Sport

Z kapitanem raźniej...

Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla, przy wsparciu kibiców, pokazali lwi pazur i okazali się lepsi od obrońców tytułu mistrzowskiego.

Rafał Szymura miał szczególne powody do radości, bowiem przeciwko swoim byłym kolegom zagrał znakomite spotkanie. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

Bartosz Kurek nie tak sobie wyobrażał powrót do PlusLigi po wojażach zagranicznych. Już w pierwszym wyjazdowym meczu ZAKSY z Projektem Warszawa doznał kontuzji oka, a leczenie trwało długo. W minionym tygodniu otrzymał zgodę na treningi z drużyną, ale chyba nikt nie przypuszczał, że pojawi się na boisku w meczu z Jastrzębskim Węglem. Kapitan reprezentacji i ZAKSY nie tylko był w kwadracie dla rezerwowych, ale również wchodził na krótkie zmiany. Ba, zdobył ostatni, zwycięski punkt w meczu, zaś ZAKSA wygrała z obrońcą tytułu mistrzowskiego 3:1. Jak widać, z Kurkiem zdecydowanie raźniej było jego kolegom...

Spotkania odwiecznych rywali oczekiwano ze sporym zainteresowaniem. Faworytem była ekipa z Jastrzębia-Zdroju, jednak kędzierzynianie, byli niezwykle skoncentrowani i przy komplecie widzów na trybunach stanęli na wysokości zadania. 

Dla Rafała Szymury ta potyczka miała szczególny wymiar, bowiem cztery sezony spędził w Jastrzębskim Węglu. Teraz wystąpił przeciwko swoim byłym kolegom i zagrał na niezwykle wysokim poziomie. - Nie ukrywam, że miałem szczególną motywację i przygotowywałem się do tego występu - mówił po meczu dla mediów klubowych uradowany przyjmujący ZAKSY. - Wiedzieliśmy, że z takim klasowym zespołem musimy tłuc zagrywką i tak też się stało. Ona miała kluczowe znaczenie, ale w pozostałych elementach również realizowaliśmy nasze założenia taktyczne. Blokiem trzymaliśmy rywali i to przyniosło wymierne efekty. Kibicom dziękujemy za mocne wsparcie.

Gospodarze zdobyli 31 pkt po błędach rywali, zaś sami popełnili 20. Jastrzębianie mieli poważny problem z jednym ze skrzydłowych. Argentyńczyk Luciano Vincenti i Francuz Thimothee Carle nie spełnili oczekiwań, kiepsko przyjmowali i byli mizerni w ofensywie. Dopiero w w połowie czwartego seta na parkiecie pojawił się Marcin Waliński, ale było już za późno na odwrócenie wydarzeń na parkiecie, bo gospodarze byli pozytywnie nakręceni i trudni do zatrzymania. Przyjęcie i atak trzymał Tomasz Fornal, który znajduje się w wysokiej formie. Wspierał go w ataku Łukasz Kaczmarek, zaś środkowi solidnie wykonali swoją pracę.

Po pierwszym secie nic nie wskazywało, że gospodarze odniosą zwycięstwo. Trwała wyrównana gra, ale kluczowe fragmenty należały do gości. W kolejnej odsłonie wszystko się odwróciło. Od remisu 16:16 miejscowi siatkarze systematycznie zwiększali przewagę. Mateusz Rećko, atakujący ZAKSY, początkowo był niewidoczny, ale w miarę upływu czasu był coraz skuteczniejszy i nieuchwytny dla blokujących. W końcówce trzeciej partii Kaczmarek popisał się asem serwisowym i gospodarze prowadzili tylko 23:22, ale Rećko zaliczył udany atak, a potem goście zepsuli zagrywkę. Obie drużyny w tej partii zagrały skutecznie blokiem (9 – 9 w meczu). W ostatniej partii, jak się później okazało, gospodarze od stanu 16:14 systematycznie powiększali przewagę. Była ona druzgocąca i przy wyniku 22:15 nikt nie miał cienia wątpliwości kto zgarnie komplet punktów.

- Przyjechaliśmy do Kędzierzyna-Koźla w roli faworytów, a wyjeżdżamy z porażką - stwierdził po meczu dla mediów klubowych libero, Jakub Popiwczak. - Gospodarze zagrali bardzo dobre spotkanie, nas ta porażka zabolała. Rafał Szymura zaprezentował się rewelacyjnie. Rozegraliśmy 11 meczów i ponieśliśmy drugą porażkę. Wracamy do domu i teraz przygotowujemy się do spotkania w Lidze Mistrzów.

Meczowi towarzyszyła akcja honorowych dawców krwi. Zebrano jej ponad 15 litrów. 

(sow)

◼  ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 3:1 (22:25, 25:22, 25:23, 25:16)

KĘDZIERZYN-K.: Janusz (1), Grobleny (12), Poręba (9), Rećko (18), Szymura (13), Urbanowicz (5), Shoji (libero) oraz Kurek (3), Kubicki, Szymański (2), Takvam (3). TrenerAndrea GIANI.

JASTRZĘBIE: Toniutti, Vincenti (5), Brehme (10), Kaczmarek (9), Fornal (24), Huber (11), Popiwczak (libero) oraz Żakieta (2), Carle (5), Finoli, Waliński. Trener Marcelo MENDEZ.

Sędziowali: Damian Lic (Żołynia) i Tomasz Flis (Kraków). Widzów 2650.

Przebieg meczu

I: 10:8, 14:15, 17:20, 22:25.

II: 9:10, 15:14, 20:18, 25:22.

III: 10:6, 15:13, 20:17, 25:23.

IV: 8:10, 15:14, 20:14, 25:16.

Bohater – Rafał SZYMURA.