Ważna zawartość, nie okładka
KOMENTARZ „SPORTU" - Bogdan Nather
Oczywiście chciałbym, żeby to był mecz ze znakiem najwyższej jakości, pełen zwrotów akcji i gradu bramek. Oczekuję zbyt wiele? Możliwe, ale mam już serdecznie dosyć przeciętnych, wręcz nudnych widowisk, w których zdobycie gola przypomina próbę otwarcia zamka do drzwi rozgotowanym makaronem.
Renoma obu klubów, ich piękna, obfitująca w sukcesy historia do czegoś przecież zobowiązuje. A przynajmniej powinna. Nie oczekuję cudów na kiju, tylko meczu, w którym zawodnicy dadzą „z wątroby”, by zaspokoić oczekiwania nie tylko 50-tysięcznej widowni, która zasiądzie na trybunach „Kotła Czarownic”, ale również przed ekranami telewizorów (transmisję przeprowadzi TVP Sport). Zapowiadając ten mecz były piłkarz obu klubów, Marcin Baszczyński, powiedział, że zarówno Ruch, jak i Wisła, zasługują na grę w ekstraklasie. Nie podzielam jego opinii, w Polsce za zasługi to się spoczywa na... Powązkach. Swoją wartość i klasę sportową trzeba pokazać i udowodnić na boisku. I tylko tam. W tym momencie mam przed oczyma scenę z westernu „Bez przebaczenia” z 1992 roku. Gene Hackman, piastujący urząd szeryfa, widząc wycelowaną w siebie broń przez Clinta Eastwooda (grał nie tylko główną rolę, ale był również reżyserem tego obrazu) mówi: „Nie zasługuję na taką śmierć”. „Zasługi nie mają tu nic do rzeczy” - odpowiedział beznamiętnie Brudny Harry i... pociągnął za spust.
Dzisiejszy pojedynek na Stadionie Śląskim moim zdaniem nie ma zdecydowanego faworyta. Oba zespoły w rundzie wiosennej wystartowały kiepsko, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Mały plusik możemy postawić przy zespole trenera Dawida Szulczka, który pełni honory gospodarza i zna już ten obiekt jak własną kieszeń. Ale to „drobnica”. Kibice „Niebieskich” zapewne mają nadzieję, że przeciwnik ich drużyny będzie mniej zmotywowany, bo nie jest tajemnicą, że klub z Reymonta ma zaległości finansowe wobec piłkarzy. Przyznał zresztą to publicznie prezes wiślaków Jarosław Królewski, przy okazji nieco bagatelizując problem. „Mamy jednak tak zbudowane relacje, że piłkarze wiedzą, kiedy i jak chcemy zarządzić tym problemem” - powiedział na łamach „Gazety Krakowskiej”. Mimo wszystko nie demonizowałbym tego problemu, bo jak pokazał przykład Pogoni Szczecin, trudności finansowe często wywołują „sprężarkę” u zawodników. „Portowcy” mimo zawirowań wokół klubu i zaległości finansowych ruszyli z kopyta i w trzech tegorocznych meczach nie stracili punktu. To pokazuje, że nie należy oceniać książki po wyglądzie okładki.
Kto zatem zainkasuje komplet punktów w pojedynku polskich legend ? Mam tylko jedno życzenie - niech wygra lepszy!