Widzę zadowoloną drużynę
Rozmowa z Janem Urbanem, selekcjonerem reprezentacji Polski
Oklaski Jana Urbana i... dla Jana Urbana. Fot. PAP/Michał Meissner
To był mecz, z którego jest pan zadowolony?
- Wydaje mi się, że zdominowaliśmy gości w pierwszej połowie. Praktycznie nie pozwoliliśmy im na nic. W drugiej połowie bramka na 3:0 chyba za bardzo nas uspokoiła. Po dużej liczbie zmian gra była na nieco niższym poziomie niż przed przerwą. Ale zrobiliśmy to, co najważniejsze – wygraliśmy. To był kluczowy mecz; nie wiem, czy najważniejszy, ale na pewno kluczowy: z rywalem, z którym być może będziemy walczyli o to drugie miejsce. A spotkania, w którym jesteś faworytem, a przeciwnik nie ma nic od stracenia, są nieprzyjemne, to trudne mecze. Fajnie więc, że wyszliśmy z niego obronną ręką. Brawo dla drużyny.
Najważniejsze rzeczy do poprawki?
- Każdy trener ma swój punkt widzenia, każdy zwraca na różne rzeczy uwagę, chce grać w inny sposób. Ja chcę widzieć drużynę odważną w akcjach ofensywnych i odpowiedzialną w defensywie. I chcę to w jakiś sposób wyegzekwować. Uważam, że mamy dobre boki, brakuje nam za to częstszych zmian orientacji, jeśli chodzi o grę. Dzisiaj każdy szuka wolnych przestrzeni, żeby się rozpędzić, żeby piłka była szybka. Natomiast nie każdy w ataku pozycyjnym ma taką jakość, jak reprezentacje Portugalii, Hiszpanii czy Niemiec. Z drugiej strony – przecież Słowacja wygrała z Niemcami. To świadczy o tym, że dzisiaj nikogo nie jest łatwo pokonać. Wszystko bardzo się wyrównało.
Mówi pan o ataku pozycyjnym, natomiast my bardzo dobrze i efektywnie funkcjonowaliśmy w ataku szybkim. Na tym się pan koncentrował w czasie tego bardzo krótkiego zgrupowania?
- Uważnie analizowaliśmy każdego zawodnika, szukaliśmy jego dobrych cech, chcąc wykorzystać jak najlepiej atuty. Nicola Zalewski ma znakomity drybling, świetnie prowadzi piłkę w biegu, jest bardzo nieprzyjemny dla obrońców. Kuba Kamiński oprócz tego, że zostawia wszystko, co ma, jeśli chodzi o zdrowie, ma też wspaniały ciąg na bramkę. Ale żeby te szybkie ataki były skuteczne, dużo zależy od środkowych pomocników, którzy muszą odpowiednio nimi zarządzać.
W dwóch kolejnych meczach zagrał pan tym samym składem. Szuka pan stabilizacji?
- Szukałem, szukam i będę szukał, ale mówiłem już wielokrotnie, że po prostu nie mamy zbyt wielkiego wyboru. Tym razem padło na tych zawodników, którzy zagrali z Holandią. Tak, jest to pewnego rodzaju stabilizacja, więc dlatego zdecydowałem się na taki wybór. Kadra nie jest zamknięta dla nikogo, tylko wszyscy muszą wiedzieć, w jaki sposób trener chce, żeby ona grała. Ktoś, kto to zrozumie najszybciej, ma większe szanse na powołanie - niezależnie od tego, czy gra na Zachodzie, czy w polskiej ekstraklasie.
Największą zdobyczą tego wspólnego tygodnia – poza punktami oczywiście – jest chyba poczucie jedności w zespole?
- To są nasze początki, ale widzę drużynę zadowoloną - na posiłkach, po posiłkach, na zajęciach. Z ich mowy ciała wnoszę, że zawodnicy są zadowoleni. Wydaje mi się, że już w jakimś stopniu doprowadziliśmy do tego, że będą chcieli przyjeżdżać na reprezentację; będą z ciekawością czekać na powołania. To buduje drużynę.
Z TVP Sport notował DaL
