Wciąż głodni zwycięstw
Trener mistrza Polski Adrian Siemieniec nie trzyma się kurczowo zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia.
Motorem napędowym Jagiellonii w Mielcu powinien być kapitan zespołu, Jesus Imaz (z lewej). Fot. Michał Kość / Press Focus
Obrońca mistrzowskiego tytułu w imponującym stylu rozpoczął rundę wiosenną, rozbijając 5:0 Radomiaka. Czy zawodnikom z Białegostoku uda się utrzymać tak wysoką dyspozycję strzelecką w piątkowej konfrontacji ze Stalą Mielec?
Tonuje nastroje
– Każdy moment ma swoją specyfikę, zarządzanie porażką czy sukcesem to ważne momenty – powiedział 33-letni szkoleniowiec Jagiellonii Adrian Siemieniec. – Po meczu z Radomiakiem tonuję nastroje, żeby nie iść od ściany do ściany. Robiłem to, jak wygrywaliśmy seriami, robię to teraz i robiłem, jak przegrywaliśmy. Tak patrzę na naszą pracę, bo liczy się rozwój drużyny, a to jest proces, zaś wynik to skutek procesu. Cieszę się, że zespół idzie do przodu, a na boisku pokazuje wartości, które są dla mnie ważne. Na początku ostatniego meczu byliśmy wybitni pod kątem nastawienia. Nasza mentalność, intensywność fizyczna i psychiczna na pewno imponowały i nas budują. Wiem, że nie będzie to łatwe, ale chcemy to kontynuować.
Jakiego meczu spodziewa się trener wicelidera tabeli w Mielcu? – Sam jestem ciekawy, jak trener Niedźwiedź podejdzie do tego spotkania – zastanawiał się Siemieniec. – Oglądałem mecz Stali w Katowicach i to było otwarte spotkanie. Stal była intensywna i świadczą o tym statystyki, ale i sposób ich gry, bo było dużo otwartej gry, zarówno gdy byli przy piłce, jak i bez niej. Jesteśmy po meczu wygranym 5:0, a trener rywali na pewno ma swoje wnioski odnośnie naszego spotkania. Ma też wnioski co do meczu z GKS-em. Stal zagra u siebie, więc na pewno będzie chciała wygrać. Nie wiem, czy będzie to bardziej otwarte spotkanie, czy jednak bardziej zamknięte, ze strony Stali nastawione na kontrataki lub stałe fragmenty gry. W zależności od scenariusza spotkania jako zespół z doświadczeniem musimy odpowiednio reagować.
Wyciąga wnioski
W poprzednim sezonie Stal na własnym boisku pokonała „Jagę” 3:2. Czy to jest teraz dla gości wystarczający sygnał ostrzegawczy, by nie lekceważyć przeciwnika? – Jesteśmy w innym momencie, oni też – przekonuje trener Siemieniec. – Życzeniowo można mówić o powtarzaniu scenariusza, ale każdy mecz jest inny. My też jesteśmy mądrzejsi o tamten scenariusz i wiemy, jak się przed tym bronić. Stal sięga do tego starcia, bo wygrała z nami w bardzo ważnym dla nas momencie. Staramy się wyciągać wnioski, iść do przodu i w takich sytuacjach lepiej sobie radzić. Ten scenariusz ma dla mnie mniejsze znaczenie niż odnajdywanie się w różnych sytuacjach. Chce pokazać, że przepracowaliśmy ten moment i w procesie rozwoju drużyny jesteśmy już dalej.
Jedna z zasad mówi, że zwycięskiego składu się nie zmienia, ale z drugiej strony każdy mecz jest inny, ponieważ każdy przeciwnik ma inny sposób gry. Czy Adrian Siemieniec zdecyduje się na pierwszy wariant, czy też zacznie „mieszać” w wyjściowej jedenastce? – Nie ukrywam, że mam pozytywny ból głowy, ale to świadczy o postępie i jakości drużyny, bo mamy dużą rywalizację i do rozegrania w najbliższym czasie wiele meczów, które będą przynosiły różne scenariusze – stwierdził szkoleniowiec „Jagi”.
– P owiedziałem ostatnio drużynie, że pierwsza jedenastka na Radomiak dotyczy tylko tego meczu. Na niektórych pozycjach jest spora rywalizacja, więc zawodnicy muszą pracować na szansę i zaufanie w meczach oraz na treningach. Pozytywny ból głowy jest wtedy, kiedy muszę wybrać najlepszego z zawodników w świetnej formie. Czasami wybór jest prostszy, bo zawodnik walczący o miejsce w składzie nie wykonuje tego, czego od niego oczekujemy, ale wtedy to moja rola, aby on naciskał mocniej, bo to jest rozwojowe dla drużyny. Taka sytuacja zwiększa komfort pracy i pozwala na utrzymanie drużyny na „głodzie” i w walce o miejsce w składzie.Bogdan Nather