Tylko dwa stracone gole
Jagiellonia nie miała wiele do powiedzenia w starciu z Betisem w Sewilli. Wynikowo i tak jest jednak lepsza niż Legia...
Mistrz Polski nie miał większych szans z Betisem. O piłkę walczą Jesus Rodriguez i Afimico Pululu. Fot. Jose Manuel Vidal PAP/EPA
Mecz na Estadio Benito Villamarin zaczął się od ataków gospodarzy, ale nie była to miażdżąca przewaga. „Jaga” starała się odgryzać rywalowi. Pierwsza dobra sytuacja to 9 minuta, kiedy po bardzo dobrym zagraniu Jesusa Rodrigueza świetną okazję miał Cedric Bakambu, lecz z kilku metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Bramka do szatni
Potem były kolejne okazje wspominanego 19-letniego Rodrigueza czy obrońcy Natana, ale udawało się nie stracić gola. Gospodarze przeważali, atakowali, aż w końcu Sławomir Abramowicz musiał skapitulować. Doświadczony Pablo Fornals, były gracz m.in. West Ham United, znakomitym prostopadłym podaniem obsłużył Bakambu. Reprezentant DR Konga uprzedził środkowych obrońców mistrza Polski, wygrał pojedynek z białostockim bramkarzem i skierował piłkę do siatki. W odpowiedzi efektowną przewrotką popisał się Darko Curlinov, ale trafił w środek bramki i Francisco Vieites nie miał problemów ze skuteczną interwencją. Zaraz potem nad poprzeczką głową z kilku metrów strzelał aktywny Jesus Rodriguez. Mecz był szybki, żywy i mógł się podobać kompletowi na trybunach, w tym tysięcznej grupie kibiców Jagiellonii.
Kiedy wydawało się, że na przerwę białostoczanie zejdą z jednobramkowym mankiem, grający pewnie i z przekonaniem Betis po raz drugi umieścił futbolówkę w siatce. Najpierw po znakomitej technicznej akcji spudłował Antony. Brazylijczyk z ostrego kąta huknął mocno, ale niecelnie. Zaraz potem nie pomylił się jednak Jesus Rodriguez. Wykorzystał błąd defensorów „Dumy Podlasia”, dopadł do piłki i płaskim strzałem zdobył gola. Prowadzący mecz Anthony Taylor z sędziami VAR analizował jeszcze tę sytuację, czy na spalonym nie był Bakambu, ale bramka została uznana. Do przerwy „Los Verdiblancos” strzelali kilka razy częściej niż polska drużyna (13-3, celne 3-1).
Szczęście Abramowicza
Na początku drugiej połowy trafiła „Jaga”. Vietesa strzałem z kilkunastu metrów pokonał Miki Villar, ale na minimalnym spalonym znalazł się Leon Flach i trafienie nie zostało uznane. Kilka minut później szczęście miał Abramowicz, bo w słupek strzeżonej przez niego bramki uderzył 127-krotny reprezentant Szwajcarii, Ricardo Rodriguez. Wystarczyło, że Betis przyspieszył i od razu robiło się gorąco. Drużyna słynnego trenera Manuela Pellegriniego (Real Madryt czy Manchester City) zupełnie kontrolowała to, co działo się na murawie, mając kolejne dobre okazje. Na kwadrans przed końcem szansę miał Natan. Strzelał głową, ale znowu słupek pomógł jedenastce z Białegostoku. Potem okazję miał jeszcze reprezentant USA Johnny Cardoso, lecz piłka po rykoszecie minęła cel. Mistrz Polski nie miał żadnych argumentów z walczącym w La Liga o grę w Champions League rywalem. Skończyło się na dwubramkowej przegranej, co patrząc na przebieg spotkania i liczbę sytuacji „Los Verdiblancos” nie jest złym wynikiem. Zespół trenera Adriana Siemieńca musi zapomnieć o tym, co było w Sewilli i skoncentrować się na niedzielnym spotkaniu z Legią przy Łazienkowskiej.
Michał Zichlarz
◼ Real Betis - Jagiellonia 2:0 (2:0)
1:0 – Bakambu, 24 min, 2:0 - J. Rodriguez, 45+2 min
BETIS: Vieites – Sabaly, Llorente (46. Bartra), Natan, R. RodrIguez – Cardoso, Isco (46. Lo Celso), Fornals (85. Altimira) – Antony (75. Avila), Bakambu, J. Rodriguez (57. Ruibal). Trener Manuel PELLEGRINI.
JAGIELLONIA: Abramowicz – Stojinović (61. Wojtuszek), Skrzypczak, Ebosse, Moutinho – Flach (82. Silva), Romanczuk, Imaz (74. Kubicki) – Villar (61. Hansen), Pululu (74. Diaby-Fadiga), Curlinov. Trener Adrian SIEMIENIEC.
Sędziował Anthony Taylor (Anglia). Widzów 56 420. Żółte kartki: Isco – Villar, Romanczuk.