Sport

Wszyscy niepocieszeni

Gol w trzeciej minucie doliczonego czasu uratował Odrę przed trzecią porażką z rzędu.

Remis w Opolu nie satysfakcjonuje ani gospodarzy, ani łodzian. W akcji Tomas Przikryl. Fot. odraopole.pl

Po dwóch porażkach jedenastka z Opola przystępowała do meczu z ŁKS-em z mocnym postanowieniem poprawy. Zawodnicy prowadzeni przez Jarosława Skrobacza zaczęli niedzielne spotkanie z dużym impetem, ale w sumie umiejętności wystarczyło im na uratowanie punktu i to w ostatnich sekundach…

Przestali grać

Do 20 minuty opolanie rządzili na murawie. Raz z prawej, raz z lewej strony boiska w pole karne piłkę wrzucali Tomasz Przikryl i Joshua Perez, a Kacper Przybyłko wygrywał pojedynki główkowe z obrońcami gości. Dwukrotnie znakomitymi interwencjami popisywał się jednak Aleksander Bobek, a raz futbolówka minęła cel. Kanonadę gospodarzy zakończył w 17 min Perez. Po bombie Salwadorczyka jeszcze raz błysnął bramkarz łodzian, a chwilę później położył się na murawę, prosząc o interwencję służb medycznych.

Ta wymuszona przerwa, w trakcie której szkoleniowiec ŁKS-u Szymon Grabowski miał czas na poustawianie swojej drużyny, zupełnie zmieniła oblicze meczu. Przyjezdni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nagle zaczęli atakować. Sygnał do natarcia dał Mateusz Wysokiński, uderzeniem z dystansu zmuszając Mateusza Abramowicza do pokazania swoich umiejętności. Także w końcówce I połowy debiutujący w tym sezonie bramkarz Odry zademonstrował wysoką klasę, bo po dośrodkowaniu Wysokińskiego z rzutu wolnego celny strzał głową oddał Fabian Piasecki. Parada golkipera Niebiesko-czerwonych i interwencja Filipa Kendzi, który wybił piłkę odbitą od słupka, pozwoliły kibicom z Opola odetchnąć ulgą.

Rzucili wszystkie siły

Co się jednak odwlecze… W 52 min, po stracie piłki w okolicach linii środkowej przez Pereza, łodzianie przeprowadzili szybką akcję, którą po prostopadłym zagraniu Jaspera Loeffelsenda na gola zamienił Mateusz Lewandowski, wykorzystując sytuację sam na sam. Sprowadzony latem z Chrobrego Głogów i grający pierwszy raz w pierwszym składzie łódzkiej drużyny 26-letni napastnik, zdobył swojego 4. gola dla ŁKS-u, a jednocześnie dał trenerowi sygnał, że gra dwójką napastników – w poprzednich meczach łodzianie mieli na szpicy tylko jednego zawodnika – też ma swoje mocne strony.

Potwierdziły to ostatnie sekundy spotkania, bo gdy poobijany wychowanek Nielby Węgrowiec opuścił boisko, a ŁKS grał tylko z Piaseckim z przodu, opolanie rzucili się do ataku. Niewiele brakowało, żeby w 88 min Przikryl po minięciu Sebastiana Ernsta strzelając z 10 metra doprowadził do wyrównania, trafił jednak w słupek. Sztab szkoleniowy Odry, rzucając do ataku w ostatnich minutach gry dodatkowych dwóch napastników, którzy zmienili obrońcę i defensywnego pomocnika, postawił wszystko na jedną kartę. Ten manewr przyniósł efekt w trzeciej minucie doliczonego czasu, gdy Filip Kupczyk dośrodkował z lewego skrzydła, a Edvin Muratović, główkując z szóstego metra, ustalił wynik, z którego ani goście, ani gospodarze nie byli zadowoleni.

Jerzy Dusik

OCENA MECZU ⭐

◼ Odra Opole – ŁKS Łódź 1:1 (0:0)

0:1 – Lewandowski, 52 min, 1:1 – Muratović, 90+3 min (głową)

ODRA: Abramowicz – Mida, Kendzia, Chrzanowski (82. Muratović) – Spychała, Purzycki, Tront (90+2. Kobusiński), Przikryl – Perez (67. Nowak), Przybyłko, Mida (67. Kupczyk). Trener Jarosław SKROBACZ. 

ŁKS: Bobek – Loeffelsend (79. Kupczak), Rudol, Craciun, Norlin – Krykun (79. Balić), Wysokiński, Ernst, Jurkiewicz (62. Młynarczyk) – Lewandowski (84. Wzięch), Piasecki. Trener Szymon GRABOWSKI.

Sędziował Piotr Urban (Warszawa). Widzów 4312. Żółte kartki: Spychała, Nowak, Chrzanowski – Jurkiewicz, Norlin.