Sport

Wymiar egzystencjalny

Dziś o 20.30 Górnik Zabrze stanie do decydującej batalii z Chrobrym Głogów o awans do fazy medalowej.

Liderzy zabrzan: Arkadiusz Miszka (z lewej) i Adam Wąsowski (nr 89), a w środku Dan Racotea. Fot. Marcin Bulanda / Press Focus

ORLEN SUPERLIGA MĘŻCZYZN

Po dwóch zaciętych meczach zabrzan z głogowianami stan rywalizacji jest remisowy. O tym, kto awansuje, przesądzi trzecie, decydujące spotkanie na Dolnym Śląsku. Warto przypomnieć, że obie drużyny spotkały się w bezpośredniej walce o brąz w sezonie 2023/24. Wówczas zabrzanie stanęli na najniższym podium. Tym razem sentymentów również nie będzie, tym bardziej że tylko jeden z zespołów powalczy o medale mistrzostw Polski. W pierwszym spotkaniu w Głogowie gospodarze pokonali zabrzan różnicą pięciu trafień. W rewanżu na własnym parkiecie Trójkolorowi odpowiedzieli dokładnie tym samym. - Szkoda meczu w Zabrzu, choć po wynikach widać jak wyrównanymi zespołami jesteśmy. Dlatego szanse oceniam 50 na 50. Zadecyduje forma dnia – twierdzi rozgrywający Chagerów, Kamil Mosiołek, żałując, że wraz z kolegami nie rozstrzygnęli rywalizacji w dwóch meczach. - Atut własnej hali i nasi kibice są czynnikiem, który może nam pomóc, ale wydaje mi się, że walka u nas będzie od pierwszej do sześćdziesiątej minuty. Mam nadzieję, że wygramy ten trzeci pojedynek, bo miejsca 5-8 nas nie interesują - dodaje.

Odczuwalne napięcie

W obu ekipach adrenalina rośnie z każdą minutą. Choć atut własnej hali będzie bez wątpienia przemawiał na korzyść Chrobrego, jednak jak się wydaje po stronie Górnika jest głębia składu, większe możliwości rotacyjne. Krótsza ławka rezerwowych Chrobrego - na Górnym Śląsku pojawili się w 13, w tym dwóch bramkarzy - może odegrać istotną rolę, zwłaszcza że mecz rozegrany zostanie zaledwie cztery dni po emocjonującym pojedynku w Zabrzu. - Zabrakło dłuższej ławki, myślę zwłaszcza o rozgrywających, co było widoczne w końcówce drugiego meczu. Nie da się przez godzinę grać w tak okrojonym składzie, praktycznie bez zmian. Niektórzy, jak Paweł Paterek czy Kamil Mosiołek ciągnęli naszą grę przez pełne 60 minut. Dlatego pewnie prowadząc, zatrzymaliśmy się już nie w połowie przeprawy, a praktycznie przy jej końcu. No cóż, takie jest piękno piłki ręcznej. Teraz widzimy się u nas w domu. U siebie na pewno nie odpuścimy! - zagwarantował poruszający się i dyrygujący zespołem z powodu kontuzji o kulach trener Witalij Nat, a pomagający mu Paweł Wita dopowiada: - Wiedzieliśmy jaka jest stawka, liczyliśmy się z tym, że trzeba będzie rozegrać trzeci mecz. W newralgicznym momencie w Zabrzu zabrakło nam skuteczności, co wiązało się z okrojonym składem. Przez te kilka dni od meczu w Zabrzu walczyliśmy też od strony medycznej, by postawić naszych kontuzjowanych zawodników na nogi. Czy się to udało, dowiemy się przed meczem. Bez względu ilu nas będzie, charakteru nikomu nie zabraknie - zapewnia asystent trenera Nata.

Spotkanie w Głogowie ma dla zabrzan prawdopodobnie i egzystencjalny wymiar. Po wygranej w Zabrzu prezes i właściciel klubu Bogdan Kmiecik, który kilka tygodni wstecz zapowiedział, że z końcem obecnego sezonu odchodzi, pojawił się w szatni, komunikując drużynie, że awans zespołu do półfinału pomoże w negocjacjach z potencjalnymi sponsorami. Czy tak podniesione ciśnienie nie wpłynie negatywnie na Trójkolorowych? - Presja nas nie zje, jeśli o to pan pyta - odpowiada kapitan zespołu, Adam Wąsowski. - Od kiedy tu jestem, prezes sygnalizował, że odejdzie, że klub może zakończyć działalność. Paradoksalnie od tamtej rezygnacji prezesa Kmiecika praktycznie wszystko wygraliśmy. Wtedy też postanowiliśmy, że ta sytuacja nas nie powinna zmienić. Dalej nikt nie wie, co z nami będzie, ale stwierdziliśmy w szatni, że jesteśmy razem, jedną wielką drużyną, która robi co do niej należy. Którą nie słowa, a czyny będą rozliczać. Nikt w nas już nie wierzył na początku roku, a my stawaliśmy do dziesięciu finałów, pojedynków o życie i je wygrywaliśmy. Dzisiaj w „małym finale” też mamy coś do udowodnienia. Jedziemy do Głogowa po zwycięstwo!

Dodajmy, że wraz z Górnikiem na Dolny Śląsk wybiera się grupa około 20 kibiców, którzy swoim dopingiem będą wspierać zabrzan z trybun hali w Głogowie. Początek meczu w środę o godzinie 20.30. Transmisja na antenie Polsatu Sport 2.

Zbigniew Cieńciała

4  RAZY w tym sezonie spotkały się oba zespoły. W Głogowie wygrywał Chrobry (32:30, 29:24), a w Zabrzu Górnik (37:30, 31:26).

Kluczowe głowy

TRZY PYTANIA DO Arkadiusza Miszki, trenera Górnika Zabrze

1. Kapitalne widowisko zaserwowaliście kibicom w Zabrzu; zwycięskie, dające bilety do trzeciego starcia.

- Ze względu na atmosferę w hali, zaciętość, walkę, emocje, to rzeczywiście było kapitalne widowisko, tylko że my możemy grać lepiej. To nie były dwa najlepsze nasze mecze. W Zabrzu dopiero od 40 minuty robiliśmy co do nas należało. W środę w meczu o wszystko musimy już przez 60 minut zagrać na maksymalnych obrotach.

2. Hala w Głogowie będzie równie mocno rozgrzana, choć bardziej dla gospodarzy.

- To nie ma znaczenia, czy naszych kibiców będzie więcej, czy głośniejsi będą kibice z Głogowa. Ważne, że będzie pełna hala, będzie doping, bo nie ma nic gorszego niż występować przy pustej widowni.

3. Wiele nie można było zrobić przez trzy dni przygotowań do tego starcia?

- Odbyliśmy dwa treningi. Nie za długie. Bardziej taktyczne niż sportowe. Znamy się doskonale, bo to będzie już piąty nasz pojedynek w tym sezonie, więc tylko szczegóły można wprowadzić do gry lub coś poprawić. Najważniejsza była regeneracja, kluczowe będą głowy. W głowach ten mecz się rozstrzygnie; kto dostanie się do półfinałów. Do Głogowa wyruszamy w dniu meczu. Obiadek, chwila odpoczynku, relaksu na leżąco w hotelu, bo gramy późno, i do boju!

Zbigniew Cieńciała