Sport

To może wpędzić w depresję

Oto „czarna lista” zjawisk i bohaterów polskiego życia sportowego za rok 2024.

Rok 2024 w polskim sporcie już zawsze będzie kojarzył się z Radosławem Piesiewiczem.

W „Sporcie” taka „czarna lista” to już tradycja. Wcześniej był to owoc wnikliwych rozważań redaktora Ryszarda Niemca.  Zmarły w 2023 roku wybitny dziennikarz sportowy i świetny felietonista publikował ją właśnie na naszych łamach. Chcemy - jako redakcja - kontynuować tę tradycję. Oto nasze typy za rok 2024.

1. Mizerota na igrzyskach

Wiadomo było, że o medale podczas największej medalowej imprezy będzie coraz trudniej, ale dziesięć zdobytych przez Biało-czerwonych medali to jednak wielkie rozczarowanie. Tak po prawdzie były to dla nas najgorsze igrzyska od 70 lat. Tak źle nie było od igrzysk w Melbourne w 1956 roku. Co prawda w Atenach w 2004 roku też była dycha, ale jej elementem były jednak aż trzy złote medale, nie jeden.. Przykro robi się, gdy do człowieka dochodzi, że w klasyfikacji medalowej reprezentacja Polski zajęła miejsce ledwie w piątej dziesiątce, a wyprzedziły nas nie tylko takie kraje jak Algieria, ale nawet wyniszczona przecież wojną Ukraina. O tym, że moglibyśmy dorównać takim krajom jak Czechy czy Węgry - możemy zapomnieć. To o tyle przykre, że przecież Polska jest państwem od nich większym i  ludniejszym. Okazuje się, po raz kolejny, że potencjał ludzki to nie wszystko.

2. Hamowanie na Euro

Wiadomo było, że o wyjście w takiej stawce z grupy będzie naszym piłkarzom ciężko. Jednak od prawie samego początku Euro okazało się, że nie tyle będzie ciężko wyjść z grupy, co ciężko będzie uniknąć ostatniego w niej miejsca. Jak zwykle, nie było niespodzianki: Biało-czerwoni odpadli z mistrzostw Europy jako pierwsi spośród uczestników turnieju. Przy całej naszej sympatii i gromadnych życzeniach jak najlepszego grania - grali jak zawsze i wyszło jak zawsze. Przykro pisać, ale w XXI wieku, którego zaraz minie „ćwiartka”, ledwie jeden raz nie wstydziliśmy się za piłkarzy na wielkich imprezach, gdy dotarli do ćwierćfinału Euro 2016. Ale to też był raczej jedynie brak wstydu, a nie duma. Dumę pamiętają już tylko dinozaury z ery mezozoicznej, czyli z 1974 i 1982 roku.

3. Spadanie ze skoczni

Jeszcze nie tak dawno lataliśmy, hen daleko, prawie za widnokrąg. Teraz nie tyle nie marzymy już o zwycięstwach na skoczniach. Marzymy o jakimkolwiek miejscu na podium, czyli wróciliśmy do ery „przedmałyszowej”, kiedy sukcesem jakiegokolwiek naszego reprezentanta było zakwalifikowanie się do drugiej serii. W 2024 roku nie udało się wygrać nawet jednych zawodów Pucharu Świata. Być może trudno uwierzyć, ale to pierwsza taka sytuacja od 2010 roku! To pokazuje, w jak głębokim kryzysie w ostatnim czasie znalazły się polskie skoki. Ostatnia pucharowa wygrana przydarzyła się 16 marca 2023 roku. Na skoczni w Lillehammer ucieszył nas wtedy Dawid Kubacki. Przy okazji przypomnijmy: Adam Małysz ostatni konkurs wygrał 28 stycznia 2011 roku, w tym samym sezonie pierwsze triumfy w Pucharze Świata odniósł również jego następca, Kamil Stoch. W XXI wieku po zwycięstwa sięgali również wspomniany Kubacki, a także Piotr Żyła, Maciej Kot, Krzysztof Biegun i Jan Ziobro. Wydaje się, że to było tak dawno… Pytanie brzmi: czy osiągnęliśmy już dno, czy kryzys będzie jeszcze narastał?

4. Zamieszanie w tenisie

Jakiś niesmak został po tym jak oba numery 1 – dla nas ten ważniejszy, kobiecy, ale i męski – miały dziwaczne epizody związane z dopingiem. Iga Świątek przez dwa miesiące nie grała w turniejach, tracąc w tym czasie pozycję numer 1. Oficjalnie przez powody osobiste i zmianę trenera. Zdarza się… Nie podobało mi się jednak przede wszystkim zwlekanie w informowaniu opinii publicznej. Dopiero po trzech miesiącach okazało się, że Polka była zawieszona, ale do czasu wyjaśnienia sprawy była cisza. Tymczasem chodziło o trimetazydynę czyli niedozwolony środek, którego obecność – w śladowych ilościach – znaleziono w organizmie Polki. Źródłem był zanieczyszczony lek melatonina, który raszynianka przyjmowała na zaburzenia spowodowane zmianami wielu stref czasowych i problemy ze snem… Przy okazji: w marcu, w organizmie Jannika Sinnera, 23-letniego Włocha, lidera światowego rankingu, dwa razy wykryto śladowe ilości sterydów, konkretnie clostebolu. Też uznano, że użył ich nieumyślnie. Sprawa Sinnera wywołała wzburzenie, bo też ujawniono ją z opóźnieniem – dopiero w sierpniu. Tak nie powinno być.

