Wspomnienia z Marrakeszu
Bez awansu zakończył się występ Doroty Zalewskiej i Nicole Polivchak w kwalifikacjach Ladies European Tour. Polki nie dotarły do rundy finałowej pięciodniowego turnieju w Marrakeszu.
Dorota walczyła o ponowne uzyskanie pełnej karty po roku występów na LET. Nicole za cel postawiła sobie awans do europejskiej ligi golfa, po niemal dwóch sezonach rywalizacji w drugiej lidze, na Ladies European Tour Access Series. Obie miały więc zupełnie inną sytuację wyjściową, inne motywacje i obie Final Stage Lalla Aicha Q-School ukończyły na dokładnie tej samej pozycji. Areną zmagań były pola Royal Golf Marrakech i Al Maaden Golf Marrakech. Walka toczyła się przez 5 długich dni, a po czterech ze stawki 154 zawodniczek pozostało 69, marzących o miejscu w dwudziestce. Przez pierwsze 4 rundy każda grała naprzemiennie na obu polach. Finał zaplanowany był na Al Maaden. Polki zakończyły walkę przedwcześnie, zajmując 101. miejsce, z wynikiem +6, pięć uderzeń pod kreską.
Dobry początek
Dorota rozpoczęła od obiecującej rundy -1 na wąskim i wymagającym precyzji polu Royal, okupując 42. pozycję. Drugiego dnia na szerokim i pustynnym Al Maaden spadła na 80. miejsce, a kolejnego na 109. W czwartek zanotowała par pola, co jednak nie dawało szans na udział w finałowej rozgrywce. - Szkoda, że ten tydzień nie poszedł najlepiej. Liczyłam, że uda mi się skończyć w dwudziestce, zwłaszcza że solidnie przygotowałam się do tego występu. Chciałam zakończyć rok pozytywną notą, ale był on nieustającą lekcją i piętrzącymi się wyzwaniami - relacjonowała dla PZG Zalewska. - Teraz pozostaje mi jak najlepiej zaplanować nadchodzące wyzwania i dalej robić swoje. Najwyraźniej tak miało być. Serdecznie dziękuję PZG i ministerstwu za możliwości, które mi stworzyli w tym sezonie, a także sponsorom, którzy uwierzyli w mój potencjał. Największe podziękowania należą się jednak wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki i kibicowali przy każdym starcie. To nie koniec, a dopiero początek, więc zaciskamy zęby i idziemy do przodu. Mam jeszcze dużo do pokazania.
Był to drugi występ Doroty w kwalifikacjach Ladies European Tour. Rok temu zaczynała od prekwalifikacji, kończąc w finale z imponującym wynikiem -11, dającym 16. miejsce, zapewniające awans do LET z jednym uderzeniem zapasu. W tym roku nie udało się powtórzyć tamtego sukcesu. „Nie tak wyobrażałam sobie ostatni start tego roku, ale Q-School to trudny i wymagający występ. Jedyne co mogę szczerze powiedzieć to, że nie poddałam się i walczyłam do ostatniego dołka. Teraz czas na kilka dni z rodziną i zasłużony odpoczynek” - podsumowywała w mediach społecznościowych.
Nowe doświadczenie
Nicole debiut w finałowym etapie Q-School rozpoczęła od pola Al Maaden. Rundy 73-79-72-72 nie wystarczyły do awansu. Mimo to w tym roku zrobiła wielki postęp, awansując do finału z prekwalifikacji, co nie udało się rok temu. - Jestem dumna ze swojej gry podczas finałowego etapu LET Q-School, szczególnie w trzech z czterech rund. Świetnie bawiłam się z moim caddym, co pozytywnie wpłynęło na grę. W 2. rundzie pozwoliłam jednak, aby emocje wzięły górę, co niestety przełożyło się na słabszy wynik. Była to cenna lekcja - niezależnie od okoliczności, warto czerpać radość z gry, bo wtedy właśnie przychodzi dobry golf. Mimo trudności w tej rundzie, były to moje najlepsze wyniki w tym roku. Chociaż nie awansowałam do finałowego dnia, walczyłam do końca o lepszy status na LET Access. W tym roku zaczynałam bez żadnego statusu, więc dotarcie do finału i walka do ostatniej chwili to dla mnie ogromne osiągnięcie. Wynoszę z tego doświadczenia wiele i jestem pełna nadziei na to, co przede mną - podsumowywała Polivchak.
