Sport

Właśnie dlatego kochamy futbol

KOMENTARZ „SPORTU” - Kacper Janoszka

Mecz otwarcia przy Nowej Bukowej odbył się w niedzielę. Mieliśmy więc sporo czasu na wyciszenie emocji, na zrozumienie tego, co właściwie się wydarzyło w Katowicach. Jednak emocje cały czas we mnie buzują i powodują, że co chwilę przypominam sobie migawki z wydarzenia, które sprawiły, że był to naprawdę wyjątkowy mecz. Bo czy ktokolwiek mógł wymyślić lepszy dla społeczności GKS-u Katowice scenariusz od zwycięstwa w dniu otwarcia, po bramce strzelonej w 11 minucie doliczonego czasu?!

To spotkanie pokazuje, o co tak naprawdę chodzi w piłce nożnej. Chodzi o radość, złość, uśmiech, płacz, wzruszenie i nerwy. Chodzi o smutek, dumę, zaskoczenie, zażenowanie, ale też o miłość i rozpacz. Wszystkie te emocje związane są z futbolem, z pasją i z zaangażowaniem. Papież Jan Paweł II mówił kiedyś o piłce nożnej jasno: ze wszystkich rzeczy nieważnych, ona jest najważniejsza. Te słowa znajdują odzwierciedlenie w niedzielnym starciu GKS-u z Górnikiem. Dla niektórych z nas był to zwykły ligowy mecz, ale dla wielu było to święto, wręcz jeden z najważniejszych dni w ich futbolowym życiu.

Nie chodzi mi bynajmniej tylko o kibiców GKS-u Katowice. Choć skoro we mnie ten mecz siedzi już od kilku dni, nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co czują właśnie sympatycy GieKSy. Oni w ostatnim czasie przeżyli same emocjonalne chwile. Jubileusz 60-lecia klubu, awans do ekstraklasy, pierwsze mecze na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, śmierć Jana Furtoka, ostatni mecz przy starej Bukowej i w końcu zwieńczenie tego rollercoastera, na którym znaleźli się katowiccy fani: spotkanie z Górnikiem na nowej arenie. To, z czym musieli zmierzyć się kibice GieKSy, dobrze obrazuje krótki filmik na TikToku, który został opublikowany w pierwszej połowie marca, po ostatnim meczu przy starej Bukowej. W materiale wideo widać sympatyka GieKSy, który ze wzruszenia nie jest w stanie wypowiedzieć choćby słowa, gdy stara się opowiedzieć o tym, ile lat spędził na kibicowaniu swojemu ukochanemu klubowi. Łzy płyną mu z oczu, zapierając dech w piersiach, paraliżując struny głosowe.

Było to jednak wydarzenie, które przeżyli także ci, którzy aktywnie brali w nim udział, biegając po murawie. Piłkarzom GKS-u nie schodził uśmiech z twarzy po ostatnim gwizdku. W ich oczach widziałem jednak nie tylko szczęście ze zdobytych trzech punktów. Widziałem wręcz wzruszenie, doskonale rozumieli, w jak podniosłej chwili uczestniczą. Kapitan GieKSy Arkadiusz Jędrych powiedział, że to, co się wydarzyło, tak naprawdę dotrze do niego dopiero po kilku dniach. Ciekawe, co przeżywa teraz, skoro już wówczas widziałem w nim ogromną dumę z tego, co osiągnęła drużyna. Jędrych z klubem związany jest od lat. W GKS-ie wielu z pracowników, ale także piłkarzy, kolegów z drużyny, nie mówi do stopera per „Arek”, a właśnie „kapitan”. 

