Wiara w kapitana
Trener wicelidera Niels Frederiksen może liczyć na wsparcie Mikaela Ishaka, który w tym sezonie zdobył już 18 bramek.
Mikael Ishak jest tym zawodnikiem Lecha, który najczęściej doprowadza do rozpaczy obrońców przeciwnika. Fot. Damian Kościesza/PressFocus
Na finiszu sezonu nie ma już łatwych meczów, z czego doskonale zdaje sobie sprawę trener „Kolejorza” Niels Frederiksen. Jego drużynę w niedzielę czeka starcie w Radomiu z zajmującym 13. miejsce w tabeli Radomiakiem. Dla wicelidera PKO BP Ekstraklasy nie będzie to jednak łatwa przeprawa, o czym może świadczyć wynik pierwszego starcia tych zespołów. Na Bułgarskiej gospodarze wygrali 2:1, a komplet punktów zapewnił im w 72 minucie Mikael Ishak. Wcześniej na listę strzelców wpisali się Joel Pereira (17 minuta) i Zie Ouattara (49).
Większa ekscytacja
- Traktujemy każdy nadchodzący mecz jako najważniejszy - powiedział przed wyjazdem do Radomia szkoleniowiec Lecha. - Ciężko jednak je określać mianem finału. Myślę, że ostatnie pięć kolejek będzie miało kluczowe znaczenie, ale w perspektywie sezonu możemy tak samo oceniać każde z tych starć, które już za nami. Walczymy o mistrzostwo Polski, znajdujemy się w samej czołówce tabeli i to idealna sytuacja dla wszystkich naszych piłkarzy. To wiąże się ze znacznie większą ekscytacją na tym etapie sezonu niż gdybyśmy mieli znajdować się w środku stawki - powiedział duński szkoleniowiec. - W niedzielę spodziewam się trudnego meczu. Ogólnie patrząc na nasze spotkania, nie mieliśmy zbyt dużo łatwych przepraw. Pewnie to my będziemy częściej w posiadaniu piłki, chociaż i rywale będą próbowali w pewnych fragmentach atakować nas wysokim pressingiem. Przeciwnik zapewne zdecyduje się na wariant bronienia pięcioma zawodnikami, więc naszym celem pozostanie poradzić sobie z takim blokiem i kreować sytuacje. Radomiak posiada atuty, a wśród nich można wymienić kontrataki przy wykorzystaniu szybkich skrzydłowych. Dobrze broni, jest nieźle zorganizowany, potrafi zagrozić po stałych fragmentach, to kolejne z nich - dodał
Nie marnować energii
Już w piątek swoje mecze rozegrały Raków Częstochowa i Pogoń Szczecin, a w niedzielę wyjdzie na boisko Jagiellonia Białystok. - Interesuje mnie tylko to, co sami pokazujemy na boisku - ucina wszelkie dywagacje duński szkoleniowiec. - Jeżeli będziemy w stanie wygrywać kolejne mecze, to będziemy zadowoleni ze swojej postawy. Nie mamy żadnego wpływu na to, co w swoich meczach robią bezpośredni rywale, więc nie marnujemy naszej energii na skupianie się na tym. Nie będziemy oczywiście zabraniać zawodnikom śledzenia wyników Rakowa czy Jagiellonii, ale nasze skupienie będzie krążyć wokół własnego spotkania.
Szwedzki automat
W dobrej dyspozycji jest kapitan Lecha Mikael Ishak, który w ostatnich siedmiu meczach ekstraklasy strzelił sześć goli i dorzucił do tego dwie asysty. To nie pierwsza taka fantastyczna seria, odkąd szwedzki napastnik trafił do „Kolejorza” w 2020 roku.
Najskuteczniejszy obcokrajowiec w historii klubu z Bułgarskiej - co zaskakujące - w zespole niebiesko-białych jeszcze ani razu nie strzelił hat tricka. To potwierdzenie tezy o jego niesamowitej regularności, bo nie zdarza mu się zaliczać jednego, czy dwóch kapitalnych spotkań, żeby potem wpaść w dołek, a tak jest w przypadku wielu innych napastników. Lechita natomiast utrzymuje wysoką dyspozycję przez całe rozgrywki, wyjątkiem był tylko okres, kiedy zmagał się z chorobą.
Nawiasem mówiąc, teraz ściga swoje osiągnięcie z pierwszego sezonu w Poznaniu, który był jego najlepszym w karierze pod względem goli we wszystkich rozgrywkach - strzelił łącznie 20 bramek: 12 w lidze i 8 w Lidze Europy. Teraz ma 18 trafień, wszystkie w PKO BP Ekstraklasie, ponieważ w europejskich pucharach Lech nie zagrał, a z Pucharu Polski odpadł już na początku tych rozgrywek. Wiele wskazuje na to, że sezon 2024/25 może być rekordowym dla 32-letniego szwedzkiego napastnika „Kolejorza”.
Bogdan Nather