Tylko na Śląskim!
Z dziewięciu awansów do mistrzostw świata aż siedem było w „Kotle Czarownic". To prawdziwy dom reprezentacji Polski.
Stadion Śląski był świadkiem wielu ważnych wydarzeń w historii reprezentacji Polski. Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus
Wreszcie, chce się powiedzieć i napisać! Reprezentacja Polski wraca do swojego prawdziwego domu, a tym domem jest tylko i wyłącznie Stadion Śląski!
Górski, Deyna, Buncol i Józek
Warszawskie media mogą wyć i płakać, że teraz kadra grać będzie nie w stolicy, gdzie z reguły murawa nie dojeżdżała, a piłkarze ślizgali się i byli narażeni na kontuzje, a będą musieli jechać na Górny Śląsk. Będą mogli podziwiać Stadion Śląski, na którym przecież nasi piłkarze raz za razem fetowali awans do mistrzostw świata. Tylko dwa razy wszystko odbyło się poza Chorzowem. Najpierw przed wojną, bo w eliminacjach do trzeciego mundialu w 1938 roku mecz z Jugosławią graliśmy na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie, a potem całe eliminacje 2018 rozgrywane były w Warszawie na PGE Narodowym.
Pozostałe eliminacje to „Kocioł Czarownic”, gdzie niejeden połamał sobie zęby, z mistrzami świata z 1966 roku, Anglikami na czele. „Synowie Albionu” w czerwcu 1973 roku przyjechali na Śląski pewni swego w eliminacjach do X mundialu w Niemczech Zachodnich. Byli zdecydowanymi faworytami w grupie 5., ale na Śląskim polegli 0:2 z kadrą Kazimierza Górskiego po jednym z najlepszych meczów w naszej historii. To był wielki triumf Biało-czerwonych, ale też dramat Włodzimierza Lubańskiego, który nabawił się paskudnej kontuzji. Ta wygrana na Stadionie Śląskim została potem skonsumowana zwycięskim remisem na Wembley i awansem na mundial.
Cztery lata później, mimo że w grupie 1. eliminacji do argentyńskiego mundialu wygrywaliśmy spotkanie za spotkaniem, jednak o wszystko trzeba było walczyć w ostatniej grze na Śląskim z Portugalią 29 października 1977 roku. Bramka Kazimierza Deyny bezpośrednio z rożnego i remis 1:1 dały nam awans. Cztery lata później, to już czas Antoniego Piechniczka i maj 1981, kiedy pokonaliśmy w Chorzowie NRD po strzale głową najmniejszego na boisku Andrzej Buncola. Wygrana kilka miesięcy później w Lipsku awans przypieczętowała.
Następne eliminacje to kolejny zwycięski remis. Jako 14-latek byłem na trybunach, kiedy graliśmy w ostatnim grupowym meczu z Belgią. Było to 11 września 1985. Na trybunach 70 tysięcy widzów i chóralne skandowanie „Józek! Józek!”. To Józef Młynarczyk był bohaterem zakończonego bezbramkowym remisem starcia i czwartego awansu na MŚ z rzędu! Szaleliśmy z radości.
Od Norwegii do Szwecji
XXI wiek to cztery awanse na mistrzostwa świata. Większość fetowana oczywiście na Stadionie Śląskim. 1 września 2001 roku, już przy zmniejszonej widowni, bo na trybunach było 42 tys. widzów, wygraliśmy z Norwegią 3:0 po bramkach Pawła Kryszałowicza, Emmanuela Olisadebe i Marcina Żewłakowa, żeby świętować, po 16 latach, powrót do futbolowej elity! Z pięciu meczów w eliminacjach do MŚ 2006 w Niemczech, dwa najważniejsze z Anglią (1:2) i Austrią (3:2) rozegraliśmy na Stadionie Śląskim, a z Walią, Irlandią Północną i Azerbejdżanem na starym obiekcie Legii.
Dlaczego decydujący mecz ze Szwecją w barażach o mundial w Katarze w marcu 2022 rozegrano w Chorzowie, a nie w Warszawie? Początkowo mecz był planowany na PGE Narodowym, ale ze względu na koronawirusa i uruchomienie tam szpitala tymczasowego, spotkanie trzeba było przenieść. PZPN zdecydował o rozegraniu meczu na drugim największym obiekcie w Polsce, który może pomieścić 54378 kibiców. Tylu też fanów dopingowało Biało-czerwonych 29 marca 2022 roku w starciu ze Szwedami. To było znakomite spotkanie zespołu prowadzonego przez Czesława Michniewicza, który przecież ledwie kilka miesięcy wcześniej objął kadrę po rejteradzie Paulo Sousy. Czy teraz znowu na Śląskim świętować będziemy awans? To stadion położony niedaleko miejsca pochodzenia selekcjonera Michała Probierza. Na piechotę mógłby z Bytomia-Łagiewnik przejść na Śląski. Pokonajmy kolejnych rywali w Chorzowie, jak przykładowo Holandię w 1975 roku 4:1, i jedźmy na swoje 10. mistrzostwa świata!
Michał Zichlarz