Trofeum pojechało do Lublina
W finale Superpucharu wicemistrzowie Polski odrobili 18 punktów!
Emocji na Bemowie nie brakowało. Fot. PAP/Leszek Szymański
Przed startem turnieju nikt nie bawił się w prognozy i przewidywania, bo zespoły występują w nowych składach i nie bardzo było wiadomo kogo na co stać. Pierwszy półfinał dał pierwsze odpowiedzi. Okazało się, że Start jest mocniejszy od Górnika. Wałbrzyszanie byli objawieniem poprzednich rozgrywek, w efektownym stylu zdobyli Puchar Polski. - Podchodzimy do każdego meczu tak jak w zeszłym roku, czyli każdy z nich chcemy wygrać. Chcielibyśmy zwyciężyć w półfinale, natomiast to tylko jest sport. Przeciwnik jest bardzo mocny – z kurtuazją przed meczem mówił o rywalach Wojciech Kamiński, szkoleniowiec PGE Startu.
W sobotę wałbrzyszanie tylko do przerwy toczyli wyrównaną walkę ze Startem. Trzecią kwartę ekipa trenera Kamińskiego wygrała 11 punktami i odjechała rywalom na dobre. Lublinianie mieli nawet 17 „oczek" przewagi. Ich najlepszym zawodnikiem był Tevin Mack z 17 punktami, 7 zbiórkami i 3 asystami. W drużynie z Wałbrzycha najskuteczniejszy okazał się Barret Benson (21 pkt, 7 zbiórek i 3 asysty), który przed dwoma laty grał dla... Startu. - Trzecia kwarta była decydująca. Górnik zbliżył się do nas na 6 punktów, a my nie podłamaliśmy się, odpowiedzieliśmy trójkami, wyszliśmy na 12-punktowe prowadzenie, którego nie oddaliśmy do końca. W finale zagramy o zwycięstwo - komentował Bartłomiej Pelczar, koszykarz Startu. To co niepokoi, to występ polskich zawodników w obu zespołach. Trudno w to uwierzyć, ale wszyscy Polacy na parkiecie zdobyli łącznie... 5 punktów!
Drugi półfinał niespodziewanie był jeszcze bardziej jednostronny. Mistrzowie Polski grali we własnej hali, ale zwłaszcza po przerwie byli bezradni w meczu z Treflem. Sopocianie mieli nawet 19 pkt przewagi. Mogło się skończyć pogromem, ale fiński trener gości wpuścił na parkiet rezerwowych. Legia zanotowała aż 18 strat (Trefl miał ich połowę mniej). Gdyby nie świetna dyspozycja Andrzeja Pluty (5 trójek), legioniści zapewne skapitulowaliby znacznie wcześniej. Trefl imponował zespołowością, aż sześciu graczy zanotowało dwucyfrowy dorobek punktowy. Najlepszym zawodnikiem spotkania był Paul Scruggs, który do 18 pkt dołożył 6 zbiórek i 6 asyst.
- Graliśmy agresywnie w ataku, mieliśmy przewagę fizyczną pod tablicami. To nas napędzało - mówił Mikołaj Witliński, który zdobył 16 pkt i 6 zbiórek. - Chcemy wygrać i przywieźć trofeum do Sopotu - dodał.
Niedzielne starcie Startu z Treflem zapowiadało się ekscytująco. Tymczasem od mocnego uderzenia rozpoczął zespól z Sopotu, który po serii trójek prowadził już 11:0! Lublinianie pierwsze punkty zdobyli w 4 minucie, a potem ciągle musieli gonić. W 16 min sopocianie mieli 18 „oczek" zaliczki (38:20), świetnie pod tablicami grał Witliński, a z dystansu bombardował kosz Raymond Cowels. - Trefl odstaje nam pod względem fizycznym. W drugiej połowie musimy im się pod tym względem przeciwstawić - tłumaczył w przerwie Filip Put ze Startu.
I faktycznie lublinianie po przerwie wzięli się ostro do roboty. Przede wszystkim zaczęli trafiać z dystansu, wygrywali grę pod tablicami i zaliczyli serię 16:0. Ostatnia kwarta zaczęła się przy dwupunktowym prowadzeniu Startu (59:57). Emocje były do samego końca. Ważną trójkę 41 sekund przed końcem trafił Elijah Hawkins i to Start zdobył trofeum! MVP został Kevin Mack (25 pkt, 4 trójki, 3 zbiórki, 4 asysty).
PÓŁFINAŁY
◼ PGE Start Lublin - Górnik Zamek Książ Wałbrzych 80:66 (20:22, 22:15, 23:12, 15:17)
LUBLIN: Krasuski 1, Mack 17 (1x3), Hawkins 13 (1x3), Ford 10 (2x3), Griffin 12 (1x3) - Wright 13 (1x3), Pelczar 3 (1x3), Tennyson 11 (2x3), Szymański, Put. Trener Wojciech KAMIŃSKI.
WAŁBRZYCH: Cabbil 15, Anderson 6, Łapeta 1, Jogela 4, Marchewka - Pemberton 9 (1x3), Smith 10 (1x3), Puchalski, Benson 21 (1x3), Kulka. Trener Andrzej ADAMEK.
◼ Legia Warszawa – Energa Trefl Sopot 82:96 (22:21, 21:29, 18:27, 21:19)
WARSZAWA: Graves 10 (1x3), Pluta 20 (5x3), Tass 4, Silins 10 (1x3), Kolenda 5 - Czapla 3 (1x3), Shungu 13 (3x3), Wilczek 9 (1x3), Hunter 6, Ponsar 2. Trener Heiko RANNULA.
SOPOT: Scruggs 18, Witliński 16, Kacinas 12 (2x3), Goins 10 (2x3), Schenk 15 (2x3) - Kiejzik, Nowicki, Suurorg 5, Cowels 16 (4x3), Zapała 4, Chac. Trener Mikko LARKAS.
FINAŁ
◼ Energa Trefl Sopot - PGE Start Lublin 77:82 (25:18, 21:14, 11:27, 20:23)
SOPOT: Scruggs 25 (3x3), Witliński 8, Kacinas 8 (2x3), Goins 9 (1x3), Schenk 8 (2x3) - Kiejzik, Nowicki 5 (1x3), Cowels 10 (2x3), Zapała 4, Chac. Trener Mikko LARKAS.
LUBLIN: Krasuski 3 (1x3), Mack 25 (4x3), Hawkins 17 (3x3), Ford 18 (5x3), Griffin 7 - Wright 10 (1x3), Pelczar, Tennyson 2, Put. Trener Wojciech KAMIŃSKI.
(pp)
