Sport

Wróciła z tarapatów

Iga Świątek po trudnym meczu z Anną Kalińską zagra w poniedziałek o ćwierćfinał z kolejną Rosjanką, Jekateriną Aleksandrową.

Taka radość Igi Świątek po meczu mówi nam, że trochę w nim przeżyła… Fot. PAP/ EPA/ SARAH YENESEL

US OPEN

Nasza mistrzyni z Nowego Jorku sprzed trzech lat zapewniła sobie awans do 4. rundy, pokonując Rosjankę Annę Kalińską 7:6 (7-2), 6:4. Po zwycięskiej piłce Iga Świątek wydała z siebie głośny okrzyk i wyrzuciła wysoko ręce - był to emocjonalny wyraz wyzwania, z jakim mierzyła się turniejowa „dwójka” w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu.

Kalińska nie jest przeciwniczką, która „pasuje” byłej liderce rankingu. Rok temu Rosjanka pokonała raszyniankę w półfinale w Dubaju, a miesiąc temu sprawiła jej kłopoty w ćwierćfinale w Cincinnati. I zanim kibice zdążyli wygodnie rozsiąść się na Arthur Ashe Stadium Polka przegrywała już 1:5.

Poszła na całość

Kalińskiej wychodziło niemal wszystko, przy stanie 5:2 miała 4 piłki setowe, a Iga rozkładała ręce z poirytowania. Rywalka nagle zaczęła mieć problemy z serwisem - trzykrotnie podawała na zakończenie seta, ale za każdym razem podwójny błąd prowadził do przełamania dla Igi. Do momentu, gdy zawodniczki dotarły do tie-breaka, Rosjanka miała już 7 takich błędów, a w całym meczu 11. Krok po kroku i dzięki spokojniejszej grze raszynianka odrabiała straty, a w tie-breaku już dominowała - dopiero za trzecim razem wygrała tie-breaka w tegorocznych szlemach.

- Anna grała świetnie. Trafiała wszystkie ryzykowne piłki, tak jak zrobiła to kiedyś przeciwko mnie w Dubaju. Po prostu chciałam popełniać mniej błędów, bo czułam, że gram dobrze. Miałam wrażenie, że nie mam nic do stracenia, więc pod koniec seta poszłam na całość, bo co innego mogłam zrobić? - stwierdziła Świątek po meczu.

W drugim secie również brakowało nieco płynności, ale błędów było dużo mniej. Przez osiem gemów rywalki wygrywały swoje podania, ale w dziewiątym Świątek udało się przełamać Kalińską. Polka nie zmarnowała swojego podania i po niemal dwóch godzinach gry zameldowała się w 4. rundzie. - To był mój najbardziej zacięty mecz ze wszystkich dotychczasowych z Kalińską - krótko skwitowała podopieczna Wima Fissette'a.

Nie straciła seta

Teraz na jej drodze stanie Jekaterina Aleksandrowa, a zwycięstwo w poniedziałek dałoby Świątek trzeci awans do ćwierćfinału US Open w karierze. Szykuje się jednak kolejny trudny mecz, tym bardziej że Iga w Nowym Jorku nie gra tak pewnie, jak w Wimbledonie czy w Cincinnati, ma m.in. kłopoty z serwisem.

Z rodaczką Kalińskiej Polka ma dodatni bilans (4-2) - wygrała m.in. w czerwcu w ćwierćfinale na trawie w Bad Homburg - ale 30-letnia Rosjanka była górą w ich poprzednim meczu na twardej nawierzchni, w Miami w zeszłym roku. Rozstawiona z nr 13 w US Open tenisistka rodem z Czelabińska na razie wygląda w Nowym Jorku imponująco - roznosi kolejne rywalki, nie straciła seta, na korcie łącznie spędziła nieco ponad 3 godziny, a w sobotę Niemce Laurze Siegemund oddała jednego gema.

Coco znów za mocna

Na 3. rundzie zatrzymała się natomiast Magdalena Fręch, która po raz trzeci w karierze gładko w 70 minut uległa światowej „trójce”, Coco Gauff 3:6 1:6. Mecz otwierał w sobotę sesję dzienną na słynnym korcie Arthura Ashe'a i na trybunach zasiadło aż 23 tysiące fanów. - Jest to zupełnie inny kort niż zewnętrzne. Nawierzchnia jest dużo wolniejsza, a piłka nie miała poślizgu. Niestety, przy tak biegającej i broniącej Gauff warunki na tym korcie nie zadziałały na moją korzyść. Parę piłek Coco wyjęła nie wiadomo jak. Po linii, po siatce, ale wszystko wpadało jej w kort. Dla mnie był to duży dyskomfort, że nie mogłam wygrać prostych piłek z błędu. Tego mi dziś najbardziej zabrakło - podsumowała Polka.

Łodzianka docenia jednak grę w 3. rundzie. - Ogólnie w tym roku mam lepsze wyniki w Wielkich Szlemach niż rok temu, więc to idzie w dobrą stronę - przekonywała Fręch, w tym sezonie generalnie nieprzekonująca. W nocy polskiego czasu grała w 2. rundzie debla w parze z Rosjanką Anną Blinkową przeciwko parze Yue Yuan (Chiny) i Camila Osorio (Kolumbia).

Tomasz Mucha, PAP

23. ZWYCIĘSTWO w turnieju głównym US Open odniosła Iga Świątek; więcej w jednym turnieju rangi WTA ma tylko na Roland Garros - 40.