Walentynki dinozaurów
REMANENT - Jerzy Chromik
Nie wiedzieć czemu początek spotkania zakłóciła niewiasta z podejrzanego call center. Zadzwoniła z zapytaniem:
– Czy odbierze pan wreszcie zamówione kilka tygodni temu środki na potencję?
Kolega, mimo że niczego takiego nie zamawiał, zachował przytomność umysłu.
– Jestem w towarzystwie pań, więc nie bardzo mogę o tym rozmawiać. Proszę o telefon po 15.
Okazało się więc, że najstarsi w zawodzie nie są bez szans nawet w... święto zakochanych.
Daniel Passent, nieodżałowany felietonista tygodnika „Polityka”, napisał dawno temu, że w szanującym się gronie przyjaciół można podczas konkretnego spotkania opowiedzieć tylko o jednym wnuku i o jednej chorobie, by nie zanudzić. No to EA, AP i wyżej podpisany trzymali się kurczowo tego ustalenia, choć przynajmniej dwóch mogłoby o szpitalach rozmawiać godzinami.
Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale to przecież wiadomo od dawna. Różne są też ukochane dyscypliny. Mowa była więc i o golfie, i o lekkoatletyce, i o piłce, jak nie o nożnej, to ręcznej. Wspominano przy tej wyjątkowej okazji wszystkich największych w naszej profesji, nawet tych o podłych charakterach. Jeden wykorzystał niegdyś news kosztem kolegi po fachu, który zdradził mu w zaufaniu szczegóły listu zawodniczki do ówczesnego prezesa związku, w którym prosiła o zwolnienie z centralnych obozów, bo narzeczony przy takich okazjach zdradzał ją na lewo i prawo.
Nie upierano się więc, że kiedyś to dziennikarstwo było krystalicznie uczciwe, bez animozji i wpadek. Doszło nawet do wyznania, jak to dawno temu poszła do druku tylko połowa tekstu przebywającego na urlopie dziennikarza, a przeoczona część maszynopisu została w szufladzie ówczesnego zastępcy redaktora naczelnego. Publikacja została niestety dostrzeżona i pochwalona, więc autor po powrocie zapytał gniewnie: a gdzie ciąg dalszy?!
Najwięcej było oczywiście o Adrianie Meronku, ale też trochę o Trumpie. Ten drugi ma na własność 40 pól golfowych, a płaci tak, że żaden z czołówki nie może mu odmówić partyjki na wyjeździe. Co prawda także John F. Kennedy lubił pograć, ale był k... daleko od OK. Wybijał szyby w oknach, na szczęście nie w Gabinecie Owalnym. Namiętnym golfistą był też Dwight Eisenhower. Ten żalił się, że gdy przestał być prezydentem USA, to nie zwyciężał także na polu. Ale co sobie pograł w Szkocji przy okazji pozorowanych przeglądów wojsk, to jego.
Nasz najlepszy golfista wygrał niedawno turniej petrodolarowy i pokwitował za to 4 miliony dolarów. Są więc kraje naftowe, nie tylko dla biednych ludzi! Najlepsi dostają za samo wstąpienie do tamtejszego elitarnego klubu 200 milionów, a ci nieco gorsi po około 20. To co, nasz Meronk miał liczyć w 2024 na niepewny medal igrzysk w Paryżu i ewentualną emeryturę z PKOl?
Przy pożegnaniu uznano, że takie widzenia będą kontynuowane, ale już bez płaszczy zimowych. Spotkamy się powtórnie z nowymi porcjami wspomnień i opowieści dziwnej treści, bo jak sięgnąć pamięcią, to równie ciekawie było tylko podczas pierwszej, jeszcze szkolnej prywatki jak z piosenki Laskowika.
– Do północy było miło,
o rysunkach się mówiło
I o śpiewie, kto ma piątkę, a kto nie...
Adrian Meronk – największy sukces pierwszego kwartału roku? Fot. Michael Madrid-USA TODAY Sports/SIPA USA / Press Focus