Trener znalazł winnego
Ten pan nie dźwignął sędziowania – powiedział Marek Saganowski o Rafale Rokoszu.
Stonowany zwykle Marek Saganowski tym razem nie wytrzymał... Fot. Mateusz Sobczak / Press Focus
Dość emocjonalnie podsumował niedzielną porażkę 0:1 w Jastrzębiu-Zdroju szkoleniowiec sosnowieckiego drugoligowca, a najwięcej uwagi poświęcił arbitrowi głównemu. – Chcę zacząć od jednego pana, który nie dźwignął sędziowania – wypalił Marek Saganowski. – Był to jego drugi mecz przeciwko Zagłębiu. Nie podyktował nam karnego z Polonią Bytom, tu zrobił to samo, ale za to dał żółtą kartkę zawodnikowi, który słusznie domagał się rzutu rożnego. To jest skandal! – grzmiał na konferencji prasowej trener sosnowiczan.
Saganowski miał na myśli sytuację, po której z boiska usunięty został Emmanuel Agbor. Kameruńczyk głośno wyrażał niezadowolenie, czym podpadł arbitrowi. Gwoli sprawiedliwości, Rafał Rokosz popełnił w tym spotkaniu sporo błędów, ale mylił się w obie strony. Agbor – po tym, jak staranował Konrada Kargula-Groblę – powinien „wylecieć” już na początku meczu. Ten zawodnik uzbierał już 12 „żółtek”, wiele właśnie za nerwowe reakcje, a jest napastnikiem z sześcioma golami w tym sezonie. Gdyby został zmieniony na początku drugiej połowy, Zagłębie być może kończyłoby mecz w pełnym składzie, a tak od 62 musiało grać w dziesięciu, z czym jego trener długo nie mógł się pogodzić. – Panie Rafale, pan sobie odpuści – proponował. – Ja się nie dziwię, że ten pan, bo to nie jest sędzia, w tym roku prowadził tylko trzy mecze. To jest chore, żeby tak krzywdzić zawodników, tak krzywdzić klub. Co ja mam teraz powiedzieć? Pan Rokosz pojedzie sobie teraz do domu, wypije browarka i co? Graliśmy dobre spotkanie, ale nie możemy wygrać przeciwko sędziom, którzy czasami są dramatyczni. Ten pan się nie nadaje na tę ligę, tu są za poważne sprawy. Skandaliczne zachowanie sędziego, skandaliczne – nie krył irytacji szkoleniowiec Zagłębia, uderzają na koniec pięścią w stół.
Trener Saganowski miał swoje racje, ale sposób wyrażania uwag pozostawia wiele do życzenia. Nerwy nerwami, ale teksty o piciu browarka nie przystoją szkoleniowcowi, który chce być traktowany poważnie. Poza tym, obarczając winą sędziego, zdjął odpowiedzialność z zespołu, zaliczającego trzeci występ bez wygranej. Zagłębie miało okazje bramkowe i gdyby Kamil Biliński czy Joel Valencia je wykorzystali, wynik mógłby być zgoła inny. Po takiej wypowiedzi szkoleniowca piłkarze mogą jednak sobie powiedzieć, że to nie ich nieskuteczność, ale błędy sędziego zaważyły na porażce z zespołem broniącym się przed spadkiem. W całym tym szaleństwie najbardziej szkoda aktywnego Bartosza Chęcińskiego, któremu Biliński i Valencia „ukradli” dwie asysty...
Krzysztof Polaczkiewicz