Mecz poruszył jednak także tych, którzy w Katowicach są stosunkowo niedługo. Borja Galan, Hiszpan, który na Górny Śląsk przeniósł się zeszłego lata, schodził do szatni wręcz uniesiony radością. Choć zazwyczaj jest szczerze uśmiechnięty po zwycięstwach, w takiej euforii jeszcze go nie widziałem. Patrząc na niego, zrozumiałem, że w takich chwilach komercjalizacja futbolu, pieniądze, które się w nim znajdują, przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Każdy z tych piłkarzy, który w niedzielę wybiegł na boisko, niezależnie od tego, jak długi jest jego staż w klubie, zaczynał swoją przygodę z futbolem zwyczajnie kochając tę dyscyplinę. Początkowo była to jedynie (a może aż?) pasja, a nie praca. Nikt z tych zawodników, którzy w niedzielę wyszli na boisko, nie był w stanie w dzieciństwie przewidzieć tego, że w pewnym momencie stanie się profesjonalnym piłkarzem. Nikt tym bardziej nie mógł wywróżyć, że którykolwiek z nich zagra w meczu otwarcia nowego stadionu GKS-u Katowice. To mogło być jedynie w sferze marzeń. 

Dlatego sądzę – a moje przypuszczenie graniczy z pewnością – że każdy z nich po wygranej z Górnikiem przypomniał sobie, jak jeszcze kilkanaście (a w niektórych przypadkach kilkadziesiąt) lat temu zaczął kopać piłkę ze znajomymi, jak biegał za futbolówką i właściwie nic innego dla niego się nie liczyło. Bo - to truizm, ale przypomnę - u podstaw piłki nożnej nie leżą bynajmniej ogromne pieniądze, których na najwyższym poziomie nie brakuje, a czysta niczym woda z górskiego źródła pasja. O wzięciu udziału w tego typu meczu, którego świadkami byliśmy w niedzielę, marzył każdy z zawodników, który wybiegł na stadion przy Nowej Bukowej. Dla właśnie takich chwil ci ludzie zaczęli grać w piłkę.

Każdy z nas, biorąc udział w takim wydarzeniu, niezależnie od sympatii kibicowskich, w takich chwilach przypomina sobie swój pierwszy mecz na trybunach. W głowie pojawiają nam się obrazki, gdy strzelamy pierwsze bramki na boisku szkolnym. Rozmyślamy o pierwszych wygranych i przegranych w trampkarzach. Przypominamy sobie momenty smutku i szczęścia, które zagwarantowała nam piłka nożna. Te wszystkie emocje towarzyszyły nam w życiu dzięki temu, że kilka razy kopnęliśmy piłkę i zrozumieliśmy piękno tej dyscypliny.

Trener Rafał Górak, który w niedzielę obchodził 52. urodziny, opowiadał podczas konferencji prasowej o duchach starej Bukowej, które wspomogły piłkarzy w meczu otwarcia nowego obiektu. Mówił o tym, jak rozmawiał ze starym stadionem. Dla tych, którzy nie rozumieją istoty futbolu, słowa te mogły wydawać się dziwaczne. Ktoś mógłby pomyśleć, że szkoleniowiec GieKSy stracił kontakt z rzeczywistością. Jakie duchy? Jakie rozmowy ze stadionem? Cóż, prawda jest taka, że tymi słowami Rafał Górak doskonale przekazał istotę piłki nożnej. Futbol roztacza tak magiczną aurę, że przywiązujemy się nie tylko do ulubionych zawodników, czy klubów. Przywiązujemy się do swojego miejsca na trybunach, do stadionów, czy wręcz do skrawka murawy. Każdy szczegół ma znaczenie! To też jest oznaka niezwykłej pasji. Pokazałem mojej koleżance, która futbolem się na co dzień nie interesuje, wycinek z konferencji prasowej, w którym trener Górak opowiada właśnie o „duchach”. Pomimo tego, że nie żyje w piłkarskim świecie, wzruszyła się, bo zrozumiała, że żeby w taki sposób podchodzić do piłki nożnej, w taki sposób o niej opowiadać, trzeba mieć w sobie ogromną miłość do tego, co się robi.

Właśnie takich chwil, które będą przypominać nam o tym, że kochamy futbol, życzę nam wszystkim jak najwięcej.