5. Zapaść w kolarstwie

Tak wspaniała dyscyplina miała paskudny rok. Rozkładało ją wiele afer.  Polski Związek Kolarski okazał się bankrutem z ogromnymi długami, a jego władze pracowały na zasadzie wolontariatu. Do kwietnia zawodnicy nie dostawali stypendiów, pracownicy etatowi – wypłat, a trenerzy wykładali prywatne pieniądze, by jeździć na zgrupowania i zawody. Przed samymi igrzyskami pojawiły się problemy ze sprzętem, a już po nich – kłopoty z opłaceniem wyjazdu kadry na mistrzostwa Europy i świata. W dodatku mówi się, że tor kolarski w Pruszkowie, którego budowa pochłonęła ponad 100 mln złotych publicznych pieniędzy, już niedługo może przestać istnieć. W jego miejscu mogą powstać budynki mieszkalne. To właśnie od tej inwestycji zaczęły się problemy związku...

6. Powolne umieranie męskiego boksu

Kiedyś brak medalu olimpijskiego na igrzyskach, po wcześniejszych sukcesach, gdy na igrzyskach nie było kozaka nad Polaka, budził zdumienie i niedowierzanie. Ale minęła trzecia dekada i dziś powoduje to tylko wzruszenie ramion. Coś sprawiło, że polscy pięściarze z pozycji zawodników poważanych spadli do roli jedynie uczestników, o których tylko uprzejmość nie pozwala powiedzieć, że są outsiderami. I nie zmienią tego… zmiany organizacyjne. Owszem, Polski Związek Bokserski (PZB) zdecydował właśnie o rezygnacji z członkostwa w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Boksu (IBA) i przystąpieniu do nowej organizacji - World Boxing, która jest uznawana przez MKOl. Pytanie brzmi: czy to cokolwiek zmieni w jego sytuacji?

7. Nap*****lanie

Nie rozumiem dlaczego przy wysiłku walki o sportowe laury przestaje liczyć się elegancja i kultura. Nie tyle było mi przykro w momencie kiedy siatkarz Tomasz Fornal w trakcie meczu z USA, który decydował o olimpijskim finale ryknął: „Dawać kur**! Napierd***** się z nimi!", lecz raczej w chwili, kiedy okazało się, że właściwie wszyscy byli tym zachwyceni. Że to takie oryginalne, szalone, autentyczne, skuteczne… Czy to oznacza, że wszędzie mamy wpuszczać grube słowa do obiegu kiedy coś nie idzie, bo to autentyczne i motywujące? Nie, dziękuję.

8. Pirotechnika na polskich stadionach

Prawda jest taka, że polscy ultrasi zakochani są w pirotechnice i w swoim wizerunku, uwielbiają się popisywać. Nie obchodzi ich zadymienie, przerywanie meczów. Nieważne, że czasem odpalone przez fanów race zamiast w górę lecą w inne trybuny (zdarzało się to w mijającym roku). Miłośnicy pirotechniki prześcigają się w sposobach przemycenia jej na stadion, w Warszawie próbowała je wwieźć karetka na sygnale. Ubolewam nad tym, bo wyrosło pokolenie, dla którego ważniejsze jest to co dzieje się na trybunach, niż to co dzieje się na murawie.

9. Wpadki PKOl-u

Kontrola ujawniła, że Radosław Piesiewicz, szef PKOl miał otrzymać przelewy w łącznej kwocie 1,35 mln zł! -  To wyższa pensja niż prezesa Orlenu - stwierdzono na konferencji prasowej. Prezes i jego rodzina przez ostatnie  półtora roku aż 35 razy skorzystali z usługi VIP na lotnisku Chopina w Warszawie, co każdorazowo kosztuje 1600 złotych za pierwszą osobę i 1000 złotych za każdą następną. A olimpijczycy wciąż czekają na obiecane przez PKOl nagrody. Chaos: związki sportowe nie wiedzą na czym stoją, a kolejni sponsorzy reagują na złą atmosferę wokół komitetu i kończą współpracę. Jako powód podają utratę zaufania do PKOl, która wynika z kontrowersji medialnych wokół działaczy. Przy okazji: wiadomo, że wojna polsko-polska odbywa się na każdym polu. Czy nie byłoby jednak lepiej, gdyby polityka nie wtrącała się do sportu i rządzili nim działacze sportowi?

10. Postawa nas samych

Dlaczego właściwie w polskim sporcie jest tak mizernie? Jest tak źle? A może zacząć… szukania winy w nas samych? Może nie powinniśmy nie tylko szaleć przed telewizorami z szalikami w dłoniach? Może powinniśmy bardziej zadbać o siebie? Chyba tak… Na pewno tak! Przykra prawda jest taka, że - jako społeczeństwo - też zasłużyliśmy na miejsce na czarnej liście. Według niektórych badań 65 proc. Polaków przyznaje, że w ogóle nie uprawia sportu. Mało tego - nie podejmuje żadnej aktywności fizycznej. Jak się okazuje, w Unii Europejskiej mniej ruszają się tylko dwie nacje: Portugalczycy i Grecy. To by się o tyle zgadzało, że oba kraje zdobyły jeszcze mniej medali w Paryżu niż Polska . Portugalia - 4, a Grecja - 8. Ale to przecież (mamy przynajmniej takąnadzieję) żadne pocieszenie.

Co więc dalej? Może w 2025 roku warto więcej pobiegać, pojeździć na rowerze, albo pójść przynajmniej do sklepu na piechotę, a nie od razu samochodem, skoro znajduje się on 100 metrów od naszego miejsca zamieszkania? Tego państwu – i oczywiście sobie – życzę.

Paweł Czado