Sport

To już legenda

Mikael Ishak udowodnił, że jest bezcenny dla Kolejorza.

Szwed ma szanse na kolejne gole w środę w meczu z Rakowem. Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus

LECH POZNAŃ

Dwie bramki w Niecieczy sprawiły, że szwedzki snajper przekroczył barierę stu goli dla Lecha oraz zapisał się na kartach historii poznańskiego klubu jako jego trzeci najlepszy strzelec. Mikael Ishak jest w mieście mistrzów Polski uwielbiany, chociaż gdy przychodził w 2020 roku, to niewiele wskazywało na to, że ta historia tak się potoczy…

Następca Duńczyka

Kolejorz szukał napastnika, który zastąpi Christiana Gytkjaera. Duński snajper postanowił nie przedłużać wygasającego kontraktu i odszedł po sezonie 2019/20 jako król strzelców ekstraklasy z 24 trafieniami. Następcą miał być właśnie Ishak, ale nikt nie spodziewał się, że Szwed będzie jeszcze lepszy. Ba, wielu wskazywało, że może to być niewypał. Co prawda CV robiło wrażenie, ale nie takich zawodników weryfikowała polska liga. Ishak przychodził do Poznania po słabym sezonie w niemieckiej Norymberdze, gdzie w 13 ligowych spotkaniach strzelił jednego gola, a jego klub musiał walczyć w barażach o utrzymanie w 2. Bundeslidze.

Ishakowi w tamtym sezonie przeszkodziły głównie kontuzje i brak zaufania ze strony trenera. Szwed trafiając do Lecha podpisał trzyletnią umowę. – Jestem napastnikiem i moim zadaniem jest strzelać gole, asystować pomagać kolegom na boisku. Chcę walczyć i wygrywać. Moim celem jest walka o trofea – mówił wówczas 27-letni napastnik w rozmowie z klubowymi mediami. Jak się okazało, nie rzucał słów na wiatr…

Krok po kroku

Mikael Ishak spokojnie zdobywał coraz lepszą pozycję w Lechu i udowadniał swoją jakość. Najpierw była faza grupowa Ligi Europy w sezonie 2020/21. Wtedy Szwed, licząc także kwalifikacje, zdobył osiem goli i był najlepszym strzelcem zespołu. Potem przyszedł świetny sezon 2021/22, opaska kapitańska i mistrzostwo Polski pod wodzą Macieja Skorży. Ishak zdobył w tamtym sezonie 18 goli.

Sezon 2022/23 to trzecie miejsce w lidze, ale także, albo i przede wszystkim, świetna przygoda Lechitów w Lidze Konferencji. Mistrz Polski dotarł do ćwierćfinału, gdzie odpadł dopiero z włoską Fiorentiną po świetnym rewanżu we Florencji. Ishak w LK (licząc także kwalifikacje) strzelił osiem goli, a w lidze dołożył jedenaście trafień.

Następne rozgrywki były kompletnie... nieudane. Niskie miejsce w lidze i kompromitujące odpadnięcie z LK ze Spartakiem Trnawa nadszarpnęły zaufanie kibiców. Sam Ishak strzelił jednak 11 goli w lidze, więc można zauważyć regularność w poczynaniach tego snajpera.

Zeszły sezon to ponowny triumf Kolejorza. Tytuł mistrza Polski pod wodzą Nielsa Frederiksena został okraszony 21 trafieniami szwedzkiego napastnika. W tym czasie Ishak dwukrotnie okazał lojalność i przywiązanie do klubu. Pomimo ofert z Bliskiego Wschodu, dwa razy przedłużył kontrakt. Najpierw w listopadzie 2022 r., a także rok temu. Obecna umowa wygasa za dwa lata.

Goni inną legendę

98 bramek z tych 101, to trafienia z „szesnastki”, zatem „lis pola karnego” to idealne określenie Ishaka, chociaż jego wpływ na drużynę jest znacznie większy. 19 trafień to gole z rzutów karnych, a 78 trafień z całego dorobku Szweda, to bramki strzelone w ekstraklasie. Zatem jeszcze trochę brakuje mu do naszego „Klubu 100”.

- Jak przyszedłem do Lecha, już był ważną postacią, kapitanem. Można go bezsprzecznie nazwać legendą klubu - powiedział po meczu z Termalicą trener Niels Frederiksen. Bezsprzecznie tak jest, a teraz celem Ishaka jest dogonienie innej legendy, Piotra Reissa, do którego brakuje mu 31 goli (według statystyk klubu Reiss strzelił 132 bramki dla Lecha). Być może ta historia będzie miała kolejny, piękny rozdział.

Miłosz Cebo