Sport

Walka do upadłego

Trener drużyny z Oporowskiej Ante Szimundża cały czas wierzy w utrzymanie w ekstraklasie.

Jose Pozo i Assad Al-Hamlawi nie zdołali uchronić swojej drużyny przed porażką z Legią. Fot. Tomasz Jastrzębowski/Olimpik / Press Focus

ŚLĄSK WROCŁAW

Po porażce z Legią Warszawa wicemistrz Polski „umocnił się” na ostatnim miejscu w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Powiedzmy sobie szczerze, że zaledwie 14 punktów zdobytych w 23 meczach to wstydliwy dorobek, by nie powiedzieć – żenujący. Trener drużyny z Oporowskiej Ante Szimundża robi jednak dobrą minę do złej gry. – Myślę, że pokazaliśmy inną twarz niż w poprzednim spotkaniu – powiedział Słoweniec po meczu na Łazienkowskiej. – Wierzę, że to było dobre starcie do oglądania. Po każdym meczu dostaję pytanie, czy wierzę w utrzymanie mojej drużyny w ekstraklasie. Odpowiadam bez chwili wahania – dopóki mamy teoretyczne szanse, żeby zostać w lidze, to będziemy walczyć. Wierzę w to, bo z tą energią i podejściem do gry jak przeciwko Legii będziemy w stanie zdobyć więcej punktów. Co ważne, chcemy pokazać tę twarz nie tylko takiemu dużemu klubowi jak Legia. Musimy taką twarz pokazywać nie tylko w takim meczu, ale też w kolejnych.

Kwestia predyspozycji

Pod wodzą trenera Szimundży Śląsk każdą swoją akcję ofensywną rozpoczyna od rozgrywania piłki od tyłu, nie ma „dzidy” do przodu i walki o piłkę na połowie przeciwnika. Ten sposób gry wrocławian często bywa poddawany krytyce. – Gramy tak dlatego, że mamy piłkarzy o takim profilu – tłumaczy trener Szimundża. – Taki styl rozgrywania im pasuje. Gdy będziemy grać długą piłkę, to będzie zbierał ją przeciwnik. To część gry. Nie zgodzę się, że to nasz problem, taka gra nie jest błędem. Chodzi bardziej o komunikację między zawodnikami.

Nowym nabytkiem drużyny z Oporowskiej jest 28-letni norweski napastnik, Henrik Udahl, który zadebiutował w barwach zielono-biało-czerwonych w ostatniej potyczce z Legią. – Uważam, że może nam dać gole i asysty – przekonuje Szimundża. – Z Assadem Al-Hamlawim mogą być dla siebie konkurencją. Obaj są bardzo ruchliwi w polu karnym, ale różnią się stylem gry, co oznacza, że możemy grać dwoma napastnikami, zmieniać ich. Zawodnicy potrzebują jednak czasu na adaptację, to jasne. Henrik jest we Wrocławiu zaledwie tydzień, a Assad półtora miesiąca. Uważam, że mogą być bardzo potrzebni drużynie, bo widziałem dużo pozytywów po wejściu Henrika na boisko.

Każdy ma szansę

Po dwóch meczach pauzy w składzie drużyny z Oporowskiej pojawił się niespełna 24-letni pomocnik Sylvester Jasper, który w spotkaniu z Legią wszedł na boisko w 62 minucie, zmieniając Arnau Ortiza. – Wierzyłem w to, że w Warszawie będzie w stanie pokazać dominację na boisku – stwierdził szkoleniowiec Śląska. – Potrzebowałem szybkiego zawodnika. Pokazywał się na treningu inaczej niż wcześniej, dlatego był w składzie meczowym i dostał szansę.

Kolejną przeszkodą, którą wrocławianie będą musieli sforsować, jest Pogoń Szczecin, z którą zmierzą się na własnym stadionie już w piątek. Gospodarze nie będą mogli wystawić najsilniejszego składu, bo kontuzjowany jest Słowak Peter Pokorny, zaś za kartki musi pauzować Rumun Tudor Baluta. – Pokornego nie będzie z nami trzy albo cztery tygodnie – powiedział Szimundża. – Zamiast niego i Baluty, który będzie pauzował za kartki, możemy zagrać z jednym lub dwoma pomocnikami, mogą na przykład zagrać Simon Schierack i Jakub Jezierski. To pierwsze, co przychodzi mi do głowy, ale w ciągu tygodnia możemy znaleźć inne rozwiązanie. Nie wykluczam występu napastnika Sebastiana Musiolika, który nie zmieścił się w kadrze na mecz z Legią, ale to nie znaczy, że jeśli będzie prezentował się dobrze na treningach, to się w niej ponownie nie znajdzie.

Bogdan Nather