Sport

Wiele złych rzeczy

Po hat tricku w Kołobrzegu Soma Novothny opowiedział o trudnym czasie, przez który przechodził.

Węgierski napastnik „Niebieskich” liczy, że kolejnego gola dorzuci już na Stadionie Śląskim. Fot. Sebastian Sienkiewicz / Press Focus

RUCH CHORZÓW

Węgierski napastnik został wybrany najlepszym piłkarzem wielkanocnej kolejki w I lidze i razem z Dominikiem Preislerem trafił do najlepszej jedenastki. To nie może dziwić. – Jestem bardzo szczęśliwy. Po pierwsze, ze zwycięstwa, bo drużyna na to zasłużyła i czekaliśmy na nie bardzo długo. Po drugie, że po bardzo trudnym momencie mogłem zaliczyć taki występ z trzema golami – mówił w Ruch TV zadowolony Soma Novothny.

To nie była prawda

30-latek był bohaterem wielu negatywnych plotek czy wręcz pomówień, o czym już ostatnio wspominaliśmy. Węgier odpowiedział w najlepszy możliwy sposób. Po pierwszym trafieniu wykonał charakterystyczny gest „otrzepywania się”. – Oczyściłem się. Pod moim adresem pojawiło się wiele krytyki i różnych rzeczy, które... nigdy nie były prawdą. Spotkało mnie wiele złych rzeczy w ciągu dwóch-trzech tygodni, ale cieszę się, że na murawie mogłem pokazać, że czuje się zobowiązany względem tej drużyny i chcę tu grać – powiedział Novothny. Gdy latem po kilku tygodniach wyczekiwania snajper z Veszpremu przedłużył umowę z Ruchem, mimo że miał propozycje z ekstraklasy, mówił o tym, że otrzymał od chorzowian wiele miłości i zaufania. Nie nadużył ich. Kiedy w ostatnim czasie nie łapał się do kadry meczowej, a kibice plotkowali, udostępnił na swoich mediach społecznościowych wpis: „Jest tylko jedna prawda. Od pierwszego dnia daję z siebie wszystko dla tego klubu – nie tylko jako piłkarz, ale jako człowiek, który naprawdę się tym przejmuje. W dobrych i trudnych chwilach moje zaangażowanie nigdy się nie zmieniło. I nie zmieni się” – napisał 10 dni temu.

Piąty hat trick

Obecność Novothny'ego w wyjściowej jedenastce na Kotwicę Kołobrzeg była zaskoczeniem – nie tylko dla obserwatorów, ale i samego zawodnika. – To była niespodzianka, bo wcześniej nie siedziałem nawet na ławce. Trener powiedział jednak na początku tygodnia, że każdy dostaje czystą kartę i może się zaprezentować. Trenowałem więc najlepiej, jak mogłem i jestem szczęśliwy, że otrzymałem szansę i tak się to wszystko skończyło – dodał Węgier. Hat trick z Kotwicą był jego pierwszym od 31 sierpnia 2019 roku, gdy grając jeszcze w koreańskim Busan IPark, potrzebował 21 minut, aby dać swojemu zespołowi prowadzenie 3:0. Skończyło się... 3:3 (z Seul E-Land). Wcześniej trzy gole w jednym meczu strzelił też w barwach Ujpestu w listopadzie 2018 roku (z Kisvardą), we wrześniu 2017 (z Mezokovesd) i w styczniu 2013 roku, gdy jako niespełna 19-letni napastnik grał w młodzieżówce Napoli i trafiał do siatki Crotone Primavera.

Matematyka nie umiera

Novothny wie, jak kształtuje się tabela I ligi, gdzie Ruch na pięć kolejek przed końcem traci 11 punktów do strefy barażowej. – Wciąż mamy matematyczne szanse, a matematyka nigdy nie umiera (śmiech). Ale prawda – mamy może jeden procent, lecz to jest Ruch Chorzów i w każdym meczu musimy walczyć, nawet jeśli nie mamy większych szans na baraże. Chcemy też wreszcie wygrać mecz u siebie i pokazać kibicom, że jesteśmy dobrym zespołem – zaznaczył Soma Novothny, który sześć z ośmiu bramek w tym sezonie zdobył na wyjeździe.

Piotr Tubacki