Sport

Z nieba do piekła

Okazuje się, że to niedaleko. Teraz Stal Mielec chce jednak odbyć odwrotną drogę.

Czy piłkarz z czarodziejskim CV Ivan Cavaleiro pomoże utrzymać się Stali? Fot. PAP/Adam Warżawa

STAL MIELEC

Ostatni mecz z Lechią z pewnością w Mielcu będzie pamiętać się przez lata. Rzadko zdarza się wygrywać w ostatniej minucie i przegrać, ale jeszcze rzadziej w takich okolicznościach zsunąć się na ostatnie miejsce w tabeli, podczas gdy zwycięstwo dawało lokatę już przed strefą spadkową... Jednak warto podkreślić: tylko od Stali zależy, w jakim kontekście - czy jako symbol upadku, czy raczej zdumiewającego niepowodzenia, po którym klub jednak potrafił się podnieść. W kontekście utrzymania - ciągle wszystko zależy od Stali - mimo że po tym zadziwiającym meczu w Gdańsku spadła na ostatnie miejsce w tabeli.

Różne trudne przypadki

To jest dobry moment, żeby się podnieść, bo i Stal jest nowa, znaczy rządzona przez nowego trenera. Przypomniał się Ivan Djurdjević - Serb, jeden z dostępnych na rynku bezrobotnych trenerów, którzy mają doświadczenie pracy w więcej niż jednym klubie ekstraklasy. Można było zatrudnić innych szkoleniowców - Piotra Stokowca, Mariusza Rumaka czy Macieja Stolarczyka, ale nie chce mi się nawet zastanawiać, czy zdecydowały względy finansowe. Tak czy inaczej - na razie pod wodzą Djurdjevicia Stal wprawdzie spadła na ostatnie miejsce, ale to ciągle może być da niej dobry sezon. Dobry, czyli taki, który zakończył się utrzymaniem.

Pewne jest, że ten zespół w obecnych okolicznościach jest pobudzony, nie tonie w apatii. Ciekawe jest, ile dadzą Stali do końca tego sezonu następcy Ilji Szkurina, którego dobrą formę kiedyś Stal szczęśliwie spieniężyła. Jest to delikatna materia, co potwierdził właśnie mecz z Lechią.

Przyjrzyjmy się dwóm nowym ofensywnym piłkarzom. 

Pierwszy: Portugalczyk angolańskiego pochodzenia - Ian Cavaleiro, którego zawodowe curriculum vitae przyprawia o zawrót głowy. Wychowanek akademii Benfiki, mecze w lidze hiszpańskiej (Deportivo La Coruna 34/4), francuskiej (AS Monaco 14/1 i mistrzostwo Francji, stworzenie ataku z Kylianem Mbappe, co prawda na jeden mecz, ale zawsze), angielskiej  (Fulham i Wolverhampton, dwa awanse do Premier League, 193/28), tureckiej (Alanyaspor 22/3) i francuskiej (Lille 17/1).  W Stali próbuje się odbudować, przeszedł tu badania lekarskie, daj mu, Boże, zdrowie.  W meczu z Lechią nie olśniewał, ale zrobił, co do niego należało: strzelił bramkę. Wiedział, gdzie ma znaleźć się na boisku w odpowiednim czasie i miejscu.

Drugi: Francuza czadyjskiego pochodzenia - Jeana-Davida Beauguela - ściągnięto wręcz na ostatnią chwilę, już w trakcie rundy, w odpowiedzi na niespodziewaną sprzedaż Szkurina. Wyszedł w Gdańsku jako zmiennik - wszedł w przerwie za Łukasza Wolsztyńskiego - a został zmieniony kilka minut przed końcem przez Dawida Tkacza. Zwyczajnie nie dał rady pod względem fizycznym. Z pewnością jednak w piłkę grać potrafi, bo gdyby tak nie było - nie spędziłby siedmiu sezonów w lidze czeskiej, w której pobyt w sezonie 2021/23 ukoronował zdobyciem mistrzostwa i tytułem króla strzelców w barwach Viktorii Pilzno. Potem wyjechał czesać kasę do Arabii Saudyjskiej i Chin, a teraz, w wieku 33 lat, wrócił do środkowej Europy. Niestety, na tę chwilę musi się odbudować fizycznie, by chociażby mądrze stać i niepotrzebnie nie biegać - nie da się być zapuszczonym.

Zauważmy zresztą: nigdy nie ma reguł przy wprowadzaniu do drużyny piłkarzy. Bramkarza Jakuba Mądrzyka, następcę Mateusza Kochalskiego, udało się płynnie wprowadzić na następstwo między słupki. Za to Izraelczyk Ravve Assayag, jako następca Szkurina, tak długo czekał na jego wyjazd, że się spalił; miejmy nadzieję, że nie wypalił.

Wrócimy silniejsi!

Co dalej? Teraz mecz z Górnikiem Zabrze u siebie, klubem, który przegrał trzy ostatnie mecze i właśnie podziękował trenerowi. Djurdjević zapowiada, że Stal się nie podda. Djurdjević na pomeczowej konferencji w Gdańsku uderzył dłonią w stół, który aż się zatrząsł. - Dzisiaj wszyscy mówią, że Stal już spada, a ja... powiem, że nie spadnie! Utrzymamy się w tej lidze! Stal wróci i będzie walczyła do końca. Stało się to, co się stało. Nie jest łatwo, ale z tygodnia na tydzień będziemy silniejsi - zapowiedział serbski trener. Trzymamy za słowo!

Paweł Czado