Sport

Zadyszka lidera

Odra znów postawiła się faworytowi. Wisła w dwóch ostatnich meczach straciła pięć punktów.

Maciej Kuziemka (z lewej) ustalił wynik strzałem w okienko. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Podopieczni Jarosława Skrobacza wykorzystali dwa błędy krakowian w obronie i jako pierwsi w sezonie nie dali się roznieść Wiśle na stadionie przy Reymonta. Pomagała im też gra na czas niemal od pierwszego gwizdka, w tym symulowanie kontuzji przez bramkarza, a także przyzwolenie sędziego na takie zachowania.

Peter Moore przemówił

Postawa gości, pobłażliwość sędziego, a także rozgoryczenie niemal 33 tys. fanów gospodarzy brakiem zwycięstwa sprawiły, że atmosfera była napięta. Wyzywani od „pajaców” zawodnicy Odry odpowiadali na prowokacje niektórych kibiców i po ostatnim gwizdku zagotowało się pod tunelem prowadzącym do szatni.

Dużo lepsza atmosfera była przed spotkaniem, kiedy pełny stadion z entuzjazmem przywitał Petera Moore'a. Legenda branży gier wideo i były prezes Liverpoolu przyjechał do Krakowa po raz pierwszy, odkąd w lipcu przejął 5 procent akcji Wisły i został doradcą zarządu. Sobotni mecz był głównym punktem jego kilkudniowej wizyty w Krakowie, razem z żoną Deborah. – To wielki przywilej być razem z wami, to dla mnie niesamowita chwila. Naszym jedynym celem na ten sezon jest powrót do ekstraklasy. W hymnie Liverpoolu są słowa „Nigdy nie będziesz szedł sam” (You'll never walk alone) i to samo tyczy się tego miejsca  – stwierdził 70-latek.

Po dwa gole na połowę

Trener Mariusz Jop spodziewał się rywala broniącego nisko, ale Odra nie zamierzała od początku „murować” bramki. To się opłaciło - wykorzystała pozostawione przez Wiślaków miejsce i szybko objęła prowadzenie po strzale z pola karnego Adriana Purzyckiego, który był pierwszy przy piłce zbyt krótko wypiąstkowanej przez Kamila Brodę. Wyrównał Wiktor Biedrzycki, który dołożył nogę do piłki wstrzelonej w  „szesnastkę” przez Juliana Lelievelda po rzucie rożnym. Jeszcze przed przerwą Mateusz Abramowicz skrócił kąt i wygrał sam na sam z Angelem Rodado.

Po zmianie stron Odra znów była na prowadzeniu. Po akcji lewą stroną z trudnej pozycji trafił Szymon Kobusiński, którego źle pilnował Darijo Grujcić. Drugiego gola dla Białej Gwiazdy uderzeniem w „okienko" zdobył Maciej Kuziemka. Wisła wtedy mocno napierała, a Odra rozpaczliwie się broniła.

Michał Knura

OCENA MECZU ⭐

◼ Wisła Kraków – Odra Opole 2:2 (1:1) 

0:1  Purzycki, 7 min, 1:1 – Biedrzycki, 32 min, 1:2 – Kobusiński, 54 min, 2:2 – Kuziemka, 66 min       

WISŁA: Broda – Lelieveld, Biedrzycki, Grujcić, Krzyżanowski – Carbo, Igbekeme (46. Duda) – Kuziemka (82. Nikaj), Ertlthaler, Duarte – Rodado. Trener Mariusz JOP.

ODRA: Abramowicz – Milosz, Kendzia, Chrzanowski – Spychała, Purzycki, Ramos (66. Cassio), Prikryl (82. Pirach) – Kobusiński (82. Muratović), Mida (76. Kupczyk) – Przybyłko (76. Perez). Trener Jarosław SKROBACZ.

Sędziował Łukasz Karski (Słupsk). Widzów 32583. Żółte kartki: Igbekeme, Rodado – Spychała, Cassio. 


GŁOS TRENERÓW

Jarosław SKROBACZ: - Mieliśmy plan na to spotkanie, który realizowaliśmy do bólu. Na pewno gospodarzom to się nie podobało, ale każdy ma swój sposób, by zainkasować punkty. Kibice są dwunastym zawodnikiem Wisły, atmosfera była kapitalna. To ich duża zasługa, że potrafili podnieść swoich piłkarzy, a my w tych momentach nie potrafiliśmy opanować sytuacji na boisku.

Mariusz JOP: - Jesteśmy rozczarowani wynikiem, bo grając u siebie, przed taką publicznością, chcemy wygrywać. W zespole było widać wiarę. Stworzyliśmy dużo sytuacji, co przy tak skomasowanej obronie nie jest łatwe. Irytujące były te sytuacje, w których rywal od 7 minuty próbował przeciągać praktycznie każde zagranie.