Sport

Więcej strat niż zysków

Julia Szeremeta zwycięsko rozpoczęła rywalizację w mistrzostwach świata w Liverpoolu i jedna wygrana dzieli ją od medalu.

Julia Szeremeta znakomicie wywiązała się z roli faworytki. Fot. PZB

BOKS

Z 19-osobowej reprezentacji na mistrzostwach świata w Liverpoolu, po pierwszych walkach odpadła już dziewiątka Polaków: Natalia Kuczewska (51 kg), Wiktoria Rogalińska (54 kg), Barbara Marcinkowska (70 kg) i Oliwia Toborek (75 kg) oraz Jakub Słomiński (50 kg), Nikolas Pawlik (55 kg), Paweł Sulęcki (70 kg), Oskar Kopera (+90 kg) i Nikodem Kozak (80 kg). Po czterech dniach turnieju zwycięzcami zostało pięcioro: Kinga Krówka (65 kg), Aneta Rygielska (60 kg) i Julia Szeremeta (57 kg) oraz Paweł Brach (60 kg) i Adam Tutak (90 kg). Miejmy nadzieję, że kolejne dni dla podopiecznych trenerów Tomasz Dylaka (kobiety) i Grzegorza Proksy (mężczyźni) będą pomyślniejsze.

Piąte MŚ Rygielskiej

Sobotę nasi reprezentanci rozpoczęli od porażki Natalii Kuczewskiej. To rozczarowanie, bo uważana była za kandydatkę do medalu. Przegrała niejednogłośnie (2:3) z Wenezuelką Irismar Del Valle Cardozo Rojas. Polka zaczęła bardzo dobrze i pierwszą rundę wygrała u wszystkich sędziów. W drugiej było już gorzej, rywalka żywiołowo atakowała i wygrała to starcie 3:2. O wszystkim decydowała więc ostatnia odsłona, którą Kuczewska przegrała u wszystkich sędziów i cały pojedynek (dwa razy 29:28 dla Polki i trzy razy 29:28 dla Wenezuelki). Wielka szkoda.

Humory poprawili nam Aneta Rygielska i Paweł Brach, którzy wygrali swoje walki jednogłośnie. To już piąty start Rygielskiej w mistrzostwach świata, ale ani razu nie stanęła na podium. W Liverpoolu nie dała szans Sanju Sanju z Indii i wygrała wszystkie rundy, a całą walkę 30:27 u wszystkich sędziów. Kolejną przeciwniczką Rygielskiej w 1/8 finału będzie we wtorek Jajaira Gonzalez z USA.

Brach w 1. rundzie miał tzw. wolny los. W drugiej trafił na Johana Aguero z Dominikany. Po pierwszej rundzie prowadził u wszystkich sędziów, po drugiej już tylko u trzech, a u dwóch był remis. Ostatnie starcie znów jednak dla mądrze boksującego Bracha i końcowa jednogłośna wygrana (trzy razy 30:27 i dwa razy 29:28). W poniedziałek czeka go walka w 1/8 finału z Węgrem Kruzito Kovacsem, który wyeliminował Kubańczyka Luisa Enrique Vineta Garcię.

Julia wytrzymała presję

Od porażek rozpoczęła się południowa seria w niedzielę. Nikolas Pawlik, niepokonany w polskiej lidze, był wielką nadzieją trenera Proksy na sukces w Liverpoolu. Niestety, 20-letni Polak odpadł już po pierwszej walce, w której spotkał się z Chińczykiem Chuangiem Liu. Ten zdominował naszego pięściarza, który był bezradny wobec dokładnie i mocno bijącego rywala. Polak otrzymał jeszcze ostrzeżenie za ataki głową - przegrał wszystkie rundy i całą walkę u wszystkich sędziów.

Nie poprawił humorów Nikodem Kozak, który zmierzył się z Javokhirem Ummatalievem z Uzbekistanu. W tym pojedynku dominacja silnego Uzbeka nie podlegała dyskusji, który wygrał jednogłośnie - pięciokrotnie 30:27. To druga porażka Polaka z tym rywalem, bo przegrał z nim też w maju podczas Memoriału Feliksa Stamma w Warszawie.

Wieczorną serię rozpoczęła nasza wicemistrzyni olimpijska, Julia Szeremeta (57 kg), która w pierwszej rundzie miała wolny los. W drugiej, w 1/8 finału, walczyła z Chinką Cai Yan, która w pierwszej walce pokonała rywalkę z Japonii. Początek pojedynku był nerwowy, ale z upływem czasu zaznaczyła się przewaga Polki. Szeremeta walczyła w swoim stylu - z nisko opuszczonymi rękoma i świetnie balansując na nogach. Gdy tylko Chinka ruszała do ataku, nadziewała się na kontry. Po pierwszej rundzie Polka prowadziła u czterech sędziów, drugą wygrała u wszystkich, a trzecią znów u czterech. Końcowy werdykt - trzykrotnie 30:27 i dwukrotnie 29:28. Następną przeciwniczką Szeremety będzie w środę Karina Ibragimowa z Kazachstanu, która pokonała 5:0 Angielkę Elise Glynn. Zwycięstwo daje awans do półfinału i zapewnia miejsce na podium. Nie będzie jednak o nie łatwo, bo Ibragimowa to wicemistrzyni świata z 2023 i dwukrotna brązowa medalistka tej imprezy (2018, 2022).

Kilkadziesiąt minut później do ringu weszła Barbara Marcinkowska, żeby walczyć o awans do 1/8 finału z Angielką Chantelle Reid. Po tej walce można powiedzieć, że ściany - konkretnie sędziowie - pomogli zawodniczce gospodarzy. To był wyrównany pojedynek, ale w każdej rundzie trzech sędziów dawało wygraną Reid. Ostateczny werdykt był trochę dziwny, bo trzy razy 30:27 dla Angielki, a dwa razy odwrotnie dla Polki...

Jako ostatni walczył wczoraj Bartłomiej Rośkowicz, który w 1/16 finału walczył z Finem Ismailem Umarem. Pojedynek zakończył się po zamknięciu wydania.

Andrzej Wasik