Sport

Teatrzyk z barażami

Rozmowa z Michałem Kubisztalem, trenerem Sośnicy Gliwice

Oddech ulgi szkoleniowca Sośnicy. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

Był pan zaskoczony informacją ZPRP, że ze względu na brak chętnych w gronie uprawnionych drużyn Ligi Centralnej do uczestniczenia w barażu o Orlen Superligę Kobiet, dwumecz barażowy w tym sezonie się nie odbędzie?

- W Warszawie chyba zapomniano o barażach. A przecież już miesiąc przed zakończeniem rozgrywek działacze centrali powinni siąść z prezesami Ligi Centralnej i spytać, kto jest chętny, kogo stać na grę w Superlidze, kogo „kręcą” baraże. Mogli poprosić prezesów: „dajcie znać, jakie macie plany”, by nie działy się tak niepoważne sytuacje jak obecnie.

To rzeczywiście jest dziwne, ponieważ po rezygnacji z walki o awans wicemistrza Ligi Centralnej, Elmas-KPR APR Radom, na logikę pierwsza w kolejności skład Superligi powinna uzupełnić Sośnica, która została 9., a nie 12. zespołem w kraju. Zasada fair play też byłaby zachowana, gdyż z Superligi spadła siódemka z Kalisza.

- Na logikę... Już miesiąc, a może nawet dwa przed końcem Ligi Centralnej wiadomo było, że szanse na zmianę układu czołówki - Galiczanka Lwów, APR Radom, MTS Żory - były iluzoryczne.

Stąd w takim razie „łapanka” po zakończeniu rozgrywek, podobno aż do 5. miejsca „po przecinku”?

- Radom od początku wiedział, że nie wystartuje w barażach i sygnalizował to wcześniej. Żory się wahały, ale też odpowiedziały, że nie (podobno po przykręceniu finansowego kurka przez Jastrzębską Spółkę Węglową - przyp. red.). Potem odmówiła 4. na mecie Korona Kielce, a 5. w tabeli Dziewiątka Legnica stwierdziła, że jeśli związek zmusi ją do gry w barażach, to zagra, ale będzie jedynie „sztuką”... Jak więc widać, w centrali szukali chętnego, by nikt jej nie zarzucił, że baraże w tym sezonie się nie odbyły.

No to mamy niezły teatrzyk...

- Z tego co wiem, to spadkowicz Szczypiorno Kalisz nadal jest pod bronią. Czeka na to, co się wydarzy w Chorzowie i w Piotrkowie Trybunalskim; kluby z tych miast mogą mieć bowiem kłopoty z finansowym spełnieniem wymogów licencyjnych. Nie wiadomo, co będzie z Galiczanką. Ukrainki wywalczyły sportowy awans, ale czy spełnią wymogi licencyjne?

A co aktualnie dzieje się w Sośnicy, która dzięki barażowemu mętlikowi jest już pewna gry w Superlidze w kolejnym sezonie?

- Jesteśmy po przedziwnym sezonie. Z takim potencjałem spodziewałem się, że osiągniemy zdecydowanie więcej. Niestety, organizacyjne zawirowania, przeprowadzka z Jarosławia do Gliwic i związany z tym galimatias mocno w nas uderzyły. Nie spodziewałem się, że to wszytko aż tak mocno zaboli zespół, że dziewczyny tak bardzo to wszystko przeżyją. Najkrócej podsumowując - nie daliśmy rady z psychiką. Tu polegliśmy.

Czyli przesądzony jest koniec z trenowaniem w Przeworsku, mieszkaniem w Jarosławiu i dojazdami do Gliwic tylko na mecze? Przeprowadzicie się na stałe do Gliwic, a Sośnica i jej hala będą już waszym prawdziwym domem?

- Na 100 procent. To był jeden z najważniejszych warunków. Taki sezon jak poprzedni już mi wystarczy. Dlatego jestem bardzo zaskoczony wpuszczeniem do Superligi Galiczanki, która będzie grała na tej zasadzie, jak my w zakończonym sezonie. Ja najlepiej wiem, ile to kosztuje zdrowia, nerwów, różnych innych rzeczy i jak to fatalnie wpływa na zespół.

Miejsce poniżej możliwości i oczekiwań poskutkuje zmianami w kadrze?

- Zespół zostanie mocno przebudowany, zmieni się 40-50 procentach, ale jego trzon zostanie.

Kto odejdzie, a kto do was dołączy?

- Jest jeszcze kilka znaków zapytania, ale na pewno odejdzie lewoskrzydłowa Wiktoria Kostuch (podpisała już kontrakt w Kobierzycach - przyp. red.), a także rozgrywające Edyta Byzdra, Brazylijka Moniky Bancilion. W zespole będzie 5-6 nowych twarzy, lecz to klub oficjalnie ogłosi. Cztery nowe zawodniczki są już na pewno „podpisane”.

A trener? Co z Michałem Kubisztalem, który ma opinię szkoleniowca dobrze wykonującego swoją pracę, najpierw w Jarosławiu, teraz w Gliwicach?

- Jestem po słowie.

Posłowie są w sejmie.

- Ha, ha. Gdyby byli w sejmie, to nie byłoby tych zawirowań w kraju. O nich można wszystko powiedzieć, tylko nie to, że są posłami.

Zostawmy rozważania polityczne, bo pytam poważnie o szkoleniowca Sośnicy.

- Powiem tak - zespół jest budowany pod moje dyktando, a to chyba wiele wyjaśnia. Jestem dogadany, prezes zna moje warunki, wstępnie wszystko jest na tak. Czekam jeszcze na rozmowę z miastem, by raz na zawsze zamknąć stare sprawy. Chciałbym też w ratuszu dostać zapewnienie - żeby nie wciągać dziewcząt w jakieś nowe kłopoty - że mam solidny fundament do budowy mocnej, żeńskiej piłki ręcznej w Gliwicach.  Po prostu chciałbym uniknąć tego, co działo się w tym sezonie, a mam na myśli nieustanne falowanie nastrojów.

Pytanie o cele na przyszły sezon jest za wczesne?

- Na pewno będziemy chcieli powalczyć o pierwszą szóstkę. Nie interesuje mnie walka o utrzymanie do ostatniej kolejki, jak to miało miejsce w tym sezonie Jak dopniemy wszystkie kontrakty, to będę zadowolony. Wtedy będę mógł powiedzieć coś więcej o zespole i naszych planach. Myślę, że już w połowie maja ten etap będzie za nami.

Rozmawiał  Zbigniew Cieńciała