Sport

„Ułaskawiony” Gurgul

Odwołanie „Kolejorza” okazało się skuteczne i 18-latek, który właśnie dostał powołanie do dorosłej reprezentacji Polski, będzie mógł zagrać w niedzielnym hicie ekstraklasy.

Obrońca „Kolejorza” Michał Gurgul będzie jednak mógł zagrać w prestiżowym meczu z Legią Warszawa. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

LECH POZNAŃ

W środę Komisja Ligi Ekstraklasy SA zdecydowała o anulowaniu czerwonej kartki, jaką 18-letni obrońca „Kolejorza” Michał Gurgul został ukarany w sobotnim meczu wyjazdowym z Puszczą Niepołomice (0:2). Ten werdykt oznacza, że wychowanek Akademii Piłkarskiej Reissa Poznań może zagrać w niedzielnym (godz. 17.30) meczu na szczycie z Legią Warszawa, który zostanie rozegrany na Enea Stadionie przy ulicy Bułgarskiej w stolicy Wielkopolski.

Naprawiony błąd

Przypomnijmy, że w 19 minucie spotkania w Krakowie sędzia Paweł Raczkowski z Warszawy po analizie VAR uznał, że Gurgul powinien zostać wykluczony z gry. Wywołało to ogromne kontrowersje, bo zdecydowana większość ekspertów i dziennikarzy uznała, że rozjemca ze stolicy podjął błędną decyzję. W poniedziałek poznański klub odwołał się od tej czerwonej kartki dla swojego obrońcy i skierował w tej sprawie pismo do Komisji Ligi Ekstraklasy SA. Na środowym posiedzeniu KL, po zasięgnięciu opinii Kolegium Sędziów PZPN, anulowano czerwoną kartkę piłkarza Lecha.

Cierpliwy Fin

Na początku września 24-letni pomocnik „Kolejorza” Daniel Hakans miał udać się na zgrupowanie reprezentacji Finlandii, ale jego plany pokrzyżowała kontuzja, której doznał w wyjazdowym spotkaniu ze Stalą Mielec. Jego przerwa w treningach szacowana była na sześć-osiem tygodni, miał więc opuścić mecze w Lidze Narodów z Grecją i Anglią, ale również co najmniej kilka pojedynków „Kolejorza” o punkty. Żałować mógł podwójnie z racji tego, że wcześniej zaliczył debiut w Lechu w wyjściowym składzie, notując w nim asystę w spotkaniu przeciwko Pogoni Szczecin. Cierpliwe budowanie pozycji w nowej drużynie zatrzymała kontuzja. – Czułem, że moja dyspozycja rośnie, cieszyłem się z każdego kolejnego występu, więc ten uraz mocno pokrzyżował mi plany – przyznał reprezentant Finlandii. – Nigdy nie ma dobrego momentu na kontuzję, ale od razu wiedziałem, że zrobię wszystko, by wrócić na boisko jak najszybciej. Za mną długie dwa miesiące, teraz z każdym treningiem dążę do tego, by doprowadzić się do jak najlepszej formy.

Sami sobie winni

Rehabilitację Hakans zakończył w ostatnim tygodniu września i od tego czasu trenuje z pełnym obciążeniem z zespołem trenera Nielsa Frederiksena. W spotkaniu z Radomiakiem nie znalazł się jeszcze w kadrze meczowej, ale po kilku dniach pojechał z Niebiesko-białymi do Krakowa, gdzie zagrał blisko pół godziny w spotkania z Puszczą. – Sami sobie utrudniliśmy to spotkanie i nie chodzi tu tylko o dyskusyjną czerwoną kartkę, ale i stracone przez nas gole – powiedział pomocnik „Kolejorza”. – Próbowaliśmy do końca złapać kontakt i odsłoniliśmy się, ale to otwierało szanse do kontrataków dla Puszczy. Rywal skupiał się na zamykaniu przestrzeni, przez co trudno było nam znaleźć chociaż trochę miejsca i w rezultacie stworzyć sobie dogodne okazje. Jak się czułem po takiej długiej przerwie? Fizycznie wszystko było już okej, to świetne uczucie móc znowu być w kadrze meczowej i pojawić się na murawie. W dobrym zespole zawsze panuje wymagająca walka o miejsce w składzie i nie inaczej jest w Lechu. Cieszę się z tego, bo dzięki niej każdy z zawodników na mojej pozycji staje się lepszy. Widzę swoją szansę na grę i chociaż inni skrzydłowi prezentowali wysoki poziom w ostatnich tygodniach, to będę walczył o kolejne występy.

Bogdan Nather