Tak się „kaszle”!
PODWÓJNY NELSON
Nie mam zielonego pojęcia, co portugalski szkoleniowiec powiedział w szatni zawodnikom i w jaki sposób ich zmotywował, najważniejsze, że uniknęli blamażu i zachowali szanse na awans do 1/4 finału. Po pierwszej połowie sympatycy Legii chyba byli bliscy obłędu, bo w tej fazie meczu nie miała żadnych argumentów w grze ofensywnej, wręcz nie istniała. Dość powiedzieć, że pierwszy strzał oddała po pół godzinie zmagań, a tym „rodzynkiem” był Kacper Chodyna. Po przerwie Legionistom wystarczyły 3 minuty, by strzelić 2 gole i zachować twarz, a nadto uchylić sobie drzwi do 1/4 finału LKE, bo przecież mogło zdarzyć się tak, że brama prowadząca do tej autostrady zatrzasnęłaby się z hukiem przed ich nosem.
Czapki z głów przed wciąż urzędującym mistrzem Polski. Jego ogromnego sukcesu (nie waham użyć się tego słowa) nie umniejsza fakt, że wszystkie gole dla niego padły w momencie, gdy Cercle Brugge musiał sobie radzić w dziesiątkę. Nie każdy przecież potrafi skorzystać z tego przywileju i „dobić” przeciwnika. Ale żeby piłkarze Jagiellonii nie popadli w samozachwyt, powinni mieć zakodowaną informację, że za nimi dopiero pierwsza połowa tej rywalizacji i na razie nic nie jest przesądzone. Jeżeli pomyślą inaczej, byłaby to z ich strony skrajna głupota, by nie powiedzieć bardziej dosadnie. Owszem, awans do 1/4 finału jest na wyciągnięcie ręki, lecz po drodze można nadziać się na drut kolczasty i poważnie skaleczyć. Na razie jednak mogą cieszyć się chwilą i czuć satysfakcję, że trzykrotnie posłali wymagającego przeciwnika na deski i jedną nogą są w następnej rundzie. Nie mam żadnych wątpliwości, że po ostatnim gwizdku greckiego arbitra Anastassiosa Sidiropoulosa piłkarze drużyny z Belgii czuli się po prostu podle, a jeden rzut oka na ich zmartwione twarze odstraszyłby każdego agenta ubezpieczeniowego, który chciałby im sprzedać polisę na życie.
Nie jestem i nigdy nie byłem minimalistą, dlatego za tydzień proszę o replay w wykonaniu mistrzów Polski. Ale nawet gdyby nie poszło gładko,skłonny jestem udzielić im rozgrzeszenia, jeżeli sforsują przeszkodę z etykietką Cercle Brugge. A na razie - tak się „kaszle”!
Bogdan Nather