To pytanie zadają mi od 30 lat
Rozmowa z Wernerem Schlagerem, ostatnim mistrzem świata w tenisie stołowym z Europy w grze pojedynczej
Werner Schlager - mistrz świata w tenisie stołowym w 2003 roku. fot. Paweł Czado
Spotykamy się w Katowicach, które chcą ożywić tenis stołowy w tym mieście. Dlaczego pańskim zdaniem warto inwestować w ten sport?
- Chodzi o rozwój fizyczny. Obecnie, zwłaszcza dzieci generalnie zbyt mało ćwiczą i zbyt mało uprawiają jakikolwiek sport. Dlatego zawsze należy je w tym wspierać. Dzieci muszą nauczyć się wygrywać i przegrywać, umieć skupiać się na celu i ciężko pracować, aby go osiągnąć. Tenis stołowy nadaje się do tego idealnie. Oczywiście to mój ukochany sport (uśmiech). Cieszę się, że Katowice chcą wrócić do dawnej świetności i być może osiągać te same sukcesy, co kiedyś. Słyszałem, że kilka lat temu, a właściwie wiele lat temu, grał tu Lucjan Błaszczyk (spojrzenie pełne uznania w stronę polskiego tenisisty - przyp.aut).
Tak, to prawda. Grał w Baildonie Katowice.
- Wydaje mi się, że zdobywał tu medale mistrzostw kraju z tym klubem (dwa razy osiągał wicemistrzostwo – w 1994 i 1995 roku - przyp. aut). Mam więc nadzieję, że Katowice do dawnej świetności.
Polski tenis stołowy był bardzo silny w przeszłości. Pamiętam występy Andrzeja Grubby, Leszka Kucharskiego czy właśnie Błaszczyka. Jakie są pana wspomnienia z rywalizacji z polskimi graczami?
- Z Andrzejem grałem może raz, ale pamiętam, że przegrałem. Tak było, nie jest to więc najlepsze wspomnienie, staram się o tym zapomnieć (uśmiech). Właściwie to polscy gracze zawsze stanowili mocną konkurencję. Z Lucjanem toczyliśmy naprawdę zaciętą rywalizację. Zawsze bardzo trudno było mi wygrać z nim, ponieważ był i nadal jest bardzo sprytnym graczem! Nawet jeśli jesteś lepszym graczem, to wiesz: to jest tenis stołowy i wszystko jest możliwe. Psychicznie trzeba być naprawdę silnym, a polscy zawodnicy zawsze mieli silną psychikę. Myślę, że to nowe pokolenie graczy też jest całkiem dobre. Jestem więc trochę… zazdrosny o młodych polskich zawodników. Macie wielu dobrych tenisistów i przez kilka następnych lat będziecie mieli dobrą reprezentację narodową.
Jest pan ostatnim europejskim mistrzem świata. Jak można powstrzymać dominację Azji, zwłaszcza Chińczyków w tym sporcie?
- To pytanie zadają mi już od 30 lat (śmiech). To naprawdę szalone… Prawda jest taka, że Azjaci inwestują znacznie więcej energii i znacznie więcej pieniędzy w tenis stołowy. To pierwszy problem, ponieważ w Europie znacznie trudniej jest równomiernie rozdzielić pieniądze na tenis stołowy. Przykładem jest moja Austria, która jest małym krajem i obecnie brakuje nam młodych talentów. Mam jednak nadzieję, że tenis stołowy będzie miał większe wsparcie w przyszłości. Po to, żebyśmy mogli wychować więcej młodych graczy. Ogólnie rzecz biorąc musimy wykorzystać każdą okazję, aby wspierać zwłaszcza graczy europejskich. Powinniśmy w Europie współpracować.
Ostatnie pytanie: którzy europejscy tenisiści robią na panu obecnie największe wrażenie?
- Jest na naszym kontynencie kilku naprawdę dobrych graczy. Choćby ten Szwed, Anton Kallberg. Mamy kilku dobrych zawodników, takich, których naprawdę stać na zwycięstwa z Azjatami. Są całkiem nieźli i potrafią dać popalić tamtejszym graczom (uśmiech). Ale oczywiście nie jest dobrze polegać tylko na garstce zawodników. Powinniśmy stworzyć w Europie system, który pozwoli nam wykształcić własnych mistrzów świata. I tego właśnie oczekuję w przyszłości.
Rozmawiał: Paweł Czado
Werner Schlager
Ur. 28.09.1972 r. w Wiener Neustadt
Ostatni złoty medalista mistrzostw świata w grze pojedynczej spoza Chin (2003). Brązowy medalista MŚ (1999). Mistrz Europy w grze mieszanej (2003) i podwójnej (2005), 18-krotny medalista ME. Praworęczny, mocny atak topspinowy, tradycyjny europejski sposób trzymania rakietki.
