W szkole
W poniedziałek rozpoczął się finałowy etap Lalla Aicha Q-School, będący ostatnim etapem kwalifikacji do Ladies European Tour. Z wielkim wyzwaniem mierzą się Dorota Zalewska i Nicole Polivchak.
Powrót do przeszłości
Kwalifikacje do Ladies European Tour to wyjątkowo wyboista droga. Rok temu Dorota w Pre Qualifier Lalla Aicha Q-School po trzech świetnych rundach 70-72-74 zajęła 11. miejsce, dające awans do turnieju głównego. Po kilku dniach odpoczynku przystąpiła do decydującej potyczki, tym razem zaplanowanej na 5 rund, z odcięciem po czterech. Tam też dobrze sobie radziła, kończąc turniej na 16. pozycji, notując kolejno rundy 71-68-70-74-69. Rezultat -11 zapewnił jej awans z jednym uderzeniem zapasu. Tylko zawodniczki, które uzyskały wyniki plasujące je do 20. miejsca, wliczając remisy, zdobyły na polach Al Maaden Golf Marrakech i Royal Golf De Marrakech wymarzony awans. A konkurencja była spora. Do rywalizacji przystąpiło aż 151 golfistek, pełną kartę wyrwało w sumie 22 z nich. Po sezonie spędzonym na Ladies European Tour, rozegraniu 16 turniejów i zajęciu 108. miejsca w rankingu ligi, Dorota powraca do kwalifikacji, pomijając jednak pierwszy etap i dostając się od razu do finału.
- Czuję się dobrze przygotowana do występu, choć od dwóch dni walczę z lekkim przeziębieniem - relacjonowała Dorota Zalewska dla Polskiego Związku Golfa. - Dobrze jest wrócić na te pola, bo są naprawdę fajne i dobrze przygotowane, szczególnie w tym roku. Oczywiście jest ogromna rywalizacja i dużo znajomych twarzy. Choć za często się nie widzimy z Nicole, to dobrze wiedzieć, że też tutaj jest. W tym roku jest trochę inaczej, przyjechaliśmy całym teamem z rodzicami i caddiem Matyldą, wiemy już trochę co robimy i mam zapewnioną opiekę oraz wsparcie z każdej strony. Bardzo fajne jest to, że te pola się tak od siebie różnią. Na greenach jest inna trawa i mają kompletnie przeciwne style. Pozwala to sprawiedliwie wyłonić dwudziestkę z szerokim asortymentem umiejętności i w pełni rozwiniętą golfowo pod każdym względem.
Wsparcie
Nicole, podobnie jak rok temu, musiała zaczynać od prekwalifikacji. Tym razem jednak udało się awansować. Nie obyło się bez stanów przedzawałowych, zwłaszcza u jej caddiego - Michała Bargendy, który podobnie jak rok temu, i tym razem pełni tę zaszczytną funkcję. „Bardżi” prywatnie jest chłopakiem Nicole, sam również jest od tego roku zawodowym golfistą, niegdyś sześć razy sięgającym z drużyną Sobieni po klubowe mistrzostwo Polski. Ma więc niezbędne do tej roli doświadczenie. Pierwsza część kwalifikacji toczyła się równocześnie na czterech polach wokół Marrakeszu. Nicole walczyła w Golf Club Rotana, notując na początek wyważony par pola. Drugiego dnia dorzuciła jedno uderzenie, plasując się przed dniem finałowym w najlepszej piętnastce, ze świadomością, że awans zapewnią sobie 23 zawodniczki. Oczywiście ostatni dzień był prawdziwą wojną nerwów. Nicole złapała cztery bogeye i dwa double, a wkraczając na ostatni dołek z +7 była jedno uderzenie pod kreską. Co robi w tej sytuacji? Atakując green z ponad 150 metrów, sadowi piłkę nieco ponad metr od flagi, trafia birdie i o włos awansuje do finału! - Byłam zadowolona z tego, jak grałam przez pierwsze dwa dni. Uważam, że postawiłam się w dobrej pozycji, aby przejść do finałowego etapu. W ostatniej rundzie byłam bardzo zestresowana, a ten dzień był dla mnie trudny, ale walczyłam do końca i zakończyłam birdie na ostatnim dołku, co pozwoliło mi wejść do finału. Bardzo pomogło mi, że Michał nosił torbę, bo odciągał moje myśli od golfa, a rozmowy z nim i moimi partnerami do gry sprawiły, że naprawdę dobrze się bawiłam. Było dużo świetnego golfa, a ja jestem dumna z siebie, że udało mi się awansować do finału po niezbyt udanym sezonie - powiedziała.
Michał pełnił w tym procesie rolę trudną do przecenienia. Ważne okazało się nie tylko to co mówił, ale też to, czego nie powiedział. Znając sytuację Nicole przezornie nie poinformował jej, że tak naprawdę musi trafić birdie na ostatnim dołku. Zachował to dla siebie, nie chcąc stresować swojej zawodniczki. To klasyczna zagrywka każdego mądrego caddiego. Czasami lepiej nie wiedzieć.
Zaczęło się
Walka o karty na Ladies European Tour tak jak poprzednio toczyć będzie się na różnych polach - wąskim, parkowym Royal Golf de Marrakech oraz szerokim i pustynnym Al Maaden Golf Marrakech. Zawodniczki rozegrają po dwie rundy na każdym z nich, a potem nastąpi cut. Finał odbędzie się na polu Al Maaden, gdzie wystąpią tylko zawodniczki z 65. najlepszymi rezultatami. Najlepsza dwudziestka otrzyma pełną kartę LET. Reszcie dziewczyn, które przejdą cut, przypadnie kategoria pozwalająca na udział tylko w nielicznych turniejach LET.
Liderką po pierwszej rundzie została reprezentantka Ekwadoru Daniela Darquea. Na polu Royal Golf de Marrakech wykręciła ona w poniedziałek niesamowity rezultat -7. Jedno uderzenie więcej potrzebowały - Hiszpanka Blanca Fernandez i Włoszka Anna Zanusso, obie grające na Al Maaden. Czwarte miejsce zajmuje irlandzka amatorka - Canice Screene. Występujące na różnych polach Polki zaczęły solidnie swoje batalie. Dorota Zalewska z -1 plasuje się na dzielonym miejscu 42. Nicole potrzebowała jedno uderzenie więcej, okupując pozycję 56. Wydarzenia tak opisywał Michał. - Nicole grała dobrze. Dłuższe uderzenia mogły być trochę lepsze, ale miała bardzo dobre nastawienie i dzięki temu grała bardzo równo. Jedna z dziewczyn z jej grupy - Szwedka Alice Gotbring to jej dobra koleżanka, z którą za czasów juniorskich grała na Global Junior Tour w USA. Na następne rundy będziemy potrzebowali na pewno trochę solidniejszej długiej gry. Jak na razie mamy pozytywne nastawienie. Karty na LET nie da się zdobyć pierwszego dnia, ale na pewno można ją stracić. Planujemy dalej grać spokojnego golfa, cierpliwie czekać na birdie i niskie wyniki.
Rozstrzygnięcia w piątek. Trzymamy kciuki.
Kasia Nieciak