeczywiście mnóstwo.

Trener Nikola Grbić potrafi reagować w trudnych momentach? Tomasz Fornal ma problemy z plecami i przeciwko Turcji został zgłoszony jako libero, co wymusiło przetasowania w składzie. W efekcie Maksymilian Granieczny przesunięty został na pozycję przyjmującego, a odpowiedzialność za zdobywanie punktów spadła właśnie na Semeniuka...

- Rzeczywiście, trener Grbić znakomicie poukładał ten zespół, choć mając taki ludzki materiał do dyspozycji, było mu chyba łatwiej (uśmiech). Ten szkoleniowiec rzeczywiście potrafi reagować w trudnych momentach, a ćwierćfinału wielkiej imprezy nie przegrał z Polską nigdy (w efekcie cieszyliśmy się z wicemistrzostwa świata, mistrzostwa Europy, wicemistrzostwa olimpijskiego i czterech medali Ligi Narodów, w tym dwóch złotych - przyp. aut.). W naszej drużynie wszystko działa, jest należycie wyważone. Marcin Komenda jako rozgrywający ma komfort gry. Atakujący, przyjmujący i środkowi spisują się należycie. 

Czego spodziewa się pan po półfinałowym meczu z Włochami?

- Zapowiada się prawdziwy wystrzał! W tej chwili wygląda to wręcz jak przedwczesny finał, bo Włosi rzeczywiście są świetnie przygotowani i ich gra na tych mistrzostwach również robi wrażenie. W ćwierćfinale zespół Ferdinando De Giorgiego nie dał Belgom najmniejszych szans, choć ci być może żywili jakieś nadzieje po niespodziewanym zwycięstwie 3:2 w fazie grupowej.  Nic z tego - Włosi każdy z trzech setów wygrali  bardzo wysoko, imponowali skutecznością i konsekwencją. Dlatego starcie półfinałowe przyniesie wszystko, co najlepsze. Świetna, ofensywna gra Polaków zmierzy się z taktyczną konsekwencją  Włochów. Spodziewam się więc wspaniałego, emocjonującego spotkania. Mocną stroną Włochów zawsze jest strategia gry, ale wiadomo, w jaki rezultat tego meczu wierzę. W spotkaniu z tym niewygodnym rywalem Polskę stać na zwycięstwo. Tak czy inaczej – to będzie prawdziwy bój!

Czy jakaś inna drużyna, niekoniecznie z pierwszego planu, na tych mistrzostwach panu zaimponowała?

- Owszem, są to Bułgarzy. Za moich czasów rywalizowaliśmy ze znakomitym atakującym Władimirem Nikołowem (z nim w składzie Bułgarzy zdobyli  brązowy medal MŚ w Japonii, w 2006 roku - przyp. aut), a teraz ze świetnej strony pokazują się jego synowie, Aleksandyr i Simeon. Po latach posuchy pokazali, że bułgarska siatkówka znowu ma się bardzo dobrze. Ich gra bardzo mi się na tych mistrzostwach podoba, podopieczni Gianlorenzo Blenginiego grają ładnie i skutecznie. Wygrali wszystkie mecze w grupie – z Niemcami, Słowenią i Chile, w 1/8 finału nie dali szans Portugalii, a w ćwierćfinale - po dramatycznym meczu - ograli Amerykanów, choć przegrywali już 0:2. Wygląda na to, że bułgarska siatkówka kryzys ma za sobą.

Zaskoczony jest pan tak szybkim odpadnięciem Brazylii?

- Trochę tak… Przyzwyczailiśmy się, że Brazylijczycy to awangarda, zawsze mocni, zawsze z przodu. Za czasów gdy grałem, zawsze prezentowali najlepszą siatkówkę, a tym razem nie udało im się nawet wyjść z grupy (po raz pierwszy od 1966 roku, od 1994 roku nigdy nie zabrakło ich co najmniej w półfinale - przyp.aut.). Osobiste problemy miał też selekcjoner Bernardo Rezende (na kilka godzin przed meczem zmarła jego mama i szkoleniowiec płakał jeszcze w trakcie rozgrzewki - przyp. aut.), co z pewnością nie pomogło. Teraz muszą się pozbierać.

Rozmawiał Paweł Czado

Marcin Możdżonek

Ur. 9 lutego 1985 w Olsztynie. W reprezentacji Polski rozegrał 242 mecze na pozycji środkowego. Mistrz Europy z 2009 roku i mistrz świata z 2014 roku. Najlepszy blokujący Klubowych Mistrzostw Świata z 2009, najlepszy blokujący Pucharu Świata 2011 i najlepszy blokujący Ligi Światowej 2012.

Marcin Możdżonek. Fot. Norbert Barczyk/Press Focus