Taniej nie znaczy gorzej
Problemy finansowe właściciela klubu z Suchych Stawów na razie nie są widoczne na boisku.
Krzysztof Świątek (z lewej) notuje udany początek kariery trenerskiej. Fot. Marta Badowska/PressFocus
HUTNIK KRAKÓW
Awans do grona 32 najlepszych drużyn Pucharu Polski i miejsce w ścisłej czołówce tabeli Betclic 2. Ligi na tym etapie sezonu trzeba uznać za wynik lepszy, niż się spodziewano.
Maraton na plus
Drużyna Krzysztofa Świątka przegrała tylko dwa mecze z jedenastu (licząc dwa w PP). W środę wyeliminowała Siarkę Tarnobrzeg dzięki kuriozalnemu trafieniu Bartosza Bisia. Na początku piątego kwadransa bramkarz Hieronim Zoch odbił piłkę po strzale Mateusza Sowińskiego, a pomocnik gospodarzy – niespecjalnie naciskany przez graczy Hutnika – kopnął ją do... swojej bramki. Zawodnik trzecioligowca ewidentnie spanikował w tej sytuacji i sprezentował krakowianom awans do 1/16 finału.
– Spodziewaliśmy się trudnego meczu i taki był. Wiedzieliśmy, że Siarka w ostatnim czasie zrobiła ogromny progres, jest to zespół dobry piłkarsko i bardzo dobrze zorganizowany. My trochę na własne życzenie musieliśmy się denerwować, bo tworzyliśmy mnóstwo szans i zdecydowanie wcześniej mogliśmy strzelić gola – powiedział szkoleniowiec Dumy Nowej Huty.
„Święty” może być zadowolony z ostatniego, trudnego okresu, w którym drużyna gra co kilka dni. W tym tygodniu w środku tygodnia rywalizowała w pucharze, a w ubiegłym odrabiała zaległości w 2. lidze. Natężenie gier jest duże, trener przyznaje, że maraton daje się we znaki, ale rezultaty są dobre.
Mniej pieniędzy
Od początku sezonu celem drużyny jest jak najlepsza postawa w każdym spotkaniu. Na starcie nikt nie mówił o kolejnej próbie walki o czołowe lokaty, nie przewijało się hasło „1. liga”. Zespół został jeszcze bardziej odmłodzony i nie wynikało to wyłącznie ze strategii wprowadzania do seniorów wychowanków dużej akademii. Klub musiał zacisnąć pasa, bo jego właściciel cienko przędzie z powodu zawirowań na rynku stali. Cognor Holdning, który 2,5 roku temu przejął 100 procent akcji, tylko w pierwszym półroczu miał ponad 25 mln zł straty netto. W analogicznym okresie w 2024 roku spółka zanotowało 8 mln zł zysku.
Niektóre media zaczęły pisać, że klub stoi nad przepaścią, a wszyscy zawodnicy są na sprzedaż. Prezes Artur Trębacz zaprzeczał, że drużynie grozi wycofanie z rozgrywek. Jednocześnie nie ukrywał, że trudny czas dla Cognora oznacza mniejsze pieniądze dla spółki. Medialna burza po części wyszła Hutnikowi... na dobre. Dwóch z trzech trenerów, którzy w ramach oszczędności pożegnało się z klubem, szybko wróciło dzięki pomocy sponsorów. Podobnie sprawa ma się z zakontraktowanym niedawno Wildem-Donaldem Guerrierem – na niego też znalazło się zewnętrzne finansowanie.
Głos z Cracovii i Wisły
Odezwali się też prezesi innych krakowskich klubów. Mateusz Dróżdż (Cracovia) zatelefonował do Trębacza, z kolei Jarosław Królewski (Wisła) zabrał głos na platformie X. „Doradzam wszystkim, aby zamiast zastanawiać się jak potencjalnie rozkupić drużynę (cieszę się na dementi, że to nie nastąpi) lepiej zastanowić się jak można pomóc, aby projekt był kontynuowany. Wisła Kraków nie będzie ofertować graczy lokalnego rywala w tym sezonie - więcej, nawet jak u nas „biednie”, Wisła pomoże jak się da, aby najlepsi zawodnicy zostali w Hutniku, jeśli zajdzie taka potrzeba – zapewnił.
Michał Knura
