Sport

Z Żylety. No bo skąd?

BEZ ROZGRZEWKI - Andrzej Grygierczyk

Jagielska=Mengele – tej treści napis (baner? transparent?) zawisł na stadionie Legii podczas meczu z Lechią Gdańsk, od strony Żylety rzecz jasna. Tak oto część ludu warszawskiego odniosła się do głośnej sprawy aborcji dokonanej przez lekarkę z Oleśnicy. Aborcji z powodu wad płodu. Lud warszawski, pochylając się na jego losem, przyrównał zatem zabieg lekarski do działalności Josefa Mengele, który w Auschwitz uśmiercił tysiące ludzi.

Nad logiką tego zestawienia nie ma się co zastanawiać. W zasadzie powinno się podać do sądu całą Żyletę za zniesławienie, za ohydne bawienie się ludzkim nieszczęściem, za podważanie istoty i sensu pracy lekarzy, a w sumie za rozpaczliwą głupotę, której szlak wytycza Braun Grzegorz, naczelny polski cham, brużdżący swoją osobą i osobowością gdziekolwiek się pojawi, a żeby było jeszcze smutniej (śmieszniej?) – kandydat na prezydenta RP. Aż chce się zawołać: broń nas, panie Boże, przed takimi prawdziwymi Polakami. I jego pobratymcami zasiadającymi – jak widać – również na Żylecie.

Ten „polityczno-lekarski” banner, niestety, niespecjalnie zaskakuje. Wpisuje się on po prostu w pewien rodzaj myślenia, który dominuje na Żylecie, choć oczywiście nie tylko tam, bo i gdzie indziej są demonstrowane „polityczne” ambicje. Bywa, że w duchu wielkomocarstwowym, tak od morza do morza. I oczywiście często-gęsto jest to podlane patriotycznym sosem, co z założenia pachnie fałszem i obłudą.

Jakie są dla Legii następstwa tego typu działalności? Jeśli chodzi o kary w Polsce, to właściwie żadne lub znikome; w PZPN-ie i w Ekstraklasie SA udają, że uprawia się na trybunach działalność patriotyczną. No więc jak za coś takiego karać? Ale nie znajduje ona żadnego uznania w wymiarze międzynarodowym, konkretnie w oczach UEFA, więc Legia płacze i płaci. Albo płacze jej księgowy, albo przynajmniej Dariusz Mioduski.

Dokładny bilans kar dla Legii przedstawił Szymon Janczyk z weszlo.com, który zadał sobie trud i policzył finansowe sankcje nałożone na Legię, poczynając od 1990 roku. Łączna kara nałożona na klub to około 2,76 mln euro (blisko 12 mln zł). Przy czym w tym bilansie nie mieszczą się straty poniesione za konieczność gry przy pustych trybunach, między innymi z Realem Madryt.

W tym miejscu najświeższa informacja, nawiązująca do tego, że kibice Legii są nader konsekwentni w swoich działaniach. Na ich ukochany klub nałożono kolejne kary: 22 tysiące euro za blokowanie przejść w trakcie meczu z norweskim Molde FK, następnie 80 tysięcy euro za użycie środków pirotechnicznych podczas meczu z Chelsea w Warszawie. Nakazano jednocześnie „wykonanie zawieszonego środka dyscyplinarnego nałożonego (...) 16 października 2024 roku za odpalanie fajerwerków”. Będzie to „częściowe zamknięcie stadionu (czyli Żylety) podczas następnego meczu rozgrywek UEFA, w którym Legia Warszawa zagra jako gospodarz”. Legia otrzymała również karę 20 tysięcy euro za „niewłaściwe przyśpiewki kibiców”. Ciekawe, o które poszło i kto je dla członków Komisji Etyki UEFA przetłumaczył. Ale to nie koniec – najpewniej będzie kolejna kara, tym razem za odpalenie fajerwerków w trakcie meczu z Chelsea w Londynie.

W tym miejscu zatem warto zadać sobie pytanie, czy w tym wszystkim naprawdę o kibicowanie chodzi, czy raczej o bezrefleksyjne uczestniczenie w prymitywnych zabawach, obowiązkowo z towarzyszeniem zapalonych rac, o prezentowanie głupkowatych przyśpiewek, o wywlekanie durnowatych transparentów, najlepiej – jako się rzekło – o wydźwięku „moralno-politycznym” – jak gdyby to ostatnie miało pełnić funkcję parasola ochronnego przed reakcją władz; polskich władz. Skądinąd w tym wymiarze kibole mają chyba rację, bo trudno się doczekać ich reakcji na to, co się dzieje na trybunach. Co najwyżej zrobi się zakazy wyjazdowe...

No ale jak się to ma do Jagielska=Mengele? Jak nic pachnie to prowokowaniem bezrefleksyjnej tłuszczy do działań, które mogą mieć w sobie coś z dintojry. Już zresztą nie tylko dr Jagielska jest adresatem pogróżek, ale i cały szpital w Oleśnicy. Więc co? Będziemy nadal przyglądać się językowi nienawiści, tolerować go, bagatelizować – mieć w nosie to, co realnie dzieje się na trybunach? Co więc się musi stać? Pamiętajmy, że tego akurat problemu UEFA za polskie władze nie załatwi i Żylety nie ukarze.