Sport

Zablokowani napastnicy

W tej rundzie ciężar zdobywania goli spadł na barki pomocników i obrońców Zielono-niebiesko-czerwonych.

Obrońca Michał Kostka w tej rundzie gola jeszcze nie strzelił, ale jego koledzy z tej formacji już kilka razy uratowali skórę napastnikom. Fot. Ernest Kołodziej/miedzlegnica.eu

MIEDŹ LEGNICA

Pozornie Warta Poznań, czyli ostatni przeciwnik legniczan, nie powinna sprawić wielkich kłopotów zespołowi trenera Wojciecha Łobodzińskiego. Tymczasem „w praniu” okazało się, że zespół ze stolicy Wielkopolski, który znajduje się w strefie spadkowej Betclic 1. Ligi, był o krok od urwania punktów znacznie wyżej notowanemu rywalowi.

Ciekawe statystyki

Zespół trenera Ryszarda Tarasiewicza w bieżącym roku kalendarzowym jeszcze nie poznał smaku zwycięstwa. Mogło by się zatem wydawać, że w Legnicy skazany był na pożarcie. Owszem, gospodarze poniedziałkowego pojedynku znacznie dłużej utrzymywali się przy piłce (61-39), ale w pozostałych statystykach przewaga drużyny znad Kaczawy nie była taka miażdżąca. Zerknijmy zatem: strzały celne 6-6, strzały niecelne 6-4, rzuty rożne 7-2, spalone 5-0, faule 14-7. Prawda, że ciekawe?

Po końcowym gwizdku sędziego Karola Arysa ze Szczecina obrońca „Miedzianki” Michał Kostka mógł odetchnąć z ulgą, bo gospodarze wygrali 3:2. – Graliśmy w lany poniedziałek i mecz był dosyć trudny, ponieważ padał rzęsisty deszcz – stwierdził uśmiechnięty prawy obrońca gospodarzy. – Najważniejsze jednak, że zdobyliśmy trzy punkty, chociaż nie przyszły one nam łatwo. Wiemy, że najbliższy mecz z Chrobrym Głogów jest derbowym pojedynkiem, ale dla nas nie będzie on szczególny. Będziemy przygotowywać się do niego tak, jak do innych meczów ligowych. Co oczywiste, chcemy to spotkanie wygrać, by utrzymać wysoką lokatę w tabeli.

Szwankuje gra obronna

Trener Miedzi Wojciech Łobodziński nie ukrywał, że jest zadowolony tylko z kompletu punktów. – Przede wszystkim zgadza się wynik i to... tyle – powiedział zafrasowany niespełna 43-letni szkoleniowiec. – Jeżeli chodzi o naszą grę ofensywną, to było dużo dobrego, bo to był kolejny mecz, w którym stworzyliśmy sobie bardzo dużo sytuacji do zdobycia bramki. Wcześniej podobnie było w meczach w Chorzowie z Ruchem i Kołobrzegu z Kotwicą, ale musimy poprawić niektóre elementy w grze obronnej. Mieliśmy problem ze zbieraniem drugich piłek, co jednak nie wynikało z wybitnej gry Warty, lecz z tego, że nie mogliśmy się do tego zorganizować. Poza tym w nasze poczynania wkradła się nerwowość przy wyniku 2:0, czyli doszło do powtórki z Chorzowa. Takie mecze po prostu trzeba zamykać. Powiedzmy sobie szczerze – nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu, wiemy, co musimy poprawić. To jest jednak proces i mam nadzieję, że drużyna zareaguje na to tak, jak ja docelowo chciałbym grać. Owszem, były już momenty w wielu meczach, szczególnie jeśli chodzi o ofensywę, ale jeszcze daleko nam do tego idealnego modelu gry.

Anemia napastników

W potyczce z Wartą ciężar zdobywania goli wzięli na swoje barki obrońcy i nie był to pierwszy taki mecz drużyny z Legnicy w tej rundzie. W tym roku „Miedzianka” w 10 spotkaniach zdobyła 14 punktów, strzelając w nich 14 goli. Łupem bramkowym podzieli się pomocnicy (9 trafień), obrońcy (4 gole) i napastnik Tomasz Walczak (1 bramka). Ściągnięty jako łowca bramek 29-letni Szwed Gustav Engvall na razie nie tylko nie strzelił żadnego gola, ale nie ma nawet choćby jednej asysty!

Czy trener Łobodziński w tej statystyce dostrzega jakiś problem? – Akurat z Wartą strzeliliśmy trzy bramki i jest okej – powiedział „Łobo”. – Cieszę się, że w ostatnim meczu zdobyliśmy bramki po akcjach, które trenowaliśmy. Oczywiście przydałoby się pięć-sześć bramek napastników, wtedy na pewno i dla nich, i dla nas byłoby to komfortowe. Z drugiej jednak strony, atutów ofensywnych mamy sporo i ostatecznie może to nie mieć żadnego znaczenia, kto strzela gole.

Bogdan Nather