Założyliśmy nowy sprzęt
Rozmowa z Mariuszem Czerkawskim, byłym graczem NHL, reprezentantem kraju, od kilku dni członkiem zarządu PZHL
Mariusz Czerkawski mocno zaangażował się przed wyborami w PZHL. Fot. PAP/Art-Service
Po zakończeniu kariery cały czas namawiałem cię, byś zdecydował się na kandydowanie do zarządu. Niestety, bezskutecznie. Co skłoniło cię do zmiany decyzji?
- Po zakończeniu kariery nie chciałem zrywać z hokejem. Prowadziłem długie rozmowy o przyszłości tej dyscypliny. Z ówczesnym prezesem PZHL Zdzisławem Ingielewiczem byliśmy nawet w Zurychu u Henia Grutha i przekonywaliśmy go, by nas wsparł programem szkolenia dzieci i młodzieży. Wtedy chyba nie do końca byłem przygotowany do pracy w związku. Jednak sprawy poszły za daleko. W gronie zatroskanych stanem dyscypliny fachowców przekonywałem Krzysztofa Woźniaka, by kandydował na prezesa. Gdy wyraził zgodę, to i ja się przekonałem, że mocniej trzeba wesprzeć związek. Wyraziłem zgodę na kandydowanie do zarządu i oto jestem.
Czy spodziewałeś się tak zdecydowanego zwycięstwa?
- Można było tego oczekiwać po pierwszych głosowaniach na przewodniczącego zebrania oraz kolejnych na obsadzenie poszczególnych komisji. Decydujące głosowania na prezesa oraz członków zarządu tylko to potwierdziły. To dowiodło, że środowisko oczekiwało zmian i nie możemy go zawieść, bo przecież obdarzyło nas zaufaniem. Nic, tylko trzeba się zabrać do pracy, bo wiele problemów wymaga niemal natychmiastowego rozwiązania.
Golf, twoja nowa ukochana dyscyplina, nie ucierpi?
- (śmiech) Nie, na pewno nie. Pragnę zauważyć, że hokej był pierwszy. Potrafię dzielić czas, nie zaniedbam pracy w związku, a i golf nie powinien ucierpieć.
Podczas poniedziałkowego zgromadzenia grupa skupiona wokół Krzysztofa Woźniaka zaprezentowała pełen profesjonalizm. Możesz zdradzić jakieś szczegóły?
- Toczyły się długie rozmowy, nim Krzysiek (Woźniak – przyp. red) zdecydował się kandydować na prezesa związku. Wówczas, wraz z grupą ludzi, postanowiliśmy zaangażować się i oto jesteśmy. Nasz kandydat zaprezentował pełen profesjonalizm i mogliśmy się o tym przekonać podczas wystąpienia przed głosowaniem. Grupa kandydatów do zarządu przedstawiona przez nowo wybranego prezesa z troską patrzy na naszą dyscyplinę. A ponadto zebrało się grono fachowców, którzy mogą tylko pchnąć hokej na właściwe tory. Pani Danuta Piorun już od dawna twardą ręką trzyma pieczę nad finansami. Marta Zawadzka sprawnie działa w strukturach międzynarodowych. To będą rządy, jestem o tym przekonany, fachowców. W tej sytuacji trudno nie być optymistą.
Przed nowym zarządem spora odpowiedzialność, bo wszyscy oczekują nowego rozdania. Nie boisz się tego?
- Założyliśmy nie tylko nowe koszulki, ale mamy cały nowy sprzęt i zaczynamy swoisty mecz. Nie boję się ani odpowiedzialności, ani pracy, podobnie jak moje koleżanki i koledzy z zarządu. To będzie długi mecz, kto wie, czy nie na dwie kadencje. Myślę w tym momencie o długach (ponad 23 mln – przyp. red.), które ciążą na związku. Poprzednie władze podpisały ugodę z Ministerstwem Sportu i Turystyki i dług będzie spłacany w ratach. Pozostali wierzyciele stoją w kolejce. Restrukturyzacja została rozpoczęta, będziemy mieli kuratelę sądową i z tych wszystkich zobowiązań musimy się wywiązać. Przede wszystkim musimy zmienić wizerunek dyscypliny, potrzebujemy też stabilnych sponsorów, których przekonamy do naszego programu. Mamy wszelkie podstawy, by działać transparentnie i nowocześnie. Liczę, że na pokładzie znajdzie się jeszcze wielu fachowców oraz miłośników hokeja i razem będziemy zmierzać do celu.
Najpilniejsze potrzeby do załatwienia?
- O finansach już wspomniałem. Związek musi mieć własne źródła dochodów, nie może „wisieć” na dotacjach ministerstwa. Drugie to stworzenie programu szkolenia dzieci i młodzieży. Prezes w swoim wystąpieniu wspomniał w tym kontekście o utworzeniu rady programowej, ciała doradczego, i nie ukrywam, że liczę na Henia Grutha, który nas wesprze swoją wiedzą i doświadczeniem. Przypomnę, że gdy wchodziłem do drużyny GKS-u Tychy, on był grającym trenerem i pewnie teraz nie odmówi nam pomocy.
A mnie się wydawało, że potrzebą chwili jest posada selekcjonera. Czy mamy już kandydata?
- Na razie są pewne przemyślenia. Jeżeli miałby to być zagraniczny trener, to musi znać nasze realia, bo już wcześniej mieliśmy cudzoziemskich selekcjonerów i różnie z tym bywało. Trener Robert Kalaber wraz ze swoimi współpracownikami wykonał solidną pracę i awansował z reprezentacją do elity. Powtórzenie tego wyczynu w najbliższym czasie będzie trudne. Obym się mylił... Niebawem powinniśmy poznać nazwisko selekcjonera kadry seniorów, ale o tym poinformuje prezes Woźniak.
Czy część związkowej kierownicy będzie trzymana przez Czerkawskiego?
- Każdy z nas musi być mocno zaangażowany i realizować swoje zadania. Wówczas będziemy podążać we właściwym kierunku. A kierownicę trzyma prezes. Będę go mocno wspierał, podobnie jak pozostali członkowie zarządu. O tym jestem przekonany.
Rozmawiał Włodzimierz Sowiński
