Tytuł odzyskany
Jakub Wojtyła i Daniel Stanclik zostali mistrzami Śląska w siatkonodze.
Mistrz fair play
Numer drugi na liście postaci wyjątkowych należy się Michałowi Puchale. Pomysłodawca i niestrudzony organizator rozgrywek, które swoją historię piszą od 2012 roku, zasłużył na podwójne gratulacje. Po pierwsze w duecie z Piotrem Strączkiem zajął 5. miejsce w 29-zespołowej stawce. A po drugie - uwaga - zasłużył na nagrodę fair play. W meczu ćwierćfinałowym, gdy do końca rywalizacji został tylko sekundy, przy stanie 9:10, zdobył punkt, ale finalizując akcję dotknął siatki, co natychmiast zgłosił, oddając punkt przeciwnikom, a cały mecz zakończył się po kolejnej akcji wynikiem 11:10 dla rywali, którzy w ten sposób awansowali do półfinału.
101 lat
Na podium tej nieformalnej klasyfikacji - mojego autorstwa - znaleźli się Piotr Mrozek i Marcin Polarz. Pierwszy z nich 13 maja tego roku obchodził 50. urodziny, a drugi jest o 10 miesięcy starszy. W sumie przekroczyli więc setkę, ale na parkiecie w przebijaniu piłki nad siatką niejednemu dużo młodszemu duetowi pokazali miejsce w szeregu, docierając do 1/8 finału... Brawa należą się jednak wszystkim zawodnikom, którzy w przedświąteczną sobotę, płacąc 150 zł wpisowego, postanowili wybiec na boisko, bo po prostu kochają piłkę nożną. Byli wśród nich Adrian Rakowski, mający za sobą 83 występy w ekstraklasie, czy Kacper Duda, aktualny posiadacz Pucharu Polski, wracający do gry w Wiśle Kraków po wyleczeniu kontuzji.
Emocji nie brakowało
- Po poprzednim pechowym roku, bo jako obrońcy tytułu musieliśmy skreczować z powodu mojej kontuzji, odzyskaliśmy tytuł - cieszył się Jakub Wojtyła. - Nie przygotowywaliśmy się do tego startu, bo Daniel dopiero dzień przed startem zjechał z Pruszkowa do domu w Bielsku-Białej. Spotkaliśmy się więc pierwszy raz w rundzie jesiennej, czyli od wakacji. Mieliśmy jednak odpowiednią motywację, bo na trybunach była moja dziewczyna Estera i jej 10-letnia siostra Letycja, więc musieliśmy się postarać. Sam turniej był jednak bardzo emocjonujący, bo nowa formuła - po fazie grupowej, w której graliśmy każdy z każdym, była faza pucharowa - sprawiła, że każdy mecz był o wysoką stawkę.
Dwójka z hat trickiem
- Tak naprawdę nie było marginesu błędu, bo od połowy turnieju każdy mecz mógł być ostatnim. Trzeba było więc być mocno skoncentrowanym, ale ten dreszczyk emocji dodawał skrzydeł. Zmobilizowaliśmy się więc i doświadczenie z poprzednich lat zaowocowało, a mistrzostwo sprawiło, że już myślimy o obronie tytułu - dodał Wojtyła.
Jeżeli się uda, to wraz ze Stanclikiem dołączą do wąskiej grupy zawodników, którzy mają po trzy złote medale. Na razie są nimi tylko Artur Cybulski, który oglądał turniej w roli kibica, i wspomniany Markowski. Oni, grając z różnymi partnerami, jako jedyni mogą się chwalić hat trickiem, ale za rok może się to zmienić.
Jerzy Dusik