Wycisnąć jak cytrynę
Bytomianie zebrali sporo pochwał po porażce z Wisłą w Krakowie, a trener Łukasz Tomczyk już się nie asekuruje, że jego zespół... celuje w baraże!
Oliwier Kwiatkowski próbował zaskoczyć obronę Wisły, ale jeszcze trochę mu zabrakło… Fot. Krzysztof Porębski / Press Focus
POLONIA BYTOM
Spotkaliśmy się z zespołem, który był w bardzo dobrej dyspozycji i potwierdza to w ostatnich spotkaniach. Bardzo wymagający rywal, intensywny, z dobrą organizacją gry - to trener Wisły Mariusz Jop.
- Trzeba pochwalić Polonię, postawili nam bardzo ciężkie warunki - to obrońca Białej gwiazdy Wiktor Biedrzycki.
- Pod względem organizacji gry Polonia to jeden z najlepszych zespołów w tej lidze - to ekspert TVP Sport i były reprezentant Polski Tomasz Łapiński.
Zmiana retoryki
To tylko kilka z komplementów, jakie pod adresem beniaminka spadły po poniedziałkowym 0:1 na Reymonta - Niebiesko-czerwoni stracili gola w 70 minucie po strzale zmiennika, Nigeryjczyka Jamesa Igbekeme. Tym samym dobiegła końca ich seria pięciu ligowych spotkań bez porażki. Zwłaszcza w pierwszej połowie piłkarze Łukasza Tomczyka byli równorzędnym przeciwnikiem dla lidera, choć w drugiej połowie zostali złamani przez upór i siłę ofensywną Wisły.
Ale z perspektywy ławki, i chyba nie tylko widać, jak drużyna z Bytomia szybko się rozwija - od porażki w Łodzi z ŁKS-em 0:5, do wygranej 4:0 z Miedzią i 0:1 z Wisłą, a więc drużynami, które w maju rywalizowały o ekstraklasę, minęły niespełna dwa miesiące.
- Ta liga bardzo nas uczy, cieszę się z tych meczów, bo jako trener czasami dochodzę do ściany i potrzeba nowego impulsu. Widać, że jesteśmy lepszą drużyną niż ta z ŁKS-em czy w innych przegranych spotkaniach. Wyciągnęliśmy wnioski - podkreśla Tomczyk.
Do tej pory w Bytomiu do znudzenia powtarzano frazę, że celem w premierowym sezonie po awansie jest „spokojnie” się utrzymać; na Piłkarskiej przekonują, że potrzeba do tego 40 punktów - co jest raczej progiem na zapas (np. rok temu wystarczyło 30, dwa lata temu 35, trzy lata temu 32). Po 11 z 34 spotkań Polonia ma już na koncie 19 „oczek”. Na pomeczowej konferencji jej szkoleniowiec zaskoczył jednak zmianą retoryki.
- Cele? Idę mecz po meczu, ale nie ukrywam, że jeżeli jesteśmy w strefie barażowej, to chcemy to utrzymać, chcemy punktować regularnie i nie ma się co bać takich stwierdzeń. Dużo meczów zagraliśmy już na wyjeździe, a w końcówce sezonu mamy trzy mecze u siebie z rzędu, więc wierzę, że tą siłą rozpędu i dobrą pracą możemy zameldować się w barażu - otwarcie zadeklarował Tomczyk.
Musimy punktować!
Trener Polonii precyzował też, że u niego piłkarze nie mają „sufitu”. - Nie chcę im go wyznaczać, staram się po prostu patrzeć tu i teraz, na każdy kolejny mecz. Wierzę w to, że trzeba mieć marzenia i cały czas być wyżej i wyżej każdego dnia. Pracowałem kiedyś w Wiśle (z drużynami młodzieżowymi - przyp. red.) i nie myślałem wtedy, gdzie dojadę, tylko wyciskałem każdy dzień jak cytrynę i razem z Mateuszem Stolarskim (dziś prowadzi ekstraklasowy Motor Lublin - przyp. red.) na każdym treningu dawaliśmy maksa. I o to chodzi - podkreślał szkoleniowiec Królowej Śląska.
O rosnących ambicjach polonistów świadczy też ich rozczarowanie skromną porażką na stadionie lidera i głównego kandydata do awansu. - Czujemy niedosyt, w przerwie mówiliśmy sobie, że jeżeli zagramy na zero z tyłu, to punkty przyjdą. Tak się nie stało, Wisła w przerwie zrobiła korektę, zepchnęła nas do niskiej obrony i wykorzystała swoją szansę - podsumował obrońca Oskar Krzyżak.
- Jestem rozczarowany, że nie udało nam się w takim dniu wyciągnąć przynajmniej remisu, powinniśmy otworzyć mecz w pierwszej połowie. Nie możemy być taką wesołą ekipą, musimy punktować - żachnął się Tomczyk.
No, skoro celem są baraże, to faktycznie - nie ma innego wyjścia! Już w sobotę kolejna okazja - do Bytomia zawita spadkowicz z ekstraklasy, Puszcza Niepołomice.
Tomasz Mucha
