Sport

W głębokim lesie...

Biało-czerwoni mają tylko przebłyski mistrzowskiej formy. Ale do najważniejszej imprezy sezonu pozostało jeszcze trochę czasu i można wiele poprawić.

Kamil Sadłocha (przy krążku) z karnego zapewnił naszemu zespołowi zwycięstwo. Fot. PAP/Grzegorz Momot

REPREZENTACJA POLSKI

W niedzielę 2:3 po dogrywce, zaś w rewanżu 3:2 również w dodatkowym czasie – to wyniki naszej reprezentacji w kolejnym dwumeczu - z Ukrainą w Krynicy-Zdroju. Przed kadrą trenera Roberta Kalabera sporo pracy, ale miejmy nadzieję, że forma będzie optymalna na najważniejszą imprezę: mistrzostwa świata Dywizji 1A w rumuńskim Sfantu Gheorghu. Na razie jesteśmy w głębokim lesie...

Po chaotycznym niedzielnym meczu trener Kalaber dokonał istotnych zmian. Poza składem znalazła się m.in. „starszyzna”, czyli Krystian Dziubiński oraz Damian Kapica, a pojawili się m.in. tyszanie: obrońca Mateusz Bryk i napastnicy Bartłomiej Jeziorski i Alan Łyszczarczyk. Po przegranej musiało dojść do ostrych rozmów, bo wczoraj zobaczyliśmy zespół bardziej skonsolidowany, wyprowadzający krążek z własnej strefy niezwykle starannie. Nasi zawodnicy, gdy tylko pojawiali się w tercji przeciwnika, natychmiast szukali szansy do oddania strzału. Biało-czerwoni mieli przewagę, ale nie została ona udokumentowana bramką, choć okazji ku temu było sporo. Bogdana Diaczenkę, golkipera gości, próbowali zaskoczyć Łyszczarczyk (9 min), Mateusz Zieliński (14, w osłabieniu!), Igor Smal (16). Natomiast Jakub Ślusarczyk trafił w poprzeczkę (16). W 9 min Krzysztof Maciaś, grający niezwykle agresywnie, za rzucenie przeciwnika na bandę otrzymał 5 min. Miał sporo szczęścia, bo przecież mógł zostać odesłany do szatni. W 10 min Andrij Denyskin otrzymał karę mniejszą i nasi hokeiści co nieco „skubnęli” z kary młodszego z braci Maciasiów.

Pierwsze 20 minut dawało nadzieję, że w końcu przełamiemy rywali, a tymczasem role się odmieniły i uczynili to nasi goście. Dodajmy: w dobrym stylu. Polacy byli myślami w szatni, gdy Ołeksij Worona wykorzystał odbicie krążka przez Macieja Miarkę i wpakował go do siatki. Brak asekuracji sprawił, że ukraiński napastnik miał dużo swobody, a przecież Kamil Górny i Mikołaj Syty byli w jego bliskim sąsiedztwie i mogli go zablokować. Obaj nasi reprezentanci zupełnie się nie popisali. Biało-czerwoni stracili rytm gry i jakby wiarę w powodzenie swoich akcji. Były one rwane i znów zbyt schematyczne, by mogły zaskoczyć uważnie grających Ukraińców. W 36 min Witalij Lialka „zabawił się” z dwoma naszymi zawodnikami, wyprowadzając ich w pole. Podał do Hliba Warawy, a ten bez problemu podwyższył na 2:0. W końcowych fragmentach, gdy w boksie kar przebywał Smal, mieliśmy sporo szczęścia. Po uderzeniu Jewgienija Fadiejewa krążek odbił się od jednego i drugiego słupka, zaś Bryk wybił go niemal z linii bramkowej. Byliśmy tylko tłem dla dobrze grających Ukraińców.

Nic a nic wskazywało, by gra Biało-czerwonych nabierała rumieńców i by byli w stanie wyrównać, a tymczasem aktywny Krężołek zmniejszył straty i od 50 min Ukraińcy znaleźli się w potrzasku. Na początku 54 min Jarosław Panczenko za zagranie wysokim kijem znalazł się w boksie kar. Nasi hokeiści szybko wykorzystali przewagę, zaś krążek po uderzeniu Krężołka sprytnie przekierował Syty i doprowadził do remisu. Podobnie jak w pierwszej potyczce o wygranej miała zadecydować dogrywka, a w niej inicjatywę posiadali goście. Zacharow i Fadiejew mieli okazje do zmiany rezultatu. Na 56 sek. przed końcem Smal popędził na samotnie na bramkę i był faulowany przez Korenczuka. Sędziowie podyktowali karnego, którego na bramkę zamienił Sadłocha. Po meczu obie drużyny wykonywały serie pięciu karnych - wygrali Ukraińcy 2-1.

Teraz przed nami ostatnie zgrupowanie w Sosnowcu i piątkowo-sobotnie mecze z Włochami.

(sow)

◼  Polska – Ukraina 3:2 (0:0, 0:2, 2:0, 1:0) po dogrywce

0:1 – Worona – Pangiełow-Jułdaszew (21:57), 0:2 – Warawa – Lialka (35:03), 1:2 – Krężołek – Tyczyński – Łyszczarczyk (49:20), 2:2 – Syty – Krężołek – Górny (53:21, w przewadze), 3:2 – Sadłocha (64:04, karny).

Sędziowali: Wojciech Czech i Paweł Kosidło – Kacper Król i Eryk Sztwiertnia. Widzów 627.

POLSKA: Miarka; Kacper Maciaś – Górny, Bryk – Florczak, Zieliński – Biłas, Wanacki; Jeziorski – Syty – Zygmunt, Sadłocha – Tyczyński – Łyszczarczyk, Krężołek – Krzemień – Krzysztof Maciaś (5), Ślusarczyk – Smal (2) – Brynkus. Trener Robert KALABER.

UKRAINA: Diaczenko; Mereżko – Sysak, Pangiełow-Jułdaszew (2) – Herbenik, Ratusznyj – Warawa, Morozow Dachnowski (2); Borodaj – Zacharow – Densykin (2), Panczenko (2) – Mazur – Lialka, Korenczuk – Fadiejew – Worona, Janiszewski – Kryklia – Morozow. Trener Dmytro CHRYSTYCZ.

Kary: Polska – 9 (2 tech.) min, Ukraina – 8 min

20 SEKUND przebywał w boksie kar Panczenko, gdy Syty doprowadził do wyrównania.