Sport

Złapać rytm

Wicemistrzowie Polski, po zwycięstwach z zespołami z Częstochowy, Gorzowa Wlkp. i Olsztyna, przegrali w Gdańsku z Treflem.

Zawiercianom jeszcze daleko do wysokiej formy. Fot. Paweł Bejnarowicz/PressFocus

ALURON CMC WARTA ZAWIERCIE

Początek rozgrywek nie układa się po myśli „Jurajskich rycerzy”. Ich trener Michał Winiarski od pierwszego meczu musi zmagać się z problemami personalnymi, bo zespół dopadła plaga kontuzji. Z urazami i chorobami zmagali się lub zmagają Mateusz Bieniek, Bartosz Kwolek, Luke Perry, Miłosz Zniszczoł i Mobin Nasri. To powoduje, że rytm treningowy jest zachwiany, a siatkarze grają w kratkę. Dobre spotkania – jak wygrana w Superpucharze Polski – przeplatają słabymi jak ligowe starcia z PGE Projektem Warszawa i Treflem Gdańsk. Na dziewięć meczów przegrali już trzy i w tabeli zajmują czwarte miejsce. Do prowadzącego Jastrzębskiego Węgla tracą sześć „oczek”.

Ostatnia porażka w Gdańsku była przykrą niespodzianką. Wydawało się bowiem, że Aluron CMC Warta idzie w górę. Wygrał trzy mecze, wprawdzie nie z mocarzami, bo słabym Indykpolem AZS Olsztyn i średniakami, Steam Hemarpol Norwid Częstochowa oraz Cuprum Stilon Gorzów, ale i Trefl nie należy przecież do potentatów. W odniesieniu wygranej nie pomogli też Bieniek i Kwolek. Dla tego pierwszego był to dopiero drugi występ w sezonie. Pierwszy miał miejsce 22 października z Cuprum Stilonem, kiedy środkowy opuścił boisko po dwóch setach. Całego meczu nie rozegrał także w Gdańsku, gdzie przebywał na parkiecie w trzech z pięciu setów. Dla Kwolka natomiast był to pierwszy występ po kilkutygodniowej przerwie. Po ich grze widać było, że kontuzje odcisnęły piętno. Siatkarze muszą się jeszcze oszczędzać i nie grali na 100-procent możliwości. – Oczywiście, że wołałbym rozgrywać mecze do końca. Jednak stosujemy ten sam program, jaki miał miejsce rok temu, kiedy wracałem po kontuzji. Wówczas to się sprawdziło. Teraz idziemy podobnym cyklem. W każdym meczu wykonuję limit skoków. Tak więc jeszcze chwila, jeszcze moment i będę gotowy, żeby grać całe spotkania – zapowiedział w rozmowie z klubowymi mediami Mateusz Bieniek.

Zawiercianie w Gdańsku wyglądali źle. Zaczęli dobrze, ale z czasem zgaśli. Brakowało im dynamiki i energii. Zdobycie każdego punktu kosztowało ich mnóstwo sił. Nawet zwykle niezawodni Karol Butryn oraz Aaron Russell prezentowali się przeciętnie. – Zaprosiliśmy trochę gdańszczan do gry w drugim secie. Fajnie rozpoczęliśmy drugą partię, żeby szybko roztrwonić zbudowaną przewagę. Trefl jest od lat walczącym i grającym na maksa zespołem. Nigdy nie kładzie się przed meczem. Fajnie pograł. Również trudno było nam się dobić do boiska, bo gospodarze dobrze grali w obronie – przyznał Bieniek i jednocześnie zapewnił, że nikt nie czuje się zmęczony. – Pewnie, że chcielibyśmy wygrywać każdy mecz w stosunku 3:0, bo to byłoby lepsze dla naszego zdrowia. Ale o żadnym zmęczeniu nie może być mowy. Jest początek sezonu. Zmęczenie będzie w kwietniu, a nie w październiku – podkreślił wicemistrz olimpijski z Paryża.

(mic)