Okiem caddiego
Awans do etapu finałowego był dla Nicole emocjonalnym wydarzeniem. Walka trwała do ostatniego momentu, kiedy na finałowym dołku prekwalifikacji „wyczarowała” fantastyczne birdie, dające awans do etapu finałowego. Tam nie było niestety szczęśliwego zakończenia. Podobnie jak rok temu, jej caddym w Maroku był Michał Bargenda. Pytany o wrażenia „Bardżi” depeszował dla naszej redakcji: „Dobrze nam się grało w finale. Przez 3.5 rundy był to spokojny i solidny golf. Na każdym dołku mieliśmy pozytywne nastawienie i walczyliśmy o każde uderzenie. Niestety, na drugiej dziewiątce drugiego dnia emocje wzięły górę i od tamtego momentu ciężko było wrócić do rywalizacji. Jako caddie to było fajne doświadczenie. Q-School to moim zdaniem najbardziej wymagający turniej. Emocje i stres są na dużo wyższym poziomie niż gdziekolwiek indziej. Super było oglądać Nicole walczącą w kwalifikacjach do ostatniego dołka i ten super finisz. Druga dziewiątka w finale była niestety bardzo nieudana. Parę słabych uderzeń i emocje wzięły górę. Szkoda, bo pomimo tego, że Nicole nie grała najlepiej, wyniki były dobre. Ale jest to dobra lekcja dla nas obojga”.
Nie na skróty
Nicole była zadowolona po pierwszym etapie kwalifikacji. - W prekwalifikacjach zaczęłam mocno i postawiłam się w solidnej pozycji do awansu po pierwszych dwóch dniach i o włos udało mi się przejść do finałowego etapu. W prekwalifikacjach, o ile tylko znajdziesz się w top 23, nie ma znaczenia, które zajmiesz miejsce - w finale i tak wszyscy zaczynają od nowa. Mając to na uwadze, byłam zadowolona, że udało mi się tam znaleźć i dotrzeć do finału. W nim swoją grę oceniłabym jako przeciętną. Chociaż nie zaprezentowałam najlepszej formy, moje nastawienie było dobre przez większość rund, co miało ogromne znaczenie. Nawet w dni, kiedy moja gra nie była na najwyższym poziomie, udawało mi się kończyć z wynikiem bliskim par. Patrząc wstecz na wyniki, czuję dumę z tego, jak sobie poradziłam i jak udało mi się wrócić do dobrej formy mentalnej i fizycznej. Gra sprawiała mi przyjemność, a moje wyniki wyraźnie się poprawiały, gdy zachowywałam pozytywne nastawienie i akceptowałam rezultaty - oceniła zawodniczka, a pytana o pomoc Michała, podsumowywała: - Mój caddie był wyjątkowy przez cały tydzień. Zapewnił mi nieocenione wsparcie, zarówno na polu, jak i poza nim. Q-School to wymagające i stresujące doświadczenie, a jego obecność miała ogromne znaczenie. Jestem niesamowicie wdzięczna.
Przed nią kolejny sezon, najprawdopodobniej ponownie w LETAS. Przygodę w tej lidze zaczęła w 2023 roku. Dostała tam wtedy jedną „dziką kartę”, dającą możliwość zapoznania się z zawodowym golfem. Po tym turnieju dalej nie miała szans na grę, jednak dwa dni przed startem dostała się na turniej w Czechach, gdzie po dobrym występie uzyskała pełną kartę na LETAS do końca sezonu. Dzięki dobrej grze otrzymała najlepszą możliwą kategorię w lidze na 2024 rok. - Jeśli chodzi o kolejne kroki, to jest za wcześnie, by coś powiedzieć. Obecnie czekam na ogłoszenie harmonogramu LET Access. W zależności od mojego statusu w LET, być może uda mi się dostać na jakiś turniej - poinformowała.
Imponujące zwycięstwo
Triumfowała Daniela Darquea, która 5 rund skończyła z wystrzałowym wynikiem -24. Tym samym przeszła do historii jako pierwsza Ekwadorka, która zdobyła pełne prawo do gry na Ladies European Tour. - To wiele dla mnie znaczy. Przyjechałem tu z jednym celem i myślę, że go osiągnąłem. Jestem naprawdę szczęśliwa - podkreślała 29-latka. Tuż za nią finiszowała Walijka Darcey Harry, a 3. miejsce przypadło Niemce Polly Mack. Pełne karty w nowym sezonie wywalczyły tym razem 24 zawodniczki. Ostatnie miejsca przypadły sześciu dziewczynom, z wynikiem -10, okupującym 19. pozycję.
Dorota i Nicole w sezonie 2025 będą miały prawo gry w LET Access Tour, skąd mogą awansować do Ladies European Tour. Ze względu na swoją pozycję w tegorocznym rankingu ligi, Dorota będzie miała też szanse zakwalifikowania się do niektórych słabiej obsadzonych turniejów LET. Nicole być może również tam wystąpi, ale jeśli już, to będą to raczej sporadyczne przypadki.
Kasia Nieciak
Nicole i Michał to dobrana para. Fot. Team Nicole