Wizyta u psychologa?...
Obie drużyny pokazały wiele ciekawych akcji i tylko do braku skuteczności można mieć pretensje...
Katowiczanie nie mogli grać w optymalnym zestawieniu, bo zabrakło już dłużej kontuzjowanego Mateusza Bepierszcza oraz Igora Smala, natomiast na lodzie pojawił wcześniej awizowany Kanadyjczyk Brandon Magee i trzeba przyznać, że nie stracił nic na wartości z sezonu 2022/23 kiedy to dokładał „cegiełkę” do mistrzowskiego tytułu GieKSy.
Goście niemal już w pierwszej akcji dali się zaskoczyć i musieli odrabiać straty. Jean Dupuy szarżował lewą stroną i skierował krążek wzdłuż bramki. W tym tłoku najsprytniejszy się okazał Benjamin Sokay i było 1:0. Byli też i tacy, którzy twierdzili, że Alex D'Orio sam sobie skierował „gumę” do bramki. Tak czy siak gospodarze objęli nieoczekiwanie prowadzenie i goście byli trochę zdeprymowani takim obrotem sprawy. Niemniej wcale nie zamierzali rezygnować i przeprowadzili kilka groźnych akcji. Jednak ani Tim Wahlgrem ani Johan Lundgren nie zdołali pokonać Johna Murraya. Na początku 8 min do boksu kar powędrował Kapcer Maciaś i gospodarze przeżywali trudne chwile. W 12 min niemal wzorową akcję przeprowadził duet Stephen Andreson – Mateusz Michalski. Obaj tak szybko wymienili krążek między sobą, że rywale byli zupełnie „zbałamuceni”. Ostatecznie ten pierwszy wpisał się na listę strzelców. Tuż przed końcem 1. odsłony mogło być już 3:0. Tym razem dwójkową akcję przeprowadzili Bartosz Fraszko – Grzegorz Pasiut, lecz w ostatniej chwili Maciej Kruczek zdołał zablokować uderzenie i krążek wylądował na pleksie.
W drugiej tercji też wiele się działo, choć obyło się bez bramek. W pierwszej akcji, po zaledwie 13 sek. Damian Kapica znalazł się tuż przed bramkarzem i posłał krążek ponad bramką. W 32 min były dwie bliźniacze akcje. Najpierw w sytuacji sam na sam znalazł się ponownie starszy z braci Kapiców, ale nie zdołał pokonać Murraya. W odpowiedzi taką sama sytuację zmarnował Christian Mroczkowski. Obie drużyny trzy razy grały w liczebnej przewadze, ale bez żadnego skutku, jednak lepsze wrażenie pozostawili gospodarze, którzy zamykali rywali w ich tercji i mocno naciskali, ale bez efektu.
Jednak ostatnia odsłona zrekompensowała tę poprzednią. Kiedy Olivier Olsson zmniejszył straty, na tafli rozgorzał prawdziwy bój. Albin Runesson szybko skarcił gości i przywrócił porządek na tablicy wyników. Kiedy Patryk Wronka z bliskiej odległości po raz czwarty skierował krążek do siatki, wydawało się, że emocje już opadły. Jednak goście, wzorem swojego trenera, nigdy nie dają za wygraną. I na początku 59 min pod bandą rozgorzała bitwa na pięści i krewcy zawodnicy: Aleksi Varttinen (podwójna kara) i Dupuy z jednej oraz Kruczek i Lundgren z drugiej strony znaleźli się w boksie kar. 21 sek. później Wahlgrem zmniejszył rozmiary porażki przyjezdnych.
Włodzimierz Sowiński
1:0 – Sokay – Dupuy (0:55), 2:0 – Anderson – Michalski (11:06), 2:1 – O. Olsson – Younan – D. Kapica (43:26), 3:1 – Runesson – Andreson - Magee (44:22), 4:1 – Wronka – Fraszko – Koponen (55:42), 4:2 – Wahlgrem – Younan - D. Kapica (58:38)
Sędziowali: Patryk Pyrskała i Paweł Breske – Sławomir Szachniewicz i Kamil Wiwatorwski. Widzów 1417.
GKS: Murray; Runesson (2) – Englund (2), Verveda – Maciaś (2), Koponen – Varttinen (4); Fraszko – Pasiut – Wronka, Mroczkowski (2) – Sokay – Dupuy (2), Michalski - Anderson – Magee, Jakub Hofman – Salituro (2) – Kallionkieli. Trener Jacek PŁACHTA.
CRACOVIA: D'Orio; Kruczek (2) – Younan, Jaśkiewicz – Brandhammar, Bieniek – Wanacki (2), Kamieniew (2) – Tynka; D. Kapica (2) – Wahlgrem (2) – Lundgren (2), H. Johansson – O. Olsson – Brynkus, Marzec (2) – Bezwiński – Mocarski, F. Kapica (2) – Jarosz – Sterbenz. Trener Marek ZIĘTARA.
Kary: GKS – 16 min, Cracovia - 